W wyniku katastrofy kutra, 15 stycznia, zatonęło około stu osób i tylko czterem rozbitkom udało się przeżyć. Media światowe już nie odnotowują tych incydentów, są za mało spektakularne. Jak podaje dziennik „Libya Herald”, liczba Libijczyków przybywających w 2016 roku do Włoch podwoiła się w porównaniu z rokiem poprzednim. Tymczasem istnieje też przeciwny kierunek mobilności migracyjnej. I to o podwójnym wymiarze.
Z Europy do Libii ciągną naturalizowani Europejczycy: z Francji, Niemiec, Austrii, Belgii itp., aby wziąć udział w „świętym” dżihadzie w szeregach tzw. Państwa Islamskiego. Wojna domowa, która obaliła reżim Mu’ammara al-Kaddafiego, nie tylko nie przyniosła wolności chrześcijanom, ale skazała ich oficjalnie na śmierć i wygnanie. W Libii pozostali wyłącznie najwytrwalsi wyznawcy Chrystusa albo ci, którzy nie mieli środków na ucieczkę lub nie mieli nic do stracenia. Ponieważ w Egipcie Koptowie nadal zmagają się z uciskiem i wykluczeniem ekonomicznym, co odważniejsi z nich decydują się na wyjazd za chlebem do Trypolisu, Bengazi czy Misraty. W Libii maleńka wspólnota chrześcijan, która przyjmuje swoich współwyznawców, to głównie przedstawiciele Kościoła koptyjskiego.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 8 (594), 19 lutego 2017 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 1 marca 2017 r.