Legia ma nowego trenera, ale wciąż sporo problemów. I chociaż są one dość stare, to niezmiennie bardzo palące. Jeden z nich dotyczy właśnie częstych zmian na trenerskiej ławce.
Stadion mistrza Polski mieści się przy ulicy Łazienkowskiej, która w tym miejscu jest prosta i trudno na niej o wypadek. A jednak w ostatnich latach w poślizg wpadło tam bardzo wielu szkoleniowców. Tak wielu, że trudno już spamiętać wszystkich zatrudnionych od 2015 r. – wtedy, w październiku, pracę rozpoczął w Polsce Stanisław Czerczesow. Rosjanin rozpoczął sztafetę, w której regularnie następują zmiany. Obecny trener – Marek Gołębiewski – jest ósmym zatrudnionym od tamtej pory. Przetasowań było jednak więcej, bo kilka razy tę funkcję obejmował Aleksandar Vuković. A mówimy o zaledwie sześcioletnim okresie. Ciągłość pracy? Zaplanowany rozwój drużyny? Długofalowy plan na zbudowanie ekipy mocnej w Polsce i groźnej w Europie? Nic z tych rzeczy. Być może o nich mówi się gdzieś tam w gabinetach, ale ciągłe zmiany trenerów są zaprzeczeniem jakiejkolwiek ciągłości. A jeszcze nad tym całym zamieszaniem unoszą się słowa prezesa Dariusza Mioduskiego. W 2017 r. w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego” tak mówił o Jacku Magierze: „W Europie trener pracuje średnio dwanaście miesięcy. Ale wydaje mi się, że możemy być wyjątkiem od reguły. Mamy trenera, który jest z tym klubem tak mocno związany (…) Mam nadzieję, że to trener na lata. Tego bym chciał”. Dziś to niestety brzmi jak żart.
W Warszawie wiele osób boli głowa od piętrzących się kłopotów, ale żebyśmy mieli jasność: częste zmiany szkoleniowców to problem nie tylko Legii. Ta choroba trawi większość polskich klubów. Wiedzą coś o tym kibice w Gdańsku, Białymstoku, Wrocławiu czy Poznaniu. Trenerzy zaczynający pracę w nowym miejscu też doskonale zdają sobie sprawę z tego, że siadają na gorącym krześle. I czasami ono zaczyna parzyć bardzo szybko, chociaż przyczyny nie do końca są jasne. W Polsce można stracić pracę w piłkarskim klubie z byle powodu. Dlatego warto chwalić tych, którzy rządzą inaczej, na przykład działaczy Pogoni i Piasta – Kosta Runjaić oraz Waldemar Fornalik pracują w tych klubach od czterech lat. Przede wszystkim brawa należą się jednak właścicielowi Rakowa. Marek Papszun działa w Częstochowie od kwietnia 2016 r. Pomógł temu klubowi wyjść z niebytu i dziś Raków to wicemistrz kraju oraz zdobywca Pucharu Polski. Jednym słowem, pod Jasną Górą wiedzą, jak rozwiązywać problemy i gasić pożary, by trenerskie krzesło nie zapłonęło.