– Gdy ten węgiel rozwoziliśmy, nie brakowało wzruszeń. Okazało się, że zdecydowana większość adresatów to rodziny młode i wielodzietne, które sobie w dzisiejszych realiach nie radzą. Kolejny raz zobaczyliśmy też, że prozaiczne rzeczy: mąka, cukier, proszek do prania były najbardziej oczekiwanym prezentem – wspomina szef akcji Artur Kołaczek.
Jak co roku nie zabrakło i innych zaskoczeń. – Jedno z dzieci napisało, że chciałoby dostać bilet na koncert Kamila Bednarka. Mieliśmy wątpliwości, czy to życzenie się spełni. Okazało się, że ktoś zadzwonił do menedżera artysty i załatwił nie tylko bilet, lecz także osobiste spotkanie i płytę z autografem – wspomina Kołaczek. Zaskoczyła też pani, która zadeklarowała się sfinansować zakup prezentów dla wszystkich dzieci, których na kilka dni przed zakończeniem akcji nikt jeszcze nie wybrał. I prezenty dostali wszyscy.
Radek Molenda |