Wokół piękne, słoneczne lato, a ludzie przeżywają coraz więcej trosk, często nie umiejąc się już nawet oddać swobodnemu odpoczynkowi na łonie natury. A to dlatego, że bezustannie docierają do nas alarmistyczne informacje o możliwych dalszych falach zachorowań na kolejne warianty COVID-19, które zresztą mieszają się z ostrzeżeniami klimatologów i ekologów dotyczącymi katastrof klimatycznych.
Jak tu organizować odpoczynek dla duszy i ciała, mając w głowie ciągłe alarmy dotyczące możliwości zarażenia się wirusem, a jednocześnie coraz częściej występujące susze na terenie Polski, problem nadprodukcji śmieci, dewastacje szlaków i przeszkadzanie ich mieszkańcom – zwierzętom – itd., itp.
Jak tu wypoczywać w poczuciu ciągłego zagrożenia i winy? Już sama pandemia COVID-19 spowodowała problemy ze zdrowiem psychicznym osób pod każdą szerokością geograficzną. Jednakże lekarze alarmują, że grupami najbardziej narażonymi na zaburzenia psychiczne są osoby młode i starsze. Jak podają tegoroczne badania przeprowadzone przez Centers for Disease Control and Prevention, odsetek osób dorosłych poniżej 30. roku życia z objawami lękowymi i depresją przekroczył w Stanach Zjednoczonych 40 proc. Nie lepiej jest w Polsce. W 2020 r. zostało u nas wystawionych 1,5 mln zwolnień lekarskich z powodu zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania.
Do zaburzeń spowodowanych sytuacją pandemiczną coraz częściej dochodzą te spowodowane informacjami na temat zmian klimatycznych. Ostrzeżenia dotyczące rychłego wyczerpania się zasobów planety, wyginięcia wielu gatunków zwierząt i insektów (!) odbijają się fatalnie zwłaszcza na ludziach młodych, którzy silniej reagują na tego typu komunikaty. Według raportu BBC panika klimatyczna, podsycana przez media i polityków, prowadzi do tego, że coraz więcej młodych ludzi musi być objętych leczeniem psychiatrycznym. Także Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne (APA) zwraca uwagę, że „chociaż w ciągu ostatniego roku uwaga i obawy ludzi przesunęły się w kierunku pandemii, kwestie klimatyczne nadal zajmują ważne miejsce w ich życiu”. Ponad dwie trzecie (68 proc.) dorosłych ankietowanych przez APA stwierdziło, że odczuwa „przynajmniej niewielki «lęk ekologiczny»”, to znaczy niepokój lub zmartwienie związane ze zmianami klimatycznymi i ich skutkami. Prawie połowa (48 proc.) osób w wieku od 18 do 34 lat stwierdziła, że odczuwa stres związany ze zmianami klimatu w życiu codziennym. Okazuje się jednak, że duchowo i mentalnie cierpią nie tylko osoby bezpośrednio dotknięte chorobą czy katastrofą naturalną jak powódź lub pożar. Już sama świadomość, że inni i świat znajdują się na drodze do katastrofy, może wywołać niepokój lub depresję. Naukowcy wskazują w tym wypadku na lęk egzystencjalny. I z takim lękiem trudno jest walczyć, gdyż nigdy do końca nie usuniemy przyczyn naszych zmartwień.
Możliwa jest tylko zmiana nastawienia i oparcie w Kimś mocniejszym od chorób i katastrof klimatycznych. A to też zostało dowiedzione naukowo, że ci, którzy pokładają ufność w Bogu, są spokojniejsi i mniej martwią się o przyszłość.
Badania przeprowadzone w ubiegłym roku przez wspomniane Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne ukazują wyraźnie, że religia pomaga ludziom radzić sobie z przeciwnościami losu. A zatem nie pozostaje nic innego, jak zaufać Bogu, co wydaje się z jednej strony bardzo łatwym rozwiązaniem naszych problemów, a z drugiej jest naprawdę trudną sprawą. Bo całkowitego zaufania Bogu człowiek uczy się w długim procesie, niekiedy trwającym przez całe życie.