Kilkupokoleniowe obciążenia
Hiszpania nadal nie wyleczyła swoich zranień z wojny domowej. Katolicka działaczka z Madrytu Maria Martin wyjaśnia, że do dzisiaj poglądy polityczne i społeczne w większości rodzin układają się podobnie jak trzy, cztery pokolenia wstecz. Bratobójcza wojna zrobiła swoje.– Potomkowie republikanów najczęściej przewodzą atakom na monarchię, tradycyjne wartości oraz Kościół. To kilkupokoleniowa scheda, obciążenie, które przechodzi na młodszych – wyjaśnia nam Martin.
Opozycji politycznej i społecznej w sukurs idą mainstreamowe media, w których też przeważają lewicowo-liberalne wartości. Sympatyzujący z Hiszpańską Socjalistyczną Partią Robotniczą (PSOE) największy dziennik kraju „El Pais” na początku marca postanowił zagrać na antykatolickich przekonaniach części społeczeństwa. Pretekstem było niedawne zatwierdzenie przez resort oświaty nowego programu nauczania religii w szkołach publicznych. Komentatorom madryckiej gazety nie spodobało się, że na lekcjach – nieobowiązkowego zresztą przedmiotu – chrześcijańskie dzieci nie będą się uczyć o innych religiach, aborcji, a także o samobójstwie z asystą. Skrytykowano też zawarte w materiale pedagogicznym twierdzenie, że Bóg jest niezbędny do osiągnięcia przez człowieka pełni szczęścia.
Mainstreamowe autorytety
Powoływanie się na wyrwane z kontekstu słowa papieża Franciszka i argumentowanie nimi wszelkich zjawisk niezgodnych z katolicką nauką społeczną to już niemal standard w zachodnioeuropejskich mediach. Zarówno portugalskie, jak i hiszpańskie środki masowego przekazu prześcigają się w uzasadnianiu rzekomo wypowiedzianych przez głowę Kościoła przychylnych słów o ślubach osób homoseksualnych, adoptowaniu przez nie dzieci czy aborcji. W toku dyskusji o nowym programie religii medialny mainstream i „zatrudnione” przezeń autorytety nie zapomniały również powołać się na papieża. – Uważam, że nowy program ma w sobie coś, co służy katechizowaniu uczniów w sposób nieuczciwy. Obawiam się, że jego wprowadzenie pozbawia nas szansy usłyszenia nowych przesłań, które wysyła do nas papież Franciszek – skarży się szef związku zawodowego USIT Alfredo Sepulveda.Wśród odpowiednio dobranej przez gazetę „loży prześmiewców” wykpiwającej nowy program nie zabrakło też rozmówców nie ukrywających swej wrogości wobec religii jako takiej. – Problemem jest w ogóle samo istnienie w szkole dyscypliny wyznaniowej – twierdzi filozof Fernando Savater, który otwarcie deklaruje swoją niechęć do obecności Kościoła w życiu publicznym.
Krytyczny wobec nowego programu nauczania religii jest również Jose Sanchez Ron, profesor wydziału historii na uniwersytecie w Madrycie. Publicznie oburza się faktem, że w programie dopuszczono możliwość stworzenia kosmosu przez Boga.
– Z naukowego punktu widzenia nie mamy pewności, że rzeczywiście jakaś wyższa siła stworzyła wszechświat. Twierdzenia tego typu mogą wprowadzać zamęt w głowach uczniów – mówi Ron.
Tymczasem, jak przypominają autorzy programu z zespołu Konferencji Episkopatu Hiszpanii, materiał ten nie odbiega w niczym od nauki społecznej Kościoła, a religia w hiszpańskich szkołach nie jest przedmiotem obowiązkowym. Zamiast niej można wybrać inny przedmiot – wartości społeczne. Jak jednak pokazuje praktyka dnia codziennego, alternatywna dyscyplina nie cieszy się popularnością. Na lekcje religii uczęszcza bowiem ponad 3,5 mln dzieci, czyli średnio dwóch na trzech uczniów hiszpańskich szkół publicznych.
Marcin Zatyka |