Polsat News to jedyna komercyjna stacja telewizyjna relacjonująca południowy program z modlitwą „Anioł Pański”. Po trzynastu latach przygotowaliście nową formułę, dlaczego?
W czasie pandemii przed rokiem Polsat News zdecydował się transmitować Mszę św. ze Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie w niedziele o godz. 9, potem w Polsat Rodzina Msze św. dla dzieci. Okazało się, że mamy coraz więcej widzów, którzy chcą oglądać przekazy i programy religijne w telewizji komercyjnej, stąd teraz pomysł na nowe otwarcie w południowym niedzielnym programie „Angelus”, czyli „Anioł Pański”.
Jaki program chcecie tworzyć?
Program zaczyna się od transmisji modlitwy „Anioł Pański” z Watykanu, a w okresie wielkanocnym „Regina coeli” z Ojcem Świętym Franciszkiem. Kiedy startowaliśmy z nową formułą „Angelusa” 7 marca, papież odbywał pielgrzymkę do Iraku. Przybliżaliśmy realia regionu ogarniętego dziś konfliktami, w którym rodziło się pierwotnie chrześcijaństwo. „Angelus” trwa 30 minut. Nie chcemy, by był to kolejny program publicystyczny, w którym rozmawia się głównie o wadach księży. Założyliśmy, że program będzie przybliżał to, co dzieje się podczas Mszy św. Skupiamy się na rozważaniu Ewangelii i dwóch pozostałych niedzielnych czytań liturgicznych z danego tygodnia.
Kogo zapraszacie do studia do komentowania czytań biblijnych i wydarzeń z życia Kościoła?
Gośćmi są osoby, które są powszechnie uznanymi autorytetami: biskupi, księża, profesorowie Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, bibliści, politolodzy i etycy. Sięgamy po najlepszych ekspertów z możliwych, jacy są w Polsce. Dotychczas gościli u nas m.in. bp Jacek Grzybowski, ks. prof. Piotr Mazurkiewicz. Kiedy dzwonię z zaproszeniem do studia, spotykam się z dużą życzliwością i otwartością, chociaż dla kapłanów godz. 12 w niedzielę na spotkanie jest trudna. Większość księży, biskupów powinna być w tym czasie w kościele, a nie w telewizji. Okazuje się, że jest to do pokonania. Kapłani, którzy o godz. 12 kończyli sprawowanie Eucharystii, pięć minut później przez Skype’a łączyli się z nami, a inni po zakończeniu udziału w programie o godz. 12.30 udawali się sprawować Mszę św. Osoby zajęte wieloma obowiązkami znajdują czas, by połączyć się z nami, jak s. Michaela Rak z Hospicjum im. bł. ks. Michała Sopoćki w Wilnie.
W programie dużo jest odniesień do sztuki i kultury. Dlaczego przyjęła Pani taką formułę?
Wcześniej przygotowywałam w Polsat News relacje z wydarzeń religijnych, z obchodów świąt Bożego Narodzenia, Wielkanocy, świąt maryjnych. Także relacje z wydarzeń związanych ze sztuką chrześcijańską, np. ostatnio z wystawy Szymona Czechowicza, mistrza baroku w Krakowie, gdzie opowiadaliśmy Pasję wg Czechowicza, czy z wystawy o Madonnach prezentowanej w Muzeum Narodowym. Te informacje przyciągały widzów, dało się odczuć „głód” widza na tego typu przestrzeń. Stąd pomysł, by program łączył przekaz ewangeliczny z obrazem, dźwiękiem, jaki może zaoferować telewizja. W interpretacji scen z Ewangelii pomagać więc będą nadal arcydzieła sztuki chrześcijańskiej.
Jak Pani zdaniem takie połączenie może dotrzeć do współczesnego widza?
To właśnie sztuka przez długi czas była jedynym dostępnym komentarzem Słowa Bożego, pozwalającym wiernym zrozumieć ewangeliczny przekaz Biblii. Od lat amatorsko interesuję się sztuką. Spotykałam też na swojej drodze ludzi, którzy do Biblii dotarli poprzez malarstwo. Sztuka wyrasta z Biblii – prezentowanie przesłania biblijnego z udziałem sztuki podkreśla tę tożsamość.
Podczas dzisiejszego kazania na Mszy św. w rocznicę katastrofy smoleńskiej bp Michał Janocha posłużył się wymownym opisem Antychrysta: przywołał cudowny fresk z Orvieto, autorstwa Luca Signorellego, na którym Antychryst wygląda jak Jezus, brakuje mu jednak ran, które nosi Zbawiciel. W naszym studiu możliwe jest pokazanie slajdów tego przedstawienia.
By móc odczytać właściwie jakikolwiek obraz, który dotyka tematyki religijnej, trzeba wiedzieć, co przedstawia jego symbolika. Na przykład na wystawie prezentującej arcydzieła z Watykanu, przygotowanej na stulecie urodzin św. Jana Pawła, znajduje się mój ulubiony obraz Guido Reniego „Apostoł Mateusz i Anioł”. Trudno zrozumieć obecność Anioła, jeśli się nie wie, że Mateusz nie potrafił pisać. Anioł prowadził jego rękę i dyktował święte słowa.
Decydujemy się w naszej stacji także na tego typu edukację.
Zrealizowała Pani dotychczas siedem wydań „Angelusa”. Jaki jest odzew telewidzów na program?
Bardzo dobre reakcje widzów – zaledwie po kilku programach nowego formatu – to na pewno znakomity sprawdzian dla autora. I bardzo się z nich cieszę. Daj Boże, że ten rodzaj opowiadania chrześcijańskich newsów, zanurzonych w Biblię i historię sztuki, stworzy nową jakość w programach telewizji komercyjnych. Oby się to sprawdziło. Dziś „Angelus” sam w sobie jest już nową jakością – sadzę, że to jedyny taki program w komercyjnej telewizji na świecie. Realizujemy prawdziwą misję – w podwójnym znaczeniu tego słowa.
Cały czas trzeba pracować nad tym, by dotrzeć do jak największej liczby widzów, bo program „Angelus” poza dostarczaniem informacji może także służyć ewangelizacji.