Staś z rodzicami w górach
– Kiedyś jechaliśmy ze Staszkiem samochodem – wspomina Szymon – prowadził szybko i na początku czułem się trochę nieswojo. Ale pewność, z jaką trzymał kierownicę stopami, sprawiła, że przestałem się bać. – Stanisław wszystkie czynności stopami wykonuje tak sprawnie, że naprawdę uwierzyliśmy, patrząc na niego, że nasz syn może w przyszłości wieść normalne życie, że poradzi sobie bez rąk – dodaje Ula. – Ale przede wszystkim dotarło do nas, że dużo więcej zrobi, używając stóp niż nieprecyzyjnych protez.
Na potwierdzenie słów mamy Staś – ma dzisiaj dwa i pół roku – sprawnie przesuwa stopą po tablecie, wybierając sobie bajeczkę. To prezent od dużego Stanisława. Panowie bardzo się zaprzyjaźnili, często się spotykają i mały Staś pobiera już pierwsze lekcje rysunku.
Bez podpórki
Stanisław Kmiecik przekonał rodziców małego Stanleyka, jak go nazywa, żeby zamiast męczyć dziecko protezami, postawili na intensywną rehabilitację chłopca, aby nie miał w przyszłości takich problemów z kręgosłupem, jakie on ma. I maluch zaczął codzienną rehabilitację i ciężką pracą zdobywa kolejne umiejętności, których jego rówieśnicy uczą się bez najmniejszego wysiłku.Najtrudniej było z chodzeniem. Najpierw chłopczyk bujał się w specjalnej huśtawce, odpychając się nogami od podłogi. Chodziło o to, aby zrozumiał, że nogi służą nie tylko do gry na pianinku czy zabawy samochodem. Potem przyszła pora na specjalny chodzik, który asekurował go od tyłu. I wreszcie w wieku dwóch lat Staś zrobił swój pierwszy samodzielny krok. Oczywiście nie obeszło się bez guzów i upadków. – Bardzo się baliśmy o jego głowę – mówi mama – bo kiedy dziecko zaczyna stawiać pierwsze kroki i przewraca się, podpiera się rączkami. Staś nie miał takiej podpórki, więc kupiliśmy mu specjalny kask, w którym zresztą bardzo nie lubi chodzić. Poza tym kask nie ochroni twarzy. Na szczęście obyło się bez większych kontuzji, nos ma cały i nie stracił żadnego zęba.
Teraz mały Staś chodzi bardzo pewnie i jak każdy dwulatek z ciekawością odkrywa świat i wszystko chce robić sam. Samodzielne jedzenie jest jego ulubioną rozrywką, co nie jest dziwne. Wbrew pozorom wcale nie brudzi się przy tej czynności bardziej niż inne dzieci w jego wieku.
– Często słyszymy – mówi Szymon – żebyśmy nie dali naszemu synowi odczuć, że jest gorszy od innych. A my mamy odwrotny problem. Gdziekolwiek się Staś pojawi, wszyscy go hołubią, a inne dzieci schodzą na drugi plan. Boimy się, że wyrośnie z niego celebryta – dodaje ze śmiechem. Staś na pewno z wiekiem będzie coraz bardziej świadomy swojej inności, ale jest otoczony taką miłością, że na pewno nie poczuje się gorszy – zapewnia tata.
– Mamy oczywiście wiele obaw – dodaje Ula. – Teraz stale mu towarzyszymy, pomagamy, ale kiedy będzie starszy, w wielu sytuacjach będzie musiał radzić sobie sam. Czeka nas także zmiana mieszkania, bo naszej łazienki nie będziemy w stanie przystosować do potrzeb naszego niepełnosprawnego dziecka. Już teraz myślę też o tym, jak Staś będzie sobie radził w przedszkolu, w szkole, jak będzie sobie radził, kiedy nas przy nim nie będzie. Ale Pan Bóg przeprowadził nas już przez tyle trudnych doświadczeń, że pewnie ze szkołą Staś też sobie poradzi.
Jeśli ktoś chce śledzić losy Stasia, może zajrzeć na stronę www.korekdlastasia.pl.
Martyna Bójko |