Pietro Perugino, Chrzest Chrystusa / fot. wikipedia.pl
Czemu służy przypomnienie proroctwa Malachiasza, że Jan Chrzciciel jest tym, który ma przygotować drogę Mesjaszowi?
Przypomnienie tego proroctwa znajdujemy na samym początku Ewangelii według św. Marka (1,3), która jest Ewangelią „o Jezusie Chrystusie, Synu Bożym”. Jan Chrzciciel z mocą ogłasza spełnienie się zapowiedzi mesjańskich. Jezus, znając i ceniąc jego działalność, wyrzuca tłumom, że przybywają na pustynię oglądać Jana z ciekawości, podziwiać go albo oceniać, a przecież nie o to chodzi. Mówiąc o Janie, zadaje pytania: „Co wyszliście oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale co wyszliście zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą” (Mt 11,7-8). Stawiając te pytania, daje poznać, że ludzie mają własny obraz proroka i chcą, by pasował on do ich wyobrażeń.
Tymczasem prorok wyróżnia się spośród innych: „Po co więc wyszliście? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: »Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę« (Mt 11,9-10). W życiu, nauczaniu i działaniach proroka wyraża się świętość. Hebrajskie qadoš, które tłumaczymy jako „świętość”, znaczy dosłownie „inność”, „odmienność”. Bóg jest święty, ponieważ jest absolutnie Inny, radykalnie odmienny względem świata i wszystkich jego uwarunkowań. Powołany przez Boga prorok też jest inny, odmienny – i w tym znaczeniu święty. Nie chodzi zatem jedynie o przymiot niewinności czy wzorowego postępowania, ponieważ jest w prorokach także wiele porywczości, stanowczości i zachowań, które trudno uznać za łagodne. Jednak wszystkie te postawy, łącznie ze słabościami, stoją na służbie i są podporządkowane proklamacji wierności Bogu i pierwszeństwa Jego świętej woli.
Od początku życie Jana Chrzciciela było ukierunkowane na jego misję? Począwszy od niezwykłej zapowiedzi narodzin, przez nadanie mu imienia, którego nikt w jego rodzie nie nosił?
Ewangelia według św. Łukasza poprzedza opowiadanie o narodzinach Jezusa rozbudowanym opowiadaniem o okolicznościach narodzin Jana Chrzciciela. Mówi, że do ich „spotkania” doszło już wtedy, kiedy obaj byli jeszcze w łonach swoich matek. Zarówno nawiedzenie Elżbiety przez Maryję, jak i postawa Zachariasza, ojca Jana Chrzciciela, świadczą, że wybory, które wynikają z wnętrza uporządkowanego przez ufną wiarę w Boga, zawsze wychodzą naprzeciw Bożej woli i spełniają to, czego Bóg oczekuje. Dokonujemy ich w pełnej wolności, ale stanowią ogniwa w łańcuchu Bożej obecności i działania, którego kształt i cel rozpoznajemy zazwyczaj dopiero z późniejszej perspektywy. Powołując człowieka, Bóg od samych początków przygotowuje go i uzdalnia do skutecznego wypełnienia misji, która zostanie mu powierzona. Prorok Jeremiasz usłyszał słowa Pana: „Zanim ukształtowałem się w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cie, prorokiem dla narodów ustanowiłem cię” (Jr 1,5).
Dlaczego prorocy musieli płacić najwyższą cenę za swoją działalność?
Dlatego, że wbrew wszystkim przeciwnościom stawali po stronie Boga. Nie jest tak, że w świecie – zarówno w starożytności, jak współcześnie – Bóg ma samych tylko przyjaciół. Często się zdarza, że sprzeciw wobec Niego przeobraża się w prześladowanie tych, którzy Go głoszą. Ceną, jaką płacą za wierność i odwagę, jest męczeństwo, czyli świadectwo posunięte do oddania własnego życia. W innych warunkach wrogość wobec proroków i głosicieli woli Bożej znajduje wyraz w ironii, kpinach, szyderstwie i rozmaitych formach mowy nienawiści, które są nie mniej dotkliwe niż fizyczne prześladowania.
Jak my dzisiaj możemy przygotować się na przyjście Mesjasza?
Pośród szumu i naporu świata z jego zagubieniem i zamętem, które człowieka niszczą, powinniśmy uświadomić sobie i przeżyć specyficznie religijny charakter Adwentu i Bożego Narodzenia. Dobrze jest zastanowić się nad obecnością Boga w naszym życiu, sięgnąć pamięcią do dzieciństwa i młodości oraz zobaczyć, jak do tej pory to życie się układa. W kontekście Bożego Narodzenia chodzi więc nie tylko o świąteczne upamiętnienie tego, co ponad dwa tysiące lat temu wydarzyło się w Betlejem, lecz również o to, aby Bóg na nowo narodził się w moim wnętrzu, abym mógł na nowo Go odnaleźć, rozpoznać i przyjąć. To jest najważniejsza sprