Po rachunku sumienia przychodzi żal za grzechy. Dlaczego najpierw trzeba za nie żałować, a dopiero później szczerze je wyznać? Przecież w trakcie spowiedzi robimy zupełnie na odwrót: więcej grzechów nie pamiętam i za wszystkie szczerze żałuję…!
Żal to smutek po uświadomieniu sobie, że w wyniku mojej słabości do złego zarówno ktoś, jak i ja, ucierpiał. Jeżeli ma się dodatkowo przekonanie o konkretnej krzywdzie zadanej Bogu, to już wyższa szkoła jazdy.
Najpierw zdefiniujmy sobie, czym żal NIE jest. Nie należy mylić go z płaczem po stracie ukochanej osoby, żałobą, a nawet zgryzotą czy rozpaczą. Przy czym ten ostatni stan jest grzechem przeciwko Duchowi Świętemu, bo chowam w sobie żal, nie zostawiając miejsca na żadną zewnętrzną interwencję – nawet Boską.
Podczas spowiedzi oczywiście zdarza się, że uronimy łzę – to dobrze, gdy umiemy zapłakać nad sobą. Żal to nie usilna próba wywołania na siłę trudnego uczucia czy emocji, bo to nieautentyczne. To bardziej stan po pogłębionym przemyśleniu swojego postępowania: tak, Panie Jezu, zawiniłem. Potwierdzam, że mam skłonność do grzechu i nie potrafię sobie z nią poradzić.
Ujmując sprawę pozytywnie, żal stanowi konieczny etap na drodze do zjednoczenia z Panem Jezusem w sakramencie. Jeśli nie żałuję za grzechy, stawiam w wątpliwość przed SAMYM SOBĄ ważność spowiedzi i próbuję okłamać samego Boga. Trochę absurdalne, prawda?
Dlatego właśnie żal za grzechy znajduje się na drugim miejscu i jest szczególnie ważny. Serce człowieka nie może przyjąć Bożego przebaczenia w momencie, gdy tego nie chce i/lub nie żałuje.
Wbrew pozorom postawa braku skruchy jest dość częsta. Dzieje się tak szczególnie w sytuacji, gdy spowiadamy się z przyzwyczajenia od czasu do czasu. Traktując sakrament pokuty tradycyjnie jak „najważniejsze w roku liturgicznym” święcenie pokarmów na stół wielkanocny, ciężko o jakąkolwiek możliwość przemiany własnego wnętrza.
Dlatego trzeba dać sobie szansę. Warto w ćwiczeniu dobrej spowiedzi zastanowić się nad własnym żalem za grzechy, od którego zależy kolejny etap – pozornie najłatwiejsze wyznanie grzechów.