1 listopada
piątek
Seweryna, Wiktoryny
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

W czwartek po raz pierwszy wspominamy liturgicznie bł. Elżbietę Różę Czacką (wywiad)

Ocena: 2
1137

Laski jednak to nie tylko dzieło opieki nad osobami niewidomymi ale również szczególne miejsce, ważne dla polskiej historii i kultury.

Było to miejsce szczególne już w okresie międzywojennym, dzięki obecności naszego ojca duchowego, Sługi Bożego ks. Władysława Korniłowicza. Jak wspomniałam m. Czacka poznała go na korytarzu podczas jednej z wizyt w kurii warszawskiej. Powiedział, że gdyby mógł się na coś przydać, to jest chętny do pomocy. To była jego postawa. Tak więc po śmierci pierwszego kierownika duchowego matki Czackiej, ks. Władysława Krawieckiego (zm. w 1921 r.) jego następcą został ks. Korniłowicz. Początkowo pracował jeszcze na KUL, dojeżdżał do Lasek, głosił rekolekcje. Na stałe zamieszkał tam w 1930 r.

Miał szczególny dar otwartości na osoby poszukujące, wątpiące w wierze, deklarujące się jako niewierzące, na „niewidomych duchowo”. Przychodzili do niego, dzielili się trudnościami, niezrozumieniem Kościoła, stawiali pytania o Boga, o egzystencję. O. Korniłowicz nigdy nie był krasomówcą. Umiał za to słuchać. Słuchał w taki sposób, że człowiek, który mówił zaczynał słuchać sam siebie. Ks. Korniłowicz asystował przy spotkaniach tzw. „Kółka”, w których uczestniczyła wrażliwa młodzież uniwersytecka, zainteresowana pogłębianiem życia wewnętrznego. Z tym środowiskiem związani byli m.in. Jerzy Liebert, Jarosław Iwaszkiewicz, Zofia Nałkowska, Maria Winowska, Konrad Górski czy Antoni Słonimski. Miał też kontakty ze sferami w wojsku, które – co tu ukrywać – nie były bardzo religijne. Ks. Korniłowicz jednak potrafił z wojskowymi rozmawiać.

Ludzi zadających pytania, poszukujących, niewiele mówiąc zapraszał do Lasek, do służby niewidomym. Zawsze podkreślał, że nikt tu nie jest obcy. Zapraszał na modlitwę, głosił rekolekcje dla nich. Dlatego też w Laskach powstał dom rekolekcyjny.

To nie była działalność „lukrowana”, usłana różami. Można powiedzieć, że Laski jako środowisko ze względu na tę otwartość otrzymało też swoje „lanie” od innych środowisk, które miały nieco inną perspektywę.

Z Laskami związane były też takie postaci jak ks. Jan Zieja, kard. Stefan Wyszyński, który uważał się za duchowego syna ks. Korniłowicza, czy ks. Tadeusz Fedorowicz, który został zaproszony przez chorego już ks. Korniłowicza, by przejął po nim funkcję kapelana w Laskach. Ks. Tadeusz kontynuował jego dzieło, stając się duchowym autorytetem dla kolejnych pokoleń polskiej inteligencji. Czy spowiadał się u niego Karol Wojtyła? Temat ten otoczony był przez ks. Tadeusza delikatną tajemnicą. Wiemy, że papież był z nim bardzo związany i do 1995 r. ks. Tadeusz na rocznicę wyboru Jana Pawła II i na swoje imieniny zawsze był Rzymie. Wraz z jego śmiercią w 2002 r. skończył się pewien etap w życiu Lasek, gdy przestaliśmy jakby mieć duchowych ojców Dzieła.

W jaki sposób z Laskami związał się kard. Wyszyński?

W czasie II Wojny Światowej matka Czacka, chroniąc siostry i osoby niewidome, wysłała większość z nich do Żułowa pod Lublinem i do Kozłówki, która była filią Żułowa. Sama z niewielką grupką sióstr została w Laskach i w Warszawie. Właśnie do grupy sióstr przebywających w Kozłówce matka zaprosiła ks. Stefana Wyszyńskiego, prosząc, by był ich kapelanem. To był rok 1940. Po pobycie w Kozłówce i Żułowie ks. Wyszyński przyjechał w 1942 r. do Lasek. Gdy ks. Jan Zieja jako kapelan AK został zdekonspirowany, jego funkcję podjął ks. Wyszyński, będąc zarazem kapelanem w Laskach.

Jakie znaczenie ma dla Sióstr to, że prawdopodobnie kard. Wyszyński i matka Czacka będą razem beatyfikowani?

Jest to dla nas duże zaskoczenie ale też uśmiech Pana Boga – kard. Wyszyński „poczekał” na matkę. Bardzo ją cenił. Nie wiem, czy można mówić o przyjaźni, ale na pewno było to duże zrozumienie. Przyjeżdżał do Lasek w każdy Wielki Piątek i Wielką Sobotę. Mówił do sióstr konferencje. Wpadał do matki Elżbiety na „porozmawianie”. Wspominał, że współpraca z nią nie była łatwa, bo matka wymagała – od siebie i od innych. Nawet gdy już działał instytut w Choszczówce i Prymas częściej tam przebywał, Triduum Paschalne spędzał w Laskach. Bardzo pragnął beatyfikacji ks. Korniłowicza i był inicjatorem rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Ale również podczas pogrzebu matki dał wyraz przekonaniu, że uważa ją za świętą i że jej beatyfikacja prędzej czy później się odbędzie. Mówił o niej z wielką wrażliwością i czułością.

