1 listopada
piątek
Seweryna, Wiktoryny
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Dojrzał do zwycięstw

Ocena: 0
4130
Do dalszej pracy motywował go ojciec, który jest psychologiem sądowym i klinicznym w Zakopanem. Dorastający skoczek mógł też liczyć na wsparcie Kamila Wódki, psychologa kadry narodowej. W tej zadebiutował w 2004 roku podczas Pucharu Świata na Wielkiej Krokwi i zajął 49. miejsce. Rok później, w przedolimpijskiej próbie w Pragelato, wyprzedził Adama Małysza i zdobył 36 pucharowych punktów, pierwszych, a zarazem ostatnich w tamtym sezonie.

W cieniu wielkiego mistrza z Wisły Stoch kontynuował przygotowania na długi lot do historii. Z roku na rok powoli piął się do góry w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Ułożył sobie także sprawy wokół sportu. W 2006 roku zdał maturę, choć pomogła mu „amnestia maturalna” ministra edukacji Romana Giertycha. Dostał się na krakowską Akademię Wychowania Fizycznego (ukończył ją w 2012 roku). A w 2007 roku poznał swoją przyszłą żonę, Ewę Bilan. Starsza o dwa lata zakopianka fotografowała kończące sezon zawody w słoweńskiej Planicy i – jak się okazało – chodziła do tego samego liceum co Stoch. Spotkali się przypadkiem na ulicy w Kranjskiej Gorze. Znajomi skoczka mówią, że ta znajomość miała na niego niebagatelny wpływ. Kamil zaś podkreśla, że poślubiona w 2010 roku dziewczyna daje mu niesamowite wsparcie. Właśnie jej zadedykował drugi złoty medal olimpijski. – Za to, że nie ma mnie wtedy, kiedy ona mnie potrzebuje, za to, że nie ma mnie wtedy, kiedy chciałaby, żebym był, za to, że nie ma mnie wtedy, kiedy ja bym sobie tego życzył. Za to wszystko jej dziękuję – powiedział przed kamerami o swojej żonie i zarazem menadżerce.

Jeszcze jedną ważną rzecz Stoch otrzymał od bliskich: wiarę. Przed zawodami modli się, a jeśli ma możliwość, uczestniczy w niedzielnej Mszy Świętej. – Kiedy coś mi się nie udaje, oddaję się pod opiekuńcze skrzydła Pana Boga. Wiem wtedy, że jest przy mnie, czuję to. Modlę się o to, by żadnemu z zawodników nic się nie stało. Bym umiał cieszyć się ze zwycięstwa i godnie przyjął porażkę. Dziękuję za wszystko Panu Bogu, bo Jemu wszystko zawdzięczam – wyjawił w 2012 roku dziennikarce młodzieżowego dwutygodnika „Droga”.

Skoczek przyjaźni się z krajowym duszpasterzem sportowców ks. Edwardem Pleniem SDB. – U Kamila wiara jest życiem. To, co mówi, jest w jego wnętrzu, w jego słowach, myślach, czynach – potwierdzał niedawno ks. Pleń w rozmowie z radiem Nowohuckie.pl. Po pierwszym konkursie w Soczi internet obiegły zdjęcia ze Mszy Świętej w Olimpijskim Centrum Religijnym z dnia poprzedzającego zawody. Widać na nich polskich skoczków, których zadania opisał ks. Pleń: pierwsze czytanie – Maciej Kot, drugie – Kamil Stoch, psalm – Jan Ziobro, modlitwa wiernych – Dawid Kubacki.


Udane lądowanie

W takich warunkach sukcesy musiały nadejść i nadeszły. Najpierw w cyklu Letniej Grand Prix: w 2007 roku Stoch wygrał w Oberhofie swoje pierwsze zawody wśród seniorów, potem dwukrotnie zajmował drugie miejsce w klasyfikacji końcowej. Zimą 2009 roku otarł się o podium mistrzostw świata w Libercu. – Chcę skakać dla siebie – powtarzał, uciekając od porównań z Małyszem.

Forma Stocha eksplodowała w styczniu 2011 roku w zawodach Pucharu Świata w Zakopanem, gdy utytułowany lider kadry przygotowywał się już do opuszczenia skoczni na zawsze. Przekazanie pałeczki nastąpiło w symboliczny sposób: Małysz upadł po pierwszym skoku, zaś jego młody następca pewnie wygrał obie serie. W Planicy obaj stanęli na podium. W kolejnym sezonie Stoch był już trzecim skoczkiem Pucharu Świata.

Nowy rozdział w swoim życiu otworzył naprawdę wielkim sukcesem: mistrzostwem świata w Val di Fiemme w 2013 roku. Aż wreszcie w Soczi, na trzecich w karierze igrzyskach olimpijskich, zachwycił świat, gdy frunął w kasku z biało-czerwoną szachownicą po dwa złote medale olimpijskie. To nie udało się nawet Małyszowi.

Kamil Stoch już wszedł do historii polskiego sportu. – Tak naprawdę, dopóki nie zrozumiałem, co jest dla mnie w życiu najważniejsze, nie potrafiłem się odnaleźć w tym trochę zwariowanym sportowym świecie – przyznał kilka miesięcy temu w wywiadzie dla dwumiesięcznika „Któż jak Bóg”. – Aby zacząć odnosić sukcesy, musiałem dojrzeć do hierarchii spraw, w której na pierwszych miejscach są Bóg, rodzina i te wszystkie wartości, jakimi kieruje się nie tylko dobry sportowiec, ale w ogóle dobry człowiek.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarz, fotoreporter, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Niegdyś stypendysta Fundacji "Dzieło Nowego Tysiąclecia", dziś członek Stowarzyszenia Absolwentów "Dzieło". Lider w katolickiej wspólnocie mężczyzn Przymierze Wojowników.

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 31 października

Czwartek, XXX Tydzień zwykły
Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie.
Pokój w niebie i chwała na wysokościach.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Łk 13, 31-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna za zmarłych cierpiących w czyśćcu

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter