Wybory wygrał PiS, bardzo przekonująco, przede wszystkim dzięki 500+ i „wara od rodziny”. Niestety, spraw tych już nie było w powyborczych wystąpieniach liderów. Słyszeliśmy o dalszym rozpoznawaniu potrzeb, docieraniu do grup niezadowolonych, ale nie o prawnym wzmocnieniu praw rodziny w obliczu krajowej i międzynarodowej ofensywy antyrodzinnej i antychrześcijańskiej. I nie dlatego, że PiS unikał kontrowersji. W ostatniej fazie kampanii otwarcie zapowiedział kontynuowanie po wyborach wojny o sądownictwo. Po prostu prawa rodziny władza traktuje jako ważny, generujący silne emocje element świadomości społecznej, ale nie jako sprawę polityczną w poważnym znaczeniu tego słowa.
Na szczęście wybory te przynoszą wzmocnienie konsensusu chrześcijańskiego, instrumentów oddziaływania opinii katolickiej. Wchodząca do Sejmu Konfederacja będzie stawiać wymagania polityce PiS. PSL będzie ograniczał możliwość tyranii moralnej wobec posłów PO. Mandaty poszczególnych posłów, a wiec i opinia publiczna, będą silniejsze.
Najważniejszy element obrony konsensusu chrześcijańskiego to porażka PO i wywrotowych tendencji w jej polityce. PO wyrzucała posłów opowiadających się za życiem, zaprosiła do Koalicji Obywatelskiej Barbarę Nowacką, wprowadziła do programu prawną promocję konkubinatów i… spadła poniżej progu 30 proc. Co więcej – wywołała reakcję PSL, który, zawiązawszy sojusz z Pawłem Kukizem, podwoił wynik sprzed czterech lat. Wtedy poparcie dla PSL stanowiło 21 proc wyniku PO, dziś ta proporcja wynosi ponad 33 proc. PSL (w porozumieniu z Kukiz ‘15) zaczyna nabierać charakteru partii rzeczywiście ogólnonarodowej, co potwierdza po raz pierwszy zdobyty mandat w Warszawie.
Konfederacja, o której już pisałem, to ugrupowanie równie nieprzewidywalne jak jej lider, Janusz Korwin-Mikke. Ale zakładając, że będzie chciało prowadzić politykę państwową (a takie ambicje wyraźnie manifestuje np. Krzysztof Bosak), może uzyskać realny – choć pośredni – wpływ na politykę PiS, a więc – rządu Rzeczypospolitej. PiS musi się bowiem teraz liczyć, że niezadowoleni posłowie, niemogący zgodnie z poczuciem społecznego obowiązku wykonywać mandatu, mają w sejmie wybór. Musi więc w znacznie większym stopniu brać pod uwagę poglądy reprezentacji parlamentarnej swego obozu. Manewrowanie opinią publiczną też będzie trudniejsze. W postaci Konfederacji i „nowego” PSL wyborcy zyskują ważne elementy kontroli wobec wyborczej polityki PiS czy PO. Konflikt tych partii – mających łącznie poparcie 72 proc. wyborców – nie opisuje życia publicznego, a Polska wygląda naprawdę inaczej niż w baśniach braci Kurskich.
Na koniec o zadowolonej lewicy. W aspekcie ilościowym nie ma zaskoczeń, 12 proc. głosów to prawie tyle samo co cztery lata temu, tyle że wtedy podzieleni nie weszli do sejmu. Jest jednak zmiana jakościowa. Marksizm-genderyzm Razem i Wiosny to wyzwanie poważniejsze niż sieroty po PRL. Razem i Wiosna będą orędownikami „nowego prawa”, całkowitego wywrócenia zasad i pojęć społecznych, po prostu rewolucji. Na szczęście mamy więcej instrumentów, by wymagać od władzy reakcji. Byle nam się chciało chcieć.