Morderstwa dokonywane przez snajperów mają na celu zastraszenie młodzieży i zdławienie opozycji. Jednak zdaniem wielu katolików przyniosą odwrotny skutek.
Śmierć Alfreda i Patricka jeszcze bardziej zjednoczy młodych Birmańczyków. Doda im sił w walce o sprawiedliwość, pokój i demokrację
– powiedział ks. Philip Aung Nge, pracujący w parafii, do której należeli zamordowani.
W stanie Kaja dochodzi obecnie do intensywnych starć między birmańską armią a Ludowymi Siłami Obrony, które powstały jako odpowiedź na przejęcie władzy w Birmie przez wojsko w lutym bieżącego roku. Walka jest jednak bardzo nierówna. Birmańska armia regularnie masakruje grupy partyzantów. W wyniku ataków artylerii zniszczone zostały całe miejscowości, w tym dwa kościoły i szpital. Ostrzały wywołały też falę uchodźców, którym – w ramach parafialnego wolontariatu – pomagali Alfred i Patrick.
Zamordowani osiemnastolatkowie należeli do tej grupy młodzieży, która wybrała protest bez przemocy przeciwko zamachowi stanu w Birmie. Ponieważ w demonstracjach przeciwko wojskowej juncie od samego początku udział brali głównie młodzi ludzie, armia bierze na cel wszystkich młodych mężczyzn i traktuje ich jak potencjalnych opozycjonistów. Generałowie, którzy rządzą narodem, obawiają się młodzieży ze względu na jej przywiązanie do ideałów demokratycznych i praw człowieka. Tysiące nastolatków zostało zamordowanych lub aresztowanych i poddanych torturom. UNICEF alarmuje, że od przejęcia władzy przez wojsko w Birmie, zginęło co najmniej 53 młodych ludzi, a ponad tysiąc jest przetrzymywanych bez dostępu do prawnika i kontaktu z rodzinami.