Zdaniem abp. Hosera, protest młodych lekarzy pokazuje tylko ogromne braki w systemie służby zdrowia w naszym kraju. – Wszyscy doskonale wiedzą, że to co oni postulują jest wręcz koniecznością. Jednak sposób rozwiązania tego sporu i problemów wymaga czasu – uważa arcybiskup.
Abp Hoser zwrócił uwagę, że służba zdrowia jest obszarem życia społecznego, który był w najmniejszym reformowany od czasów uzyskania przez Polskę pełnej suwerenności w 1989 r. – To, co dziś mamy, stanowi zatem niejako reliktem PRL, zarówno, jeśli chodzi o jego funkcjonowanie, jak i mentalności samych uczestniczących w tym obszarze życia – powiedział.
– Musimy zdawać sobie sprawę, że z roku na rok wzrastają same koszta medycyny. Wynika to przede wszystkim z coraz droższych zabiegów, droższego wyposażenia szpitali, ośrodków zdrowia czy klinik. W związku z tym budżet powinien był ulegać progresji na którą, niestety, nie zawsze było nas stać – zwrócił uwagę arcybiskup.
Przyznał, że obecna sytuacja gospodarcza kraju jest na tyle dobra, że rząd może sobie powoli zwiększenie nakładów w budżecie państwa na służbę zdrowia. – Z czasem jest nawet szansa na dojście do postulowanego 6 proc. dochodu krajowego brutto – uważa abp Hoser.
Jego zdaniem, spełnienie postulatów protestujących jest jednak bardzo trudne. – Młodzi lekarze chcą szybkich działań poprawiających sytuację. Tymczasem ich żądania dotyczą zmian systemowych, a więc złożonych pod względem funkcjonalnym, administracyjnym, finansowym czy prawnym. Niestety, tego nie da się zrobić z dnia na dzień – podkreśla przewodniczący Zespołu KEP ds. Bioetycznych.
Abp Hoser wyraził jednak nadzieję na stosunkowo szybkie zakończenie strajku. – Ten protest nie jest już w stanie niczego więcej osiągnąć. Do optymalizacji tego systemu będzie można dochodzić w następnych miesiącach. Być może zostanie nawet przygotowana poprawka do budżetu na rok 2018, która uwzględni większe nakłady na służbę zdrowia – powiedział.