Z plebiscytami, konkursami i rankingami zawsze jest tak samo lub bardzo podobnie. Nigdy nie uda się zadowolić wszystkich. Najświeższy przykład to, oczywiście, niedawny plebiscyt na najlepszego polskiego sportowca 2018 r. i dyskusje na temat wyższości siatkarskich mistrzów świata nad osiągnięciami Kamila Stocha. Słusznie czy niesłusznie, nasz mistrz olimpijski nie wygrał tej rywalizacji. Dlaczego? Jednej mądrej odpowiedzi nie ma, dlatego jedynym wyjściem jest uszanowanie wyników głosowania.
Na progu nowego roku rankingów nam nie brakuje, dlatego pochyliłem się nad jednym z nich. Dotyczy najpopularniejszych sportów na świecie, a strona organizująca tę zabawę bierze pod uwagę aż trzynaście kryteriów. Oceniane są między innymi: liczba telewidzów, przeciętne zarobki, wartość kontraktów reklamowych i telewizyjnych oraz globalny zasięg danej dyscypliny. I jak wygląda podium? Wygrała piłka nożna przed koszykówką i… krykietem. Dla nas ten ostatni sport to niemal egzotyka. Ale na świecie niezmiennie bije rekordy popularności. Karaiby, Indie, Pakistan czy wreszcie Wielka Brytania – to miejsca, gdzie krykieta ogląda się zawsze i wszędzie.
W czołowej dziesiątce są jeszcze rugby, lekkoatletyka, siatkówka czy tenis. Ranking w sumie uwzględnia 25 dyscyplin. I, co z naszego punktu widzenia dość istotne i ciekawe, nie ma w nim… skoków narciarskich. Zaskoczenie? Niekoniecznie. To efekt tego, o czym czasami chyba zapominamy. Skokami żyje tak naprawdę kilka nacji na świecie. Sytuacja jest bardzo podobna do żużla. W tych dyscyplinach nie ma szans, by zobaczyć na podium Brazylijczyka, Chińczyka czy jakiegokolwiek Afrykańczyka. Dlatego zarówno skoki, jak i żużel w rankingu się nie znalazły, choć są w nim takie sporty jak gimnastyka czy wrestling. Czy jest to więc poważna klasyfikacja?
Jak najbardziej. Według przyjętych przez organizatorów założeń, wszystko jest na swoim miejscu. Nie znaczy to jednak, że musimy się z nią zgadzać. Bo pewne rzeczy, nawet mimo wielkiej liczby bardzo wymiernych i sprawiedliwych kryteriów, zmierzyć się nie dadzą. I nigdy nie doczekamy sytuacji, że przy niedzielnym obiedzie lub tuż po nim miliony widzów w Polsce zechcą oglądać zawody wrestlingowe. Ale już kolejny konkurs Pucharu Świata w skokach obejrzą chętnie. Rankingi są interesujące, mało tego, bywają bardzo intrygujące. Ale na zawsze pozostaną czymś co powinniśmy traktować jako dobrą zabawę.