27 lipca
sobota
Lilii, Julii, Natalii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Święci, nie idealni | święta motywacja

Ocena: 5
1152

Z fajką w zębach, ulegający rozproszeniom na modlitwie, wybuchowi. Ale kochający Boga ponad wszystko. Tacy właśnie – niedoskonali – bywali święci i błogosławieni Kościoła.

fot. Lidia Molak

Nie byli inni niż pozostali śmiertelnicy, jak czasami się ich przedstawia. „Kiepską przysługę oddali katechezie – prawdopodobnie niechcący – ci biografowie świętych, którzy za wszelką cenę starali się odnaleźć u sług Bożych zdarzenia nadzwyczajne, już od ich pierwszego niemowlęcego krzyku. Opowiadają o niektórych z nich, że jako niemowlęta nie płakali, że dla umartwienia nie ssali w piątki piersi matki” – pisał św. Josemaría Escrivá.

 


KŁÓTNIE APOSTOŁÓW

Już czytając Nowy Testament, widzimy apostołów przedstawionych bez upiększeń. Najbliżsi uczniowie Jezusa pokłócili się o to, który z nich jest największy, i na Jego pytanie, o czym rozmawiali w drodze, zawstydzeni nic nie odpowiedzieli (zob. Mk 9, 33-34). Matka Jakuba i Jana prosiła Jezusa o pierwsze miejsca dla swoich synów w Jego królestwie (zob. Mt 20, 21). W kluczowej chwili apostołowie opuścili swojego Nauczyciela i uciekli. Nie było ich pod krzyżem, oprócz najmłodszego Jana. Piotr, którego Jezus nazwał Skałą (Kefas), w obliczu niebezpieczeństwa zaparł się Mistrza.

W czasie spisywania Ewangelii apostołowie byli już poważanymi zwierzchnikami Kościoła, oddawali życie za Chrystusa. Jednak Biblia pokazuje rzeczywistość bez upiększania i bez obaw, że z powodu swojej mało chlubnej przeszłości apostołowie – ówcześni biskupi – stracą autorytet.

Również w Dziejach Apostolskich widzimy konflikty pomiędzy apostołami. Dwaj wielcy ewangelizatorzy, Paweł i Barnaba, w pewnym momencie rozdzielają się, ponieważ „doszło do ostrego sporu” (Dz 15, 39). Chodziło o Marka, który odłączył się od nich w czasie jednej z wypraw misyjnych. Paweł nie chciał go ponownie zabierać ze sobą, a Barnaba dał mu szansę. Warto dodać, że Marek – autor jednej z ewangelii – także został świętym.

Apostołów Piotra i Pawła wspominamy wspólnie jako filary Kościoła. Nie przeszkadza w tym opisany w Liście do Galatów fakt, że Paweł w pewnym momencie publicznie upomniał pierwszego papieża. „Otwarcie mu się sprzeciwiłem, bo na to zasłużył” (Ga 2, 11) – pisze apostoł narodów. Chodziło o kwestie zachowywania żydowskich zwyczajów. Kiedy do Antiochii przybyli chrześcijanie pochodzenia żydowskiego, Piotr zaczął odsuwać się od tych, którzy mieli za sobą przeszłość pogańską. Paweł zarzucił mu nieszczere postępowanie. Ostatecznie palące wówczas kwestie zachowywania przepisów Starego Prawa zostały rozstrzygnięte po myśli Pawła – na Soborze Jerozolimskim.

 


Z OTCHŁANI

Znane są słabości wielu świętych w historii Kościoła. Augustyn, Franciszek z Asyżu czy Ignacy Loyola to przykłady ludzi radykalnie nawróconych. Wśród współcześnie wyniesionych na ołtarze również znajdziemy osoby, które odbiły się od dna, a potem żyły wiarą w sposób bezkompromisowy. Gwałtowny zwrot przeżył św. Karol de Foucauld, założyciel Zgromadzenia Małych Braci Jezusa. Młodość spędził „z dala od Boga, nie wierząc w nic poza nieuporządkowaną pogonią za przyjemnością” – jak mówił papież Franciszek w jednej z katechez. Został nawet wydalony z armii za sprowadzenie do obozu kochanki, którą przedstawił jako swoją żonę. Po nawróceniu „stracił serce dla Jezusa z Nazaretu”. Postanowił iść drogą powołania zakonnego, w ukryciu przed światem. Prowadził intensywne życie modlitwy i praktykował radykalne ubóstwo na pustyni w Algierii. Został zastrzelony podczas toczących się tam walk plemiennych.

