31 października
czwartek
Urbana, Saturnina, Krzysztofa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wielki w rzeczach małych

Ocena: 0
1356

„Poznałem go bliżej w czasie wakacji szkolnych 1912 r. na Kalwarii. Zakonnik wzorowy: najdrobniejsze przepisy klasztorne ściśle zachowywał i przykładem innych do tego zachęcał. Najzdolniejszy z kleryków, a przecie próżno szukałbyś u niego choć cienia dumy. Spokojny, uprzejmy, słodyczą ujmował serca współbraci. Modlitwa – to jego najmilsza rozrywka. Usuwał się często na osobność, aby do woli nacieszyć się rozmową z Oblubieńcem swej duszy” – pisał w pierwszym numerze „Rycerza Niepokalanej” o. Maksymilian Maria Kolbe.

Kim był nieznany szerzej zakonnik, który na tym świecie przeżył zaledwie 32 lata i o którym mówiono, że był wielki w rzeczach małych przez wypełnianie zwykłych, codziennych zadań?

Urodził się 7 października 1989 r. w Obydowie k. Lwowa w rodzinie chłopskiej. Na chrzcie otrzymał imię Józef. Jego ojciec Jan pracował na roli i dorabiał krawiectwem. Jak większość wiejskich dzieci Józef pomagał rodzicom w gospodarce. Już wtedy, naśladując księdza, „odprawiał” nabożeństwa na zbudowanym przez siebie ołtarzyku, a przed przystąpieniem do pierwszej Komunii Świętej został ministrantem, co wówczas było wyjątkiem. Msze Święte były odprawiane po łacinie, więc jako mały chłopiec nauczył się po łacinie ministrantury.

Zdolny, szkoły w Obydowie, Kamionce Strumiłłowej oraz w Radziechowie ukończył z najlepszymi ocenami. Rodzice pragnęli, by został nauczycielem. W 1904 r. został więc uczniem Seminarium Nauczycielskiego we Lwowie. Po trzech latach nauki zrezygnował i zgłosił się do miejscowych franciszkanów. Tam ówczesny prowincjał o. Peregryn Haczela odmówił przyjęcia go do zakonu, polecając mu, aby najpierw ukończył Studium Nauczycielskie i nauczył się języka łacińskiego. Po roku miał się zgłosić ponownie.

I rzeczywiście, kiedy Józef w 1908 r. zapukał do furty klasztornej, został przyjęty. Okazało się, że nie tylko ukończył szkołę dla nauczycieli, ale tak opanował łacinę, że bez trudu tłumaczył klasyków. Rozpoczął nowicjat i otrzymał nowe imię Wenanty. „Wyrzeknę się wszystkiego, choćby mi to nie wiem jak drogie było, jeśli mi przeszkadza w zbawieniu mojej duszy” – pisał w tym okresie. Od samego początku przełożeni dostrzegali u niego wielką skromność połączoną z pokorą i szczerą, naturalną prostotą. W 1912 r. podczas wakacji spotkał się z młodszym od siebie o pięć lat klerykiem Maksymilianem Kolbem, z którym się zaprzyjaźnił. Najzdolniejszy z całego roku Wenanty był jednym z inicjatorów powstania w seminarium duchownym Koła Naukowego „Zelus Seraphicus”. W 1914 r. w kościele Franciszkanów w Krakowie przyjął święcenia kapłańskie.

Pierwszy rok jego posługi kapłańskiej przypadł na pracę w Czyszkach k. Lwowa. Tam zasłynął przede wszystkim jako znakomity spowiednik. Skromny zakonnik zyskał sympatię wielu miejscowych wiernych. Zaledwie po roku pracy duszpasterskiej władze zakonne powierzyły mu odpowiedzialny urząd magistra kleryków oraz wykładowcy filozofii, greki i łaciny w seminarium franciszkańskim we Lwowie. Młody kapłan wiele pracował i modlił się, zwłaszcza podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. Udzielał się też jako rekolekcjonista i spowiednik w pobliskich parafiach. Przyczynił się do ożywienia gorliwości zakonnej w całej prowincji krakowskiej. Dbał też o rozwój Rycerstwa Niepokalanej, i to zarówno wśród kleryków, jak i świeckich.

Kiedy o. Maksymilian Maria Kolbe organizował redakcję „Rycerza Niepokalanej”, zwrócił się do o. Wenantego z propozycją współpracy. Ten chętnie się na nią zgodził.

Niestety, gruźlica spowodowała, że zakonnik nie tylko nie mógł włączyć się w prace redakcji, ale musiał opuścić Lwów i złożyć urząd magistra kleryków. „Widocznie taka jest wola Jezusa. (…) I dla mnie krzyżem jest chorowanie i to, żem oderwany jest od ulubionej pracy – ale cóż, jeśli Bogu tak się podoba, niech tak będzie” – pisał.

Przełożeni skierowali go do Kalwarii Pacławskiej, gdzie w górskich warunkach miał odzyskać zdrowie. Niestety, choroba czyniła wielkie postępy. Zmarł 31 marca 1921 r.

Święty Maksymilian – już po śmierci przyjaciela – prosił go o wstawiennictwo w sprawie wydania pierwszego numeru „Rycerza Niepokalanej”. Gdy w styczniu 1922 r. pismo ostatecznie się ukazało, pisał: „Drogi mój współbracie w zakonie i dzielny Szermierzu Niepokalanej. Teraz, gdy już stoisz przed tronem Najwyższego i wstawiasz się za zabłąkanymi duszami, gdy słabość ciała nie stawia Ci zapory w intensywnej pracy – spojrzyj! Oto bracia Twoi urzeczywistniają Twe gorące zamiary; pisemko, któregoś tak bardzo wyczekiwał, powstaje, aby dusze dla Niepokalanej zdobywać i przez Jej najczystsze ręce składać z miłością w gorejące Serce Jezusa. Spojrzyj i zajmuj się nim szczerze. Wymódl rozwój pomyślny i bądź mu patronem”.

Ojciec Wenanty okazał się bardzo pomocny. Pismo jeszcze przed II wojną światową osiągnęło olbrzymi, kilkusettysięczny nakład.

Proces beatyfikacyjny o. Wenantego Katarzyńca trwa od 1949 r.

Wojciech Świątkiewicz
Idziemy nr 19 (553), 8 maja 2016 r.

 

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:
- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 31 października

Czwartek, XXX Tydzień zwykły
Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie.
Pokój w niebie i chwała na wysokościach.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Łk 13, 31-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna za zmarłych cierpiących w czyśćcu

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter