Pewien zaprzyjaźniony z redakcją mąż, czyli mąż koleżanki dziennikarki, powiedział, że jeśli znajdzie na naszych łamach jeszcze jeden artykuł o seksualizacji, homoseksualizacji, desksualizacji, pedofilii, efebofilii i tak dalej, to oszaleje i może przestanie nas czytać. Ale, niestety, znajdzie. I zapewne nie oszaleje – choć wielu z nas tak myśli – i nie przestanie nas czytać, bo jest odpowiedzialnym ojcem i chce wiedzieć, co się dzieje. A dzieje się źle, o czym piszą w tym numerze inni autorzy. I piszą nie po to, by straszyć, ale by obnażać głupotę i zepsucie zło czyniących i aby nas mobilizować do sprzeciwu wobec zła. Do niezgody na psucie świata i do odwagi jej wyrażania w domu i w pracy.
Ja zaś spróbuję przypomnieć, że dzieje się też dobrze. Przede wszystkim Pan Bóg wciąż nas obdarza wspaniałymi darami: rodzą się nowe dzieci! U nas w redakcji zawsze w marcu cieszymy się z urodzin – w tym roku już czternastych! – dwojga rówieśników tygodnika „Idziemy”, wnuka jednej redaktorki i córki innej (tygodnik oficjalnie wypuścił pierwszy numer we wrześniu, ale wiosną już zabieraliśmy się do pracy). Poza tym dzieci w ciągu tych czternastu lat narodziło się w tygodnikowym gronie całkiem sporo. I wciąż cieszymy się z następnych, bo właśnie jednemu z kolegów urodziło się trzecie dziecko! Najlepsze życzenia dla malutkiego Maksymiliana! Kiedy więc piszemy w poprzednim i w tym numerze o Narodowym Dniu Życia i zachęcamy do wszechstronnego jego wsparcia, to naprawdę wiemy, o czym piszemy. Bogu niech będą dzięki, że mamy za co dziękować!
Poza tym idzie wiosna. I to jest coś tak cudownego, że już choćby za to tylko należy się Panu Bogu nasza wdzięczność, jeśli ktoś nie widziałby innych powodów i chciał tylko narzekać, a może i złorzeczyć. Przyroda budzi się do życia, na warszawskich trawnikach – nie mówiąc o Dolinie Chochołowskiej – kwitną kolorowo żądne słońca krokusy, przy których kępy delikatnych białych przebiśniegów, choć też śliczne, są już tylko ostatnim tchnieniem zimy. W warszawskim Ogrodzie Botanicznym zobaczyłam już nawet pąsowe kwiatuszki dzikiej moreli japońskiej! Prawdziwy tryumf życia na dzień Zwiastowania Pańskiego, zawsze przecież 25 marca, dziewięć miesięcy przed Bożym Narodzeniem!
To może więc najlepszy moment, aby nie tylko dla pokrzepienia serc, ale i ku większej naszej rozwadze i ufności przytoczyć napis wykuty w kapliczce na drodze z Bukowiny Tatrzańskiej do Gliczarowa, na Olczańskim Wierchu: „R.P. 1927 kapliczkę tę wzniesiono Wielkiemu Twórcy Tatr na cześć i chwalę. Przechodniom, aby nawodziła myśli ich ku pięknu, od obcowania z którem serca ich staną się lepsze – a dusze szlachetniejsze”.
A przecież i nam tutaj, R.P. 2019, piękna nie brakuje, bo Wielki Twórca Świata nam go nie żałuje. Ale czy jeszcze umiemy je dostrzec i z nim obcować?