W Polsce żyje 18,6 mln mężczyzn, z czego 2/3 – w wieku produkcyjnym. Do żeniaczki jednak się nie kwapią – w miastach decydują się na ślub około trzydziestki. Ta granica wciąż idzie w górę, choć nie jest jeszcze tak wysoka, jak na Zachodzie, gdzie wynosi 33 lata. – Ogólnoświatowy kryzys ojcostwa wynika w dużej mierze z presji konsumpcyjnej – mówi Katarzyna Głowacka, fundatorka Fundacji Mamy i Taty oraz mama piątki dzieci i babcia. – Mężczyźni dużo pracują, by wiele osiągnąć, i są przywiązani do karier. Dodatkowo są ośmieszani wizerunkiem ojca w filmach i bajkach dla dzieci. Naszą najnowszą kampanię społeczną „Fajnie być tatą” kierujemy do młodych mężczyzn, którzy zastanawiają się nad wejściem w relację i ojcostwo. Chcesz być królem, olbrzymem, a może kucharzem? Piłkarzem? Lekarzem? Ról jest wiele. Ale jedna najważniejsza: tata.
Mężczyzna definiuje się przez pracę. Jeśli wykona projekt, dostanie szybką nagrodę: gratulacje od szefa i premię. O taką gratyfikację trudno w rodzinie. Poza tym pokolenie z przełomu wieków, tzw. milenialsi, bierze udział w wyścigu szczurów, ma słabe relacje ze znajomymi, nie ma przyjaciół, obserwuje rozpady związków – jak wynika z badań Ipsos, zleconych przez Fundację Mamy i Taty. Mężczyźni przyznają, że boją się zdrady – ale uwaga! – nie zdrady partnerki lecz swojej! Nie ufają sobie. Lękają się uzależnień, bo widzą, jak są powszechne. To pokolenie nie zna innego świata niż ten wykreowany po 1989 r., czyli zmierzający w stronę indywidualizmu – podsumowuje Marek Grabowski, prezes Fundacji Mamy i Taty, a prywatnie tata dwóch córek i dwóch synów.
Czytaj dalej w e-wydaniu lub wydaniu papierowym
Idziemy nr 4 (590), 22 stycznia 2017 r.
Artykuł w całości ukaże się na stronie po 1 lutego 2017 r.