Na jakim etapie jest proces beatyfikacyjny ks. Korniłowicza?

Dekret o heroiczności cnót został zatwierdzony w 2019 r. Teraz czekamy na cud. Jednym z naszych najśmielszych marzeń było to, by beatyfikowane zostały trzy osoby.

Jak wyglądała droga do beatyfikacji m. Czackiej?

Zmarła w opinii świętości i było oczywiste, że proces beatyfikacyjny się rozpocznie, ale to trwało długo, być może z uwagi na proces ks. Korniłowicza, który rozpoczął się w 1978 r. i wiązał się z dużym wysiłkiem, jakim były np. tłumaczenia. Proces m. Czackiej na etapie diecezjalnym rozpoczął się w grudniu 1987 r. Choć siostry miały już bardzo wiele świadectw zebranych, praca była żmudna. Oba procesy zakończono na etapie diecezjalnym w 1995 r., po czym rozpoczął się ich etap rzymski. Wtedy też zaczęłyśmy, niemal równolegle, pisanie positio na temat życia i świętości ks. Korniłowicza i matki Elżbiety. Positio ks. Korniłowicza zakończyłyśmy w 2008 r. natomiast matki Elżbiety pod koniec 2010 r. Dekret o heroiczności jej cnót wydany został w 2017 r. Już wtedy odbywał się proces diecezjalny w sprawie domniemanego cudu. Cud ten został zatwierdzony i uznany przez Ojca Świętego w październiku 2020 r., co otworzyło drogę do beatyfikacji.

Jaki to był cud?

Wydarzył się w 2010 r. Związany był z ciężkim wypadkiem 10-letniej wówczas dziewczynki. Zdarzenie miało miejsce 31 sierpnia w okolicy Łomży. Dziecko bawiło się na huśtawce z bali sosnowych. Bal podtrzymujący całą konstrukcję pękł przygniatając dziewczynce lewą część twarzoczaszki. Była w ciężkim stanie, w głębokiej śpiączce. Lekarze nie dawali wielkiej nadziei. Uszkodzenia były tak duże, iż spodziewali się, że dziecko jeśli nie umrze, pozostanie w stanie wegetatywnym lub będzie miało poważne uszkodzenia, m.in. wzroku i słuchu. Tymczasem już 13 września nastąpił przełom i dziewczynka zaczęła szybko odzyskiwać wszystkie władze. Po 62 dniach leczenia na własnych nogach wyszła ze szpitala. Jest całkowicie zdrowa, choć na zdjęciach rentgenowskich widać ślady wypadku, które mogłyby wskazywać na trwałe uszkodzenia i niesprawność.

W dniu wypadku mama dziewczynki, która jest bratową jednej z naszych sióstr, zadzwoniła z płaczem i z prośbą o modlitwę. Modliło się całe Zgromadzenie za wstawiennictwem matki Czackiej.

W jaki sposób zamierzają siostry przygotowywać się do beatyfikacji?

Staramy się w zgromadzeniu jeszcze bardziej przybliżyć się do słów i nauczania matki. Chciałyśmy jeździć do różnych parafii i opowiadać o niej. Niestety czas pandemii utrudnia takie apostolskie działania. Ufam, że uda się przynajmniej odwiedzić te parafie, z których siostry pochodzą, by przekazać przesłanie matki Elżbiety. A w zgromadzeniu chcemy się nawracać i być wierne charyzmatowi jego Założycielki. Tak bardzo czekałyśmy na to wydarzenie. Cieszymy się, że staje się rzeczywistością.

Jakie jest przesłanie matki Czackiej? W czym wyrażała się jej świętość?

Jej świętość wyrażała się w przyjęciu krzyża niewidzenia oraz w męstwie i wytrwałości wobec trudności. Gdy napotykała przeciwności, zawsze mówiła, że Pan Bóg chce od nas wszystkiego, co możemy dać, a On i tak ze swej strony zapewni nam wszystko, czego potrzebujemy. Miała niesamowitą ufność w Bożą Opatrzność.

Jej świętość wyrażała się też w wielkiej miłości do każdego człowieka, w postawie wyrzeczenia się siebie dla innych. Była osobą wrażliwą, umiejącą słuchać. Od strony duchowej miała niezwykły autorytet, ale jednocześnie delikatność, dzięki której nie było w niej cienia apodyktyczności. Mawiała „pokój i radość w krzyżu”. Wprowadziła też w naszym środowisku formę pozdrowienia: „Przez krzyż – do nieba” – to jest nasze główne, choć krótkie przesłanie.

Rozmawiała Maria Czerska KAI

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 31 października

Czwartek, XXX Tydzień zwykły
Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie.
Pokój w niebie i chwała na wysokościach.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Łk 13, 31-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna za zmarłych cierpiących w czyśćcu

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter