„Ala ma tablet” – czytały dzieci w jednym z MEN-owskichelementarzy, a ostatni semestr nauki zdalnej spędziły w dużej mierze przed ekranami. Wreszcie wakacje – ze smartfonem czy bez?
„Zabrać dzieciom elektronikę i dać czas wolny? To przepis na katastrofę!” – tak jedna z mam zareagowała na wiadomość, że podczas kolonijnego wyjazdu dzieci nie mogą korzystać ze smartfonów czy tabletów, za to dysponować będą godziną dziennie na samodzielną zabawę.
ŻEBY MAMA SIĘ NIE MARTWIŁA
– Znajomy organizator wyjazdów dla dzieci i młodzieży żartuje, że powinien pobierać za nie dwie stawki: wyższą od dzieci zabierających elektronikę i niższą od dzieci bez niej – mówi Janusz Wardak, współzałożyciel Akademii Familijnej, inicjator akcji „Mniej ekranu, więcej rodziny” i ojciec 10 dzieci. – Nadzór nad „zelektronizowanymi” dziećmi jest trudniejszy: ciężko je czymś zainteresować, gdy w odwodzie mają smartfon. Gdy już wyjdą ze świata wirtualnego, powrót do realu zajmuje trochę czasu. Z kolei rodzice tych dzieci często ulegają pokusie kontrolowania swoich pociech. Zdarzają się mamy wydzwaniające co dwie godziny z pytaniami: „jaka pogoda?”, „wyszliście już na wycieczkę?”, „posmarowałeś się kremem z filtrem?”. Tłamsi to poczucie odpowiedzialności dziecka, a obozy i kolonie mają być przecież także szkołą samodzielności.
Marta Świecka, która obozy i kolonie organizuje od 20 lat, na zabranie elektroniki zgodziła się tylko raz. – Telefony były w depozycie u wychowawców, a ci słyszeli na okrągło: „ciociu, zgubiłem ładowarkę”, „coś mi się popsuło, pomożesz?”, „mogę zadzwonić do mamy?”. Odtąd w regulaminie mamy zakaz elektroniki. Do rodziców dzieci mogą zadzwonić dopiero po trzech dniach, a potem co kilka dni. Prosimy też, by rodzina nie dyżurowała: w poniedziałek dzwoni mama, we wtorek tata, w środę babcia itd. Niektóre dzieci poprzestają na powiedzeniu: „u mnie w porządku, pa”, a inne rozmowa z bliskimi wytrąca z rytmu obozowego. Najgorsze, o co rodzice mogą zapytać, to czy dziecko nie tęskni; większość maluchów wtedy się rozkleja. Zwłaszcza przed snem.
Rodzice chcą najczęściej wyposażyć dzieci w smartfon, by mieć z nimi kontakt. A dzieci, które na co dzień intensywnie z niego korzystają, nie oponują – same z siebie z niego nie zrezygnują. Im jednak sprzęt potrzebny jest raczej do rozrywki. – Dziecko wcale nie potrzebuje kontaktu z rodzicami tak często, jak by im się wydawało – mówi Janusz Wardak. – Paradoksalnie, jeśli ma ono telefon, rodzice martwią się o nie bardziej, niż gdyby nie miało. Jeśli nie odbiera lub nie dzwoni, podejrzewają, że coś się stało, a jemu po prostu rozładowała się bateria, zapomniał wziąć go na wycieczkę lub… nie miał czasu rozmawiać, bo pochłaniały go ciekawsze zajęcia. Bywa, że dzieci wyposażone przez rodziców w telefon czują się zobowiązane do dzwonienia „by mama się nie martwiła”.
Tak jak to rodzice decydują o tym, z kim i w jakim charakterze dziecko bez nich wyjeżdża, tak samo powinni odpowiedzialnie decydować, czy powinno zabierać telefon. – Na zorganizowanych wyjazdach rośnie ryzyko zetknięcia się przez dziecko z pornografią – przestrzega Janusz Wardak. – Młodsze dzieci nigdy jej nie szukają, zawsze trafiają na nią przypadkiem lub z udziałem starszego koleżeństwa. Nie ma fizycznej możliwości, by wychowawcy non stop śledzili ekrany podopiecznych. Wyobraźmy sobie sytuację, w której grupowe animozje czy konflikty dzieci odreagowują wpisami w mediach społecznościowych lub zamieszczaniem tam kompromitujących zdjęć nielubianych kolegów.
– Dlatego uważam, że sens ma jedynie odgórny zakaz zabierania smartfonów, i to tym kryterium wielu rodziców coraz bardziej się kieruje przy wyborze kolonii – konkluduje Janusz Wardak i podkreśla, że sam nie puściłby dziecka na wyjazd, na którym panowałaby w tej kwestii dowolność.
BIEGANIEM MOŻNA SIĘ ZMĘCZYĆ
Co trzeci nastolatek jest na stałe on-line, co trzeci korzysta ze smartfona co najmniej pięć godzin dziennie. Niemal 80 proc. nastolatków codziennie korzysta z mediów społecznościowych, nieco mniej z komunikatorów internetowych, tyle samo przez internet słucha muzyki i ogląda filmy. – Konsumpcja mediów cyfrowych przez młodzież wzrasta w dni wolne 2-3-krotnie – mówi Janusz Wardak. – Jeśli większość dni wakacyjnych upływa bez żadnego pomysłu, pokusa ze strony elektroniki jest duża.