Niestety, spokój rządu to nie zawsze pokój społeczny. Dziedziną, w której prezydent Komorowski okazał się najbardziej sprawczy, są media. Sam wyznaczył kierownictwo Krajowej Rady RTV, które wywołało konflikt wokół Telewizji Trwam, odmawiając jej oczywistego prawa do równości informacyjnej. Prezydent miał również duży udział – już podczas kampanii wyborczej – w rozniecaniu konfliktu wokół sprawy in vitro. I tej pory nie wycofał się ze swego stanowiska w sprawie krzyża na Krakowskim Przedmieściu, co przyniosło potem tak fatalne konsekwencje.
W polityce międzynarodowej nie widać szczególnych inicjatyw Prezydenta, za to wyraźnie zabrzmiał jego głos poparcia dla federalistycznych projektów i polityki ministra Sikorskiego – budowy nowej unijnej władzy nad państwami narodów Europy. W Europie trwa kryzys, na który unifikacja jest najgorszą odpowiedzią. Najgorszą, bo zwalniającą silniejsze państwa z obowiązku poważnego brania pod uwagę interesów wszystkich regionów i grup państw w Europie. Na przykład państw, które przyjęły euro i państw, które chcą zachować swoją walutę narodową. Bez takiego podejścia nie będzie w Europie rzeczywistej solidarności, Europy dla wszystkich narodów. Oczywiście kryzys jest zawsze momentem zachęcającym do rewizji, bo żaden argument nie przemawia tak silnie, jak fakty. Ale minione dwa lata nie zachęcają do wiary, że w polityce prezydenta Komorowskiego taka rewizja nastąpi.
Marek Jurek |