Jeszcze mocniejszy jest przykład prekursora Nowenny Pompejańskiej, bł. Bartola Longa, który w czasie studiów prawniczych porzucił wiarę na rzecz praktyk spirytystycznych i okultystycznych. Wyrwany z trwającego półtora roku diabelskiego opętania, już jako brat Rosario (Różaniec) z trzeciego zakonu dominikańskiego, oddał się pokucie, pomaganiu potrzebującym, a następnie pracy przy budowie bazyliki w Pompejach, która stała się sanktuarium Matki Bożej Różańcowej.

Większość świętych nie miała aż tak ekstremalnych przeżyć. Zmagali się jednak ze słabościami, z którymi może utożsamić się wiele osób. Przykładem jest św. Hieronim. Zawdzięczamy mu przekład Biblii zwany Wulgatą. Ten uczony z IV w., asceta, wybitny umysł, czciciel Matki Bożej, kochający Kościół i Pismo Święte, miał wybuchowy charakter. Współcześni mu odnotowali tę jego cechę.

 


METR NAD ZIEMIĄ?

Święci są często przedstawiani jako pogrążeni w modlitwie, ale oni też doświadczali rozproszeń czy zniechęcenia. „Gdy zostaję sama (wstydzę się to wyznać), odmawianie Różańca kosztuje mnie więcej, niż używanie narzędzi pokutnych… Czuję, że tak źle go odmawiam! Muszę zadawać sobie gwałt, by rozmyślać o tajemnicach różańcowych; nie mogę skupić myśli” – to słowa św. Tereski z Lisieux, karmelitanki, doktora Kościoła. Mała święta nie porzucała jednak tej formy pobożności. Po jej śmierci próbowano ukryć te trudności, wykreślając z pism to, co nie pasowało do wzoru. Dziś jej wspomnienie liturgiczne, przypadające 1 października, otwiera miesiąc poświęcony modlitwie różańcowej.

Z kolei osobistą modlitwę myślną porzuciła na cały rok św. Teresa z Avili, mistrzyni życia duchowego, również karmelitanka i doktor Kościoła. Przyłączała się jedynie do modlitw zbiorowych. „Najstraszniejszym oszustwem, które demon zdołał wmówić mi pod pozorem pokory, było, że widząc siebie tak zagubioną, zaczęłam obawiać się praktykowania modlitwy myślnej” – wyznała. Później dostrzegła, że to wyrządziło jej szkodę, i już nigdy nie opuszczała tej praktyki duchowej.

 


NIESTANDARDOWI

Ciemnowłosy młodzieniec stoi na ośnieżonym górskim szczycie, trzymając fajkę w ustach. To zdjęcie bł. Piera Giorgia Frassatiego, stawianego za wzór współczesnej młodzieży. Ten student inżynierii górniczej, pochodzący z dobrze sytuowanej rodziny, znany był z fascynacji malarstwem oraz zamiłowania do sportu i górskich wypraw. Zmarł w wieku zaledwie 24 lat wskutek choroby, którą zaraził się od jednego z licznych biednych, którymi się opiekował. Na jego pogrzebie zjawiły się rzesze ubogich, co zszokowało rodzinę, która nie zdawała sobie sprawy z jego działalności. Czy nałóg stanowił przeszkodę na drodze ku jego świętości? Wśród wyniesionych na ołtarze można znaleźć większą liczbę palaczy. Nie znaczy to, rzecz jasna, że akurat w tym należy ich naśladować.

