Po drugie, Steele miał uzyskać gwarancje tajności swych raportów, nie mówiąc o gwarancji nieujawniania jego tożsamości. Jego nazwisko nie widniało na raportach, więc ktoś go musiał zidentyfikować na potrzeby prasy. Do mediów przedostały się wszystkie jego raporty, włącznie z pisanym, gdy był w kontakcie z FBI i senatorem McCainem. Zatem ów kompromitujący i jego, i Brytyjczyków wyciek miał źródło w służbach. Wygląda na to, że walka polityczna w USA ma niesłychanie zacięty charakter. Który wywiad i który agent w przyszłości zaryzykuje współpracę ze służbami Stanów Zjednoczonych, skoro może to zakończyć się taką „niedyskrecją”?
Wojny wywiadów
Po trzecie, informacje zawarte w tych raportach były tak sensacyjne, że Steele poczuł się w obowiązku – albo został o to poproszony – do podania danych swego źródła. Oczywiście raporty nie zawierały imienia i nazwiska, ale z opisu można było stosunkowo łatwo wywnioskować, o kogo chodzi. Tym sposobem, w kilka dni po opublikowaniu w internecie raportu Steele’a, znaleziono martwego Olega Erowinkina w jego własnym samochodzie, na tylnym siedzeniu. W KGB dochrapał się on stopnia generała KGB, ostatnio zaś należał do ścisłego kręgu współpracowników prezesa Rosnieftu, Igora Sieczina, który z kolei jest jednym z najbliższych współpracowników Władimira Putina. Nie wiadomo, czy Erowinkin popełnił samobójstwo, czy też został zamordowany. Gdyby miał miejsce ten drugi przypadek, to wypadałoby przyznać, że w Rosji dokonał się jednak pewien „postęp”, albowiem w czasach KGB zdrajców palono żywcem. Niemniej fakt pozostaje faktem, że w wyniku przecieku MI6 utraciło bardzo ważne, jeśli nie najważniejsze rosyjskie źródło informacji. Można mieć obawy, że los Erowinkina będzie stanowić przestrogę dla innych i odbije się na możliwościach pozyskiwania przez zachodnie wywiady agentów w Rosji.
Wygląda na to, że w amerykańskie wybory prezydenckie
zamieszany był nie tylko wywiad rosyjski
W ostatnich dniach prasa chińska doniosła o likwidacji siatki szpiegowskiej CIA w ChRL. Podobno w ostatnich kilku latach cała amerykańska agentura została rozpracowana, a jej członkowie albo znikli, albo zostali zamordowani. Nie wiadomo, czy miało to miejsce w wyniku działania podwójnego agenta, czy też w drodze działalności kontrwywiadowczej. Przed 20 laty zdemaskowano podwójnego agenta, Aldricha Amesa, który doszedł do najwyższych stanowisk w CIA; w chwili aresztowania był szefem kontrwywiadu. Ujawnił on rosyjskim służbom informacje na temat wszystkich znanych mu agentów CIA i innych zachodnich wywiadów – wszyscy zostali straceni. W ciągu 10 lat współpracy z KGB i FSB Ames zarobił 4,6 mln dolarów. Dzisiaj FSB może znaleźć bezcenne informacje w internecie za darmo.
Przecieki na całego
W USA przecieki były stosowane od niepamiętnych czasów. Od dawna panuje w tej dziedzinie pewna symbioza pomiędzy mediami a Białym Domem, Kongresem i służbami. Dozowanie przecieków służy do „kupowania” sobie przychylności mediów, natomiast odcięcie od przecieków jest formą „karania” niewygodnych. Media żyją z informacji, zatem odwdzięczają się tym, którzy służą niejawnymi wiadomościami. Przecieki są także używane do podkopywania wpływów konkurujących ze sobą frakcji. Niemniej do tej pory przecieki nie zawierały istotnych informacji tyczących się bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych.
Jednak od chwili objęcia prezydentury przez Donalda Trumpa ich częstotliwość się powiększyła, jakość zaś informacji gwałtownie wzrosła. Od razu w styczniu do prasy wyciekły drażliwe szczegóły rozmów telefonicznych z premierem Australii i prezydentem Meksyku. Potem na łamach prasy pojawiły się szczegóły przechwyconych przez służby rozmów pomiędzy gen. Michelem T. Flynnem a rosyjskim ambasadorem Siergiejem Kisliakiem. Ostatnio burzę w szklance wody wywołały przecieki z agencji wywiadowczych, jakoby podczas rozmów w Białym Domu amerykański prezydent ujawnił szczegóły operacji wywiadowczych ministrowi spraw zagranicznych Rosji. Bez ustanku rozgłaszane są pogłoski, że ten czy ów współpracownik Trumpa ma pożegnać się ze stanowiskiem. Co więcej, nieustannie mówi się o możliwości usunięcia z urzędu samego prezydenta, pomimo braku jakichkolwiek dowodów na to, że złamał on jakieś prawo.
Walka z wiatrakami
Przecieki miały miejsce i będą mieć miejsce, ponieważ popyt na informacje nie zna granic. Niemniej ujawnianie tak istotnych informacji, z jakimi mieliśmy do czynienia w przypadku raportów Steele’a musi budzić najwyższy niepokój – w grę wchodzi wszak bezpieczeństwo całego zachodniego świata. Sprawa jest tym bardziej niepokojąca, że rzecz ujrzała światło dzienne w wyniku bezpardonowej wewnątrzamerykańskiej walki politycznej. W porównaniu ze szkodami spowodowanymi ujawnieniem raportów Steele’a to, co miało miejsce po zamachu w Manchesterze, to błahostka. Niemniej na skutek ostatniej interwencji premier May prezydent Trump zapowiedział dogłębne śledztwo w sprawie przecieków. Czy tym razem odniesie ono pożądany skutek?