Takie wrażenie mam zwłaszcza wtedy, gdy czytam w polskich mediach opisy tzw. marszów równości, organizowanych przez aktywistów LGBT+. Prawie nikt nie wskazuje na oczywisty fakt, że takie marsze mają sens w krajach, gdzie za homoseksualizm ludzie wsadzani są do więzień, a nawet skazywani na śmierć, jak ma to miejsce np. w niektórych krajach muzułmańskich. Z niezrozumiałych dla mnie powodów w takich krajach aktywiści LGBT+ i ich finansowi oraz ideologiczni sponsorzy nie organizują marszów równości. Organizują je natomiast w krajach Europy, w tym także w Polsce, czyli w krajach, w których nikt nie jest prześladowany za swoją orientację seksualną. Homoseksualiści w Polsce mogą tworzyć pary, mogą chwalić się tym, że mają setki partnerów, mogą przepisywać sobie nawzajem majątki, mogą upoważniać swoich partnerów do otrzymywania informacji medycznych. Mogą publikować swoje pisma, tworzyć organizacje społeczne i partie polityczne, mogą korzystać z dark rooms. Dlaczego mimo to na coraz większą skalę wychodzą na ulice naszych miast?
Aktywiści LGBT+ nie organizują w Polsce marszów równości, gdyż takie marsze w naszym państwie są zupełnie zbędne. Organizują natomiast marsze nienawiści i pogardy, w czasie których publicznie kpią sobie z Boga, z Biblii, z chrześcijan, z Eucharystii, ze świętych, z małżeństwa i rodziny, z wychowania, z czystości, z płodności i z płci, z kapłanów i sióstr zakonnych, z godności człowieka. W przestrzeni publicznej zachowują się obscenicznie – na oczach dorosłych, którzy sobie tego nie życzą, a także na oczach dzieci. Afiszują się z plakatami i napisami, które zawierają obsceniczne rysunki i niecenzuralne słowa. Ostentacyjnie łamią prawo, które przecież zakazuje tego typu zachowań.
Publicznie zionący nienawiścią i pogardą aktywiści LGBT+, pomimo swojej agresji i kpienia z prawa, w obliczu oburzenia i protestów atakowanej przez nich większości społeczeństwa, mają jeszcze czelność porównywać siebie do Żydów prześladowanych w faszystowskich Niemczech. O ile mi wiadomo, Żydzi żyjący w III Rzeszy nie organizowali marszy, w czasie których kpiliby z Boga, z symboli religijnych, z chrześcijan, z małżeństwa i rodziny, z wychowania do miłości i czystości.
Trudno mi wytłumaczyć, dlaczego prawie nikt nie mówi i nie pisze wprost o tym, że aktywiści LGBT+ to kulturowi i społeczni terroryści. Ci ludzie są świetnie zorganizowani i dysponują ogromnymi pieniędzmi. Czynią wszystko, by podporządkować sobie organizacje międzynarodowe, polityków, media, kulturę, sztukę, sądownictwo, szkoły, uniwersytety, korporacje, zakłady pracy. Rzucają się z nienawiścią na wszystkich, którzy przytaczają wyniki badań na temat powiązania czynnego homoseksualizmu z chorobami wenerycznymi, z pedofilią i innymi przestępstwami seksualnymi, z erotomanią, agresją, samobójstwami. Aktywiści gejowscy chcą wprowadzić bezwzględną cenzurę informacji, gdy chodzi o medyczne i społeczne skutki promowania homoseksualizmu oraz postaw, w których seks i przyjemność seksualna stają się bożkiem i najwyższą aspiracją człowieka.
Nie rozumiem, dlaczego instytucje państwa polskiego pozostają bierne wobec tego typu terroryzmu medialnego i społecznego, jaki w naszej ojczyźnie od kilku lat stosują aktywiści LGBT+. Wiemy już dobrze, jak poważne konsekwencje podobna bierność państwa przyniosła w społeczeństwach Europy Zachodniej. Niektórzy ludzie są tam skazywani na więzienie za cytowanie Biblii. Powraca tam totalitaryzm dobrze nam znany z czasów komunistycznych. Jako obywatel niepodległego państwa prawa nie potrafię zrozumieć, dlaczego tzw. marsze równości nie są przez odpowiednie instytucje państwowe czy samorządowe rozwiązywane już po kilku minutach, gdy znowu okazuje się, że i tym razem ich uczestnikom nie chodzi o równość, lecz o obrażanie i poniżanie Boga i człowieka, małżeństwa i rodziny, czystości i takiego stylu życia, w którym miłość, wolność i odpowiedzialność ważniejsze są niż seks i przyjemność seksualna. Mam nadzieję, że doczekam się odpowiedzi od odpowiednich instytucji polskiego państwa, zanim aktywiści LGBT+ doprowadzą do takiej cenzury i do takiego terroru, że już nawet postawienie powyższego pytania nie będzie możliwe.