1 listopada
piątek
Seweryna, Wiktoryny
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Novissima według s. Faustyny

Ocena: 4.78889
1345

Łacińskie słowo novissima oznacza rzeczy ostateczne, które czekają człowieka po śmierci: sąd, niebo albo piekło. Jest jeszcze czyściec, który jednak stanowi okres przejściowy, oczyszczenie – a w perspektywie wejście do nieba. Listopad, ze względu na rozpoczynające ten miesiąc święta: uroczystość Wszystkich Świętych i wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, a także ze względu na jesienną pogodę, skłania nas do refleksji nad śmiercią i tym, co po śmierci. W takiej refleksji może nam pomóc „Dzienniczek” s. Faustyny Kowalskiej.

Apostołka Miłosierdzia pisze, że miłosierdzie Boże towarzyszy nam w każdym momencie życia (por. Dzienniczek 949), ale szczególnie „ostatnia godzina pełna jest miłosierdzia dla nas” (Dzienniczek 1507). Nawet największe grzechy nie są mocniejsze od Bożego miłosierdzia. Potrzeba tylko jednego, a mianowicie tego, „aby grzesznik uchylił choć trochę drzwi serca swego na promień łaski miłosierdzia Bożego, a resztę już Bóg dopełni”. Dlatego Kościół o największych grzesznikach nie mówi, że na pewno są potępieni, bo nie wiadomo, czy gdzieś w ostatnich sekundach swego życia grzesznik w sposób wiadomy tylko Bogu nie wzbudził myśli „Jezu, zmiłuj się”. Z tego jednak nie wynika, że nie ma znaczenia, jakich wyborów dokonujemy w życiu, za Bogiem czy przeciw Niemu, bo i tak wszystko da się odwrócić w ostatnim momencie. Człowiek bowiem może wejść w taką zatwardziałość, że nawet w ostatniej chwili życia będzie szydził z Bożego miłosierdzia.

Po śmierci następuje sąd szczegółowy. Człowiek staje przed obliczem Jezusa Chrystusa miłosiernego i sprawiedliwego. Na obrazach przedstawiających sąd Boży widzimy niekiedy wagę, która mierzy nasze dobre i złe uczynki. Rzeczywiście, zobaczymy dobro i zło, jakie uczyniliśmy, ale istota sądu nie polega na aptekarskim odmierzaniu win i zasług, choć te mają swoje znaczenie. S. Faustyna usłyszała od Jezusa: ostatecznie „nic dusza nie ma na swą obronę, prócz miłosierdzia Mojego” (Dzienniczek 1075). Nikt nie zbawia się sam poprzez swoje dobre uczynki. Każdy natomiast może zostać zbawiony, jeśli z ufnością powierza się Bożemu miłosierdziu. „Wszyscy potrzebujemy tego miłosierdzia, a szczególnie w tej stanowczej godzinie” (Dzienniczek 811). Kiedy święci nazywali siebie grzesznikami i tym bardziej powierzali się Bogu, to nie czynili tego, bo tak wypada mówić, ale wyrażali swe głębokie doświadczenie.

Wizje piekła, jakie znajdujemy w zapiskach s. Faustyny, zakorzenione są niewątpliwie w przepowiadaniu kaznodziejów jej czasów. Mogą razić zbytnią dosłownością, jak gdyby święta pretendowała do pokazania nam jakiegoś cyklu reportaży z piekła. Z drugiej strony znajdujemy w „Dzienniczku” stwierdzenia uderzające głębią i oryginalnością. Czytamy na przykład, że „dusza będzie potępiona tylko ta, która sama chce, bo Bóg nikogo nie potępia” (Dzienniczek 1452). Rzeczywiście, piekła nie należy wyobrażać sobie w ten sposób, że ktoś woła przez całą wieczność i zmiłowanie, ale Bóg mówi, że już za późno. Nie! Ten, kto definitywnie odrzuca Boga, nie prosi już o miłosierdzie. A Bóg nie może go zmusić do otwarcia się na Jego miłość.

Wydaje się, że zarówno w teologii, jak i w sztuce łatwiej jest mówić o brzydocie piekła niż o szczęściu nieba. Brakuje wyobraźni i słów. Ten sam problem zauważamy u św. Faustyny. I nie ma w tym nic dziwnego, bo już Paweł Apostoł pisał, że „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1 Kor 2, 9). W „Dzienniczku” niebo często jest określane jako „dom Ojca”. Faustyna tęskni za tym domem do tego stopnia, że życie na ziemi wydaje się jej wygnaniem: „Kiedyż się znajdę w domu Ojca naszego i napawać się będę szczęściem, które spływa z Trójcy Przenajświętszej” (Dzienniczek 918). Trzeba cieszyć się doczesnym życiem, ale warto także wzbudzać w sobie pragnienie nieba, pragnienie domu Ojca.

Jeśli ktoś otworzył się na Boże miłosierdzie, ale nie jest jeszcze gotów, by w pełni przyjąć niebo, to Bóg sam go oczyści i przygotuje. Ten proces nazywamy czyśćcem. W jednej z wizji Faustyna usłyszała od dusz czyśćcowych, że „największe dla nich cierpienie to jest tęsknota za Bogiem” (Dzienniczek 20). Tak! Czyściec to miejsce, w którym ci, którzy o Bogu często zapominali, uczą się Go pragnąć i kochać, i w ten sposób przysposabiają się do wejścia do nieba. Nasza modlitwa może im w tym pomóc. A z drugiej strony ich wstawiennictwo może pomóc nam tutaj na ziemi.

Idziemy nr 47/2022

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Profesor teologii na Wydziale Teologicznym Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie


dkowalczyk@jezuici.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 31 października

Czwartek, XXX Tydzień zwykły
Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie.
Pokój w niebie i chwała na wysokościach.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Łk 13, 31-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna za zmarłych cierpiących w czyśćcu

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter