Święta Rodzina nie pozostała na emigracji w Egipcie na stałe. Kto wie, może wiodłaby tam łatwiejsze życie, może bardziej dostatnie? Ale nie o to przecież chodziło.
Trudno o cichy zakątek w murach Bazyliki Narodzenia, pozwalający w skupieniu otworzyć się na mowę Betlejem. Miejsce stwarzające warunki do kontemplacji znalazłem kilkaset kroków dalej, w sanktuarium Matki Bożej Karmiącej. Owszem, i tu zaglądają pątnicy, zwykle na krótko, gdyż ze szkodą dla siebie ciągle trwają w pośpiechu. Tymczasem w podziemiach sanktuarium można usłyszeć mowę tamtego czasu, o co tak trudno w rozdeptywanej i hałaśliwej Bazylice Narodzenia.
Dom Świętej Rodziny
Mateusz Ewangelista, we fragmencie dotyczącym Mędrców ze Wschodu, co zostało zawarte w drugim rozdziale jego Ewangelii, śpieszy nam donieść, że bliżej nieznani przybysze z dalekiego, pogańskiego świata, poinformowani równie tajemniczą gwiazdą o narodzinach nowego króla żydowskiego, w końcu znaleźli dom, w którym Niemowlę przebywało. „Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z matką Jego, Maryją; upadli na twarz i złożyli Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę” (Mt 2,11).
O jaki dom chodziło Mateuszowi? Mogła to być zwykła dobudówka z suszonych na słońcu cegieł, przylegająca do naturalnej groty, coś takiego, co do niedawna można jeszcze było oglądać na zboczu Silwan, stromo opadającej ku Dolinie Cedronu arabskiej dzielnicy Jerozolimy.
Rozwiązaniu tego zagadnienia nie jesteśmy w stanie podołać. Zresztą nie jest to aż tak istotne. Ważniejsza jest sugestia zawarta w Mateuszowym zapisie, że Święta Rodzina sposobiła się do pozostania w Betlejem, być może już na stałe. Możemy się domyślać, że zaradny Józef postarał się dla swej małżonki i Jej Dziecka o godny dom, jakikolwiek był. Zapewne nie odstawał wygodą od pozostałych domów Betlejem. Nie trzeba się było wstydzić ubóstwa, kiedy pod dach owego domu niespodziewanie zawitali przybysze z opływającego w bogactwa Wschodu.
I oto znajdujemy się w owej Grocie Mlecznej, w ostatnich latach przebudowanej, powiększonej i zamienionej przez franciszkanów w przepiękne i jakże wymowne sanktuarium Matki Bożej Karmiącej. Jego istotą jest naturalna grota o wielu bocznych odgałęzieniach, drążonych przez pustelników w okresie bujnie rozwijającego się monastycyzmu palestyńskiego, począwszy od IV w. – pustelników pragnących przebywać w pobliżu mieszkania Świętej Rodziny. Bo najstarsza tradycja tę właśnie grotę identyfikuje z betlejemskim domem, do którego młodzi Małżonkowie sprowadzili się po narodzinach Jezusa w grocie obudowanej stojącą tam po dziś dzień ogromną bazyliką.
To właśnie w tym domu-grocie, w środku nocy, zerwał anioł ze snu Józefa i nakazał mu jak najszybsze opuszczenie Betlejem: „Wstań, weź Dziecię i Jego matkę i uchodź do Egiptu” (Mt 2,13). Jakżeż przydało się na podróż w nieznane złoto, dar od Mędrców ze Wschodu!
Uchodź do Egiptu
Egipt na kartach Starego Testamentu pojawia się często. Dla Żydów pozostawał ziemią azylu, miejscem schronienia; na przełomie er, starej i nowej, istniała tam potężna, dobrze zorganizowana, wielce uczona diaspora żydowska, by wspomnieć tę z Aleksandrii. Owszem, w tradycji żydowskiej Egipt zawsze kojarzył się z „domem niewoli”, skąd Mojżesz wyprowadził Hebrajczyków, przez czterysta lat zamieszkujących nad Nilem. Józef udawał się zatem do kraju wcale nie tak Żydom obcego; na pewno był to kraj bezpieczny pod panowaniem Rzymian. Jakże wzruszające są jeszcze dziś owe miejsca, pokazywane pielgrzymom i turystom na obrzeżach Kairu, w starym Fustat, gdzie Święta Rodzina miała znaleźć przytułek. Na tych miejscach stoją do dziś kościoły, dzielne kościoły Koptów w morzu islamu.