31 października
czwartek
Urbana, Saturnina, Krzysztofa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Wielka niewiadoma

Ocena: 0
1556

Z Grzegorzem Kostrzewą-Zorbasem, politologiem i dyplomatą, rozmawia Monika Odrobińska

 

Jakie znaczenie dla Polski ma zbliżająca się wizyta prezydenta USA Donalda Trumpa?

Donald Trump jest nieprzewidywalny, a więc to, co powie i zrobi – także. Dlatego trudno przewidzieć znaczenie wizyty. Tak naprawdę przed zakończeniem nie tylko jego obecności w Polsce, ale i całej jego podróży zagranicznej – dopiero drugiej w czasie tej prezydentury – można mówić jedynie o różnych wariantach.

 

Jakie to warianty?

Jeden z możliwych scenariuszy, którego – słusznie – obawiają się polskie władze i opinia publiczna, a także liczni Amerykanie, brzmi tak, że Trump wezwie do rozbicia Unii Europejskiej. Zarówno on, jak i jego otoczenie, otwarcie głosi poglądy antyunijne – nie jest to hipoteza moja ani innych komentatorów. Prezydent USA m.in. przestawiał się w kampanii wyborczej jako „Mister Brexit” i zapowiedział, że wywoła „Brexit razy dziesięć”. Po objęciu władzy zapowiedział zawieranie dwustronnych, zamiast wielostronnych, umów handlowych. A wiadomo, że – zgodnie z traktatami i zasadami unijnymi – umowy handlowe mogą być zawierane tylko z Unią jako całością. Inaczej byłyby sprzeczne nawet z jednym z najstarszych fundamentów UE – unią celną. To, co wzmacnia obawy o chęć rozbicia Unii Europejskiej przez Trumpa, to fakt, że nigdy o niej nie rozmawia, ignoruje ją. Widać to było choćby na przykładzie spotkania z Angelą Merkel, z którą dyskutował wyłącznie o Niemczech i świecie w całości, a istnienie UE przemilczał.

 

A drugi scenariusz?

To scenariusz optymistyczny. Być może Trump wykorzysta wizytę w Polsce, by potwierdzić lojalność i solidarność USA w ramach NATO i słynnego 5. artykułu Traktatu Północnoatlantyckiego – artykułu o zbiorowej obronie. Ku zdumieniu świata nie wspomniał tym artykule podczas szczytu NATO w Brukseli. W odpowiedzi na tsunami krytyki, powiedział później, że USA respektuje ten artykuł, ale uczynił to na mało zauważonej konferencji prasowej w Waszyngtonie z prezydentem z Rumunii. Jeśli chce, by deklaracja lojalności wobec artykułu 5. wybrzmiała szeroko, Warszawa jest doskonałym miejscem.

 

Dlaczego?

Po pierwsze, jesteśmy największym nowo przyjętym członkiem NATO. Po drugie, przemawia za tym nasze położenie – Polska leży na centralnej osi geopolitycznej i geostrategicznej Europy. Jest na tej osi najdalej na wschód wysuniętym państwem NATO i UE. Po trzecie, historia Polski jest najbardziej dramatyczna, co z geopolityką i geostrategią się wiąże.

 

Czy dlatego na miejsce przemówienia prezydenta USA wybrany został plac Krasińskich z pomnikiem Powstania Warszawskiego?

Miejsce to wybrał nie Trump, lecz Secret Service, uznając je za bezpieczniejsze niż plac Piłsudskiego. To tamten plac ma o wiele większe symboliczne znaczenie dla Polaków, jako miejsce Grobu Nieznanego Żołnierza – upamiętnienia wojen i bitew również zwycięskich – i zarazem miejsce, od którego zaczął się koniec zimnej wojny, gdy padły na nim słowa: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”. Amerykanie najwyżej cenią zwycięstwa. Miejsc związanych z Powstaniem Warszawskim jest w Warszawie dużo, w tym znane międzynarodowo muzeum – nie sądzę, by chodziło o tę właśnie symbolikę.

 

A jakie znaczenie ma to, że Trump spotka się z Polakami przed szczytem G-20 w Niemczech i przed spotkaniem z Putinem?

To znów niemożliwe do przewidzenia. Okoliczność ta może posłużyć zarówno do wzmocnienia ataku na UE metodą „nowa Europa przeciw starej Europie” z epoki prezydenta George’a W. Busha, jak i – przeciwnie – do podkreślenia, że Europa Środkowo-Wschodnia jest także ważną częścią Zachodu. Żeby docenić wagę kogoś wcześniej niedocenianego, należy go na chwilę wyróżnić.

 

Jak z kolei rozumieć to, że Trump chce się spotkać z głowami państw regionu Międzymorza?

Nie powinniśmy jednak mieć złudzeń, że Polska, albo nawet całe Międzymorze, są dla Trumpa ważniejsze niż Niemcy, Francja, Wielka Brytania czy – nie w roli sojuszników, ale partnerów – Rosja, Chiny i inne państwa G-20. Początkowo Trump zamierzał zacząć drugą podróż zagraniczną od Londynu, ale przestraszył się zapowiedzi masowych protestów. Wizytę w Wielkiej Brytanii odłożył więc bezterminowo. To wielki problem, gdy prezydent Stanów Zjednoczonych boi się wizyty u najbliższego sojusznika USA, jakim jest lub była Wielka Brytania. Warszawa w tej sytuacji pełni rolę zastępczą wobec Londynu – Trump leci tam, gdzie spodziewa się pozytywnego przyjęcia. A pobyt Trumpa w Hamburgu na szczycie G-20 nie będzie wizytą w Niemczech, lecz udziałem w zaplanowanym od lat wydarzeniu wielostronnym, które równie dobrze mogłoby przypaść Australii lub samym Stanom Zjednoczonym.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na UW, dziennikarka, autorka książek o tematyce rodzinnej i historycznej


monika.odrobinska@idziemy.com.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 31 października

Czwartek, XXX Tydzień zwykły
Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie.
Pokój w niebie i chwała na wysokościach.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Łk 13, 31-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna za zmarłych cierpiących w czyśćcu

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter