Ksiądz Arcybiskup był świadkiem momentu, kiedy Karol Wojtyła został wybrany na Stolicę Piotrową. Czy mógłby nam Ksiądz Arcybiskup powiedzieć kilka słów o okolicznościach, w których to się dokonało i jaka była reakcja Księdza Arcybiskupa na ten wybór.
W praktyce było nas wtedy wielu na Placu Świętego Piotra, także wielu Polaków. Miałem szczęście, że mogłem znaleźć się tam razem z innymi i być świadkiem tego wyjątkowego, historycznego momentu, gdy padło nazwisko Karola Wojtyły. Oprócz normalnego wzruszenia, jakie towarzyszy takim momentom, pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy, brzmiała: wydarza się coś, co ma miejsce raz na tysiąc lat dla chrześcijańskiego Narodu, dla Polaków, i być może nigdy już się to nie powtórzy.
Myśląc o tej sytuacji, w jakiej znajduje się nowy papież, zastanawiałem się nad tym, jak on da sobie radę z całą tą machiną watykańską. Wydawało się wtedy, że nie ma on takiego przygotowania do przewodzenia Kościołem jak wielu zachodnich kardynałów, ale okazało się, że papież – odsuwając na drugi plan całą administrację Kościoła i poświęcając się głównemu zadaniu piotrowemu czyli nauczaniu – świetnie sobie poradził.
To, co się rozpoczęło wraz z wyborem Karola Wojtyły na papieża, rozwinęło się w przepiękny program, którego zasadniczym tematem był człowiek. „+Człowiek jest drogą Kościoła+. I to począwszy już od pierwszej encykliki papieża, która rozpoczęła się od tych znamiennych słów Redemptor hominis. Podczas gdy w określeniu Redemptor mundi czy Redemptor genesis humani podkreśla się zazwyczaj uniwersalizm odkupieńczego dzieła Chrystusa, to papież właśnie mówi o Odkupicielu człowieka, gdyż każdy człowiek jest drogą Kościoła. I to właśnie podniosło ten pontyfikat na niebywale wysoki poziom.
Poza tym Ojciec Święty miał duże szczęście i towarzyszenie Ducha Świętego w tym sensie, że dobrał sobie bardzo silnych kardynałów, którzy prowadzili pracę bezpośrednią, którą on moderował i programował.
Czy Ksiądz Arcybiskup znał Karola Wojtyłę także wcześniej, przed wyborem, jako biskupa, kardynała. Czy miał Ksiądz Arcybiskup okazję się z nim spotkać, rozmawiać? Jakim był człowiekiem zanim został papieżem?
Znałem go z dorocznych spotkań z okazji uroczystości św. Wojciecha w Gnieźnie. Przyjeżdżał do Gniezna zazwyczaj razem z kardynałem Wyszyńskim i raz miałem okazję wysłuchać także jego kazania. Zazwyczaj bowiem odprawiał on Mszę Świętą, podczas gdy kardynał Wyszyński głosił kazanie. Jeden jedyny raz byłem świadkiem tego, jak on sam wygłosił kazanie, które wywołało u nas zdumienie, ponieważ było dość niezrozumiałe w porównaniu z tym co słyszeliśmy od sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego.
Następnie spotkałem go również w Instytucie Polskim w Rzymie i podczas kolacji w szerszym gronie. To wszystko przybliżało trochę jego postać. Z pewnością charakteryzowało go takie szczególne otwarcie na drugiego człowieka. Ciekawą rzeczą jest również to, że po wyborze na papieża, kardynał Wojtyła stał się bardziej zrozumiały, to znaczy myśli, które przekazywał, stały się prostsze. Mniej filozoficzne, a bardziej teologiczne czy teologiczno-moralne. Ten przełom obserwowaliśmy, gdy Wojtyła przybył do nas do Instytutu już jako papież i do nas przemawiał. Wszyscy byliśmy pod wrażeniem odwagi tego człowieka, do czego nawiązywał na ingresie swojego pontyfikatu. Była to więc silna osobność, chociaż wydawało się, że jest serdecznym człowiekiem i że umie z każdym rozmawiać. Przede wszystkim musiał być jednak niezwykle odważny, bowiem w krótkim czasie zaczął kierować Watykanem i to w sposób zdecydowany.
Ksiądz Arcybiskup miał też pewnie wiele okazji późniejszego spotykania się z Janem Pawłem II, ale czy było takie spotkanie, może niekoniecznie znane mediom, które szczególnie zostało Księdzu Arcybiskupowi w pamięci?
Z pewnością były to spotkania, na które chodziliśmy z tytułu kolędy jak i później z racji wizyt Ad Limina. Przy tych wizytach najbardziej byłem zaskoczony tym, że on więcej wiedział o Polsce niż my. Podpierał podbródek ręką, kiwał głową – nasze wyjaśnienia nie były mu do niczego potrzebne. Porównując go z papieżem Benedyktem czy Franciszkiem, widać wyraźnie, że Jan Paweł II wychodził do Kościoła powszechnego z doświadczenia Kościoła w Polsce.
Gdybyśmy spróbowali nakreślić główne linie pontyfikatu Jana Pawła II, jak mógłby Ksiądz Arcybiskup ten czas 27 lat scharakteryzować?
Idąc po myśli ks. prof. Andrzeja Szostka, można wskazać osiem głównych linii tego pontyfikatu. Mianowicie: poszanowanie życia każdego człowieka, szacunek dla rodziny, nauczanie społeczne, głoszenie Ewangelii całemu światu, dialog religijny i pojednanie, nowe oblicze jedności Kościoła, przybliżenie Boga bogatego w miłosierdzie i osobista świętość Papieża.
Pierwszym zadaniem, jakie stawiał sobie Papież, była troska o poszanowanie życia każdego człowieka. Życie bowiem nie jest jednym z wielu dóbr obok innych, ale jest fundamentem, na którym można rozwijać wszelkie inne zdolności i talenty. Troska o życie każdego człowieka pociągała za sobą u Papieża troskę o rodzinę, w której człowiek się rodzi i dojrzewa w miłości i do miłości. Z kolei nauczanie społeczne Jana Pawła II dopominało się o to, aby każdy człowiek miał szansę do godziwego życia i włączenia się w twórczy sposób w pomnażanie dobrobytu. Jeśli chodzi o dialog z religiami niechrześcijańskimi, to według Papieża jest on elementem misyjnego wyzwania, którego Kościół nie może zaniechać, skoro jest powołany do głoszenia Ewangelii całemu światu. Również ważny jest dialog religijny i pojednanie, gdyż rozłam dzielący wyznawców Chrystusa jest zgorszeniem dla świata oraz zubaża wiernych poszczególnych Kościołów o to bogactwo, które wypracowała przez wieki pobożność innych chrześcijańskich wspólnot. Dialog ten musi obejmować również niechrześcijan, w pierwszym rzędzie wyznawców judaizmu, naszych starszych braci w wierze. Szóstą sprawą jest jedność Kościoła, w trosce o zachowanie i umocnienie tejże Papież podjął szereg kroków. Szczególnym tematem dla Papieża jest miłosierdzie – św. Jan Paweł II gorąco pragnął przybliżyć ludziom Boga bogatego w miłosierdzie. I na koniec, ósmy temat, to osobista świętość Papieża. Trudno ją uznać za jedną z linii pontyfikatu Jana Pawła II, ale bez tego jego nauczanie nie miałoby tak wielkiej mocy i nie poruszałoby do głębi ludzkich serc. Za wszystkimi bowiem słowami i czynami Papieża stała jego osobista świętość. I to ona nadaje mocy wszystkiemu co mówił i co czynił (por. homilia z okazji 100-leciaq urodzin Karola Wojtyły w Bazylice Ofiarowania NMP w Wadowicach).
Dlatego kochajmy św. Jana Pawła II, który żył wiarą, która widzi inaczej, nadzieją, która widzi dalej, miłością, która widzi głębiej. Wśród przemian, które zachodzą i w których niekiedy gubimy właściwą miarę i ocenę rzeczy, spraw i ludzi – jak mawiał Prymas Tysiąclecia –tak łatwo można by zatracić wrażliwość na człowieka, który przybity rzeczywistością materialną zatracił swoją właściwą godność. I w takich czasach trzeba podnosić wysoko pod niebiosa Bożych przyjaciół i mówić: Patrzcie, jak są uczczeni przyjaciele Boży.
Księże Arcybiskupie, bardzo dziękuję za tę szeroką panoramę i osiem głównym linii pontyfikatu. Jest to kopalnia wiedzy i inspiracji, gdyż 27 lat pontyfikatu i te główne linie pokazują niezwykłe bogactwo zarówno osobowości jak i dzieła Jana Pawła II. I na koniec podsumowujące pytanie. Kończył Ksiądz Arcybiskup refleksją o osobistej świętości Papieża. Czy jest może jakaś jedna rzecz w tej osobowości, w jego wyjątkowej postaci, która dzisiaj, może w sposób szczególny, powinna nam się przydać, by móc ją naśladować i by być lepszymi?
Wydaje mi się, że takim centralnym punktem była cześć dla Eucharystii. Ojciec Święty przywrócił procesje Bożego Ciała w Rzymie. Zaczął procesje od Bazyliki św. Jana na Lateranie do Bazyliki Matki Bożej Większej. Wtedy kiedy mógł chodzić i później kiedy już nie mógł chodzić, patrzenie na jego zachowanie i jego cześć do Eucharystii było rzeczą niezwykle budującą. I myślę, że jest to dzisiaj potrzebne dla całego Kościoła.