Abp Marek Jędraszewski podkreślił w homilii, że już św. Paweł potępił wszelkie totalitaryzmy. – Totalitaryzm to ta ideologia, ten sposób myślenia i ten sposób działania, które pozwalają z pogardą patrzeć na innych, pozwalają sądzić o ich wartości, pozwalają unicestwiać ich godność i ich życie – mówił. Zauważył, że w imię „brunatnego totalitaryzmu”, decyzją Heinricha Himmlera polskie dzieci zostały skazane na cierpienia w KL „przy Przemysłowej”. Do obozu trafiały „dzieci polskich patriotów czy to zamordowanych czy osadzonych w obozach koncentracyjnych. Także dzieci rodziców, którzy nie chcieli podpisać volkslisty na Śląsku” – podkreślał metropolita łódzki.
Abp Jędraszewski poświęcił tablicę upamiętniającą ofiary obozu. Na zakończenie Mszy głos zabrał też obecny na mszy luterański biskup, Jan Cieślar. – W tym miejscu groza i tragedia II wojny światowej jeszcze bardziej uderza w nas i wywołuje sprzeciw, bo skupiła się na niewinnych i bezbronnych dzieciach – powiedział bp Cieślar.
Po Mszy Świętej część uczestników modlitwy, niosąc zdjęcia dziecięcych ofiar Niemców, uformowała procesję, która dotarła do „Gruszy Obozowej”, przy której dzieci odbywały kary. Tam odmówiona została Koronka do Bożego Miłosierdzia i zapalono znicze. Później zebrani spróbowali otoczyć kręgiem obrys obozu. Tym razem się nie udało. – Było nas za mało – skomentował abp Jędraszewski.
Na zakończenie, pod pomnikiem Pękniętego Serca, wystąpiły jeszcze dzieci z pobliskiej Szkoły Podstawowej nr 81 im. Bohaterskich Dzieci Łodzi.
– Uczyli nas po niemiecku. Jeśli ktoś nie umiał, dostawał w twarz – wspomina pan Leon. Ostatniego dnia musiał nosić niemieckie karabiny do auta. Bał się, że baraki, w których mieszkał, Niemcy spalą. Spędził w obozie dwa lata. – Dookoła prąd, druty, wysoki płot. Jak się jabłko urwało z drzewa, trzeba było stać za karę w wodzie w basenie – mówi, nie ukrywając wzruszenia.
Łukasz Głowacki |