W świętości nie przeszkadzają też różnego rodzaju choroby, w tym psychiczne. Ludwik Martin trzy lata przebywał w zakładzie dla osób chorych umysłowo. Jego córka, św. Tereska z Lisieux, pisała o nim czule: „Bohaterski Patriarcha złożył Bogu siebie jako ofiarę całopalną. Toteż paraliż zmienił swój bieg, umiejscowił się w czcigodnej głowie ofiary przyjętej przez Pana (…). Przyjął to doświadczenie, zdając sobie sprawę z tak wielkiego upokorzenia, a posunął swoje bohaterstwo tak daleko, że nie chciał, aby modlono się o jego zdrowie”. To, co w oczach otoczenia mogło uchodzić za ujmę, Tereska widziała jako szansę duchowego wzrostu. „Trzy lata męczeństwa Tatusia wydają mi się najbogatsze w łaskę, najbardziej owocne z całego naszego życia; nie zamieniłabym ich na wszystkie ekstazy i zachwyty świętych”.

Brat Albert, czyli Adam Chmielowski, także przeszedł przez liczne cierpienia psychiczne. W wywiadzie lekarskim czytamy: „Choroba wystąpiła zrazu z licznymi wyrzutami sumienia, potępianiem się, własną trwogą przed niechybną śmiercią, wiecznym potępieniem, niegodnością należenia do jezuitów. Chory w rozmowie systematyzuje logicznie swoją depresję psychiczną i napady trwogi, nie ma poczucia choroby psychicznej”. Ostry kryzys uruchomiło złamanie złożonego w klasztorze postanowienia niepalenia papierosów. Adam wyszedł z niego z pomocą lekarzy, ale i łaski Bożej. Zbliżył się do cierpiącego Chrystusa, którego uwiecznił w wizerunku „Ecce Homo”.

 


JAK Z PRZYJACIELEM

Święci mieli wady i słabości, ulegali namiętnościom, ale nawracali się, powstawali i walczyli dalej. Przeżywając trudności, a nawet poważne kryzysy, liczyli coraz bardziej na Bożą łaskę, a nie na własne siły. Doświadczenia nie oddalały ich od Boga, lecz sprawiały, że jeszcze bardziej szukali u Niego pomocy.

W czasie procesów kanonizacyjnych poszukuje się u sług Bożych cnót „heroicznych”. Można pomyśleć, że świętość dotyczy herosów, a nie normalnych ludzi. To nieporozumienie wyjaśniał w „L’Osservatore Romano” kard. Joseph Ratzinger: „Cnota heroiczna nie oznacza, że ktoś sam z siebie robił wielkie rzeczy, ale że w życiu tego kogoś pojawiły się rzeczy, których on sam nie zrobił, bo był tylko do dyspozycji, pozwolił działać Bogu. Innymi słowy, być świętym to nic innego, jak rozmawiać z Bogiem, tak jak rozmawia przyjaciel z przyjacielem. To jest świętość” – pisał. „Być świętym nie zakłada bycia lepszym od innych. Przeciwnie, święty może być bardzo słaby, popełniać wiele błędów w swoim życiu. Świętość to głęboki kontakt z Bogiem, to bycie przyjacielem Boga, pozwolenie, by On działał, ten Jedyny, który może sprawić, by świat był dobry i szczęśliwy” – dodaje Ratzinger.

Nie oznacza to, rzecz jasna, że świętość jest łatwa. Ale jest w zasięgu każdego.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarka i sekretarz redakcji tygodnika „Idziemy”, absolwentka polonistyki na UJ i politologii


b.stefanska@idziemy.com.pl

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 lipca

Piątek, XVI Tydzień zwykły
Wspomnienie św. Joachima i Anny, rodziców Najświętszej Maryi Panny
Błogosławieni, którzy w sercu dobrym i szlachetnym zatrzymują słowo Boże
i wydają owoc dzięki swojej wytrwałości.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Mt 13, 18-23
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)

+ Nowenna do św. Szarbela 19-27 lipca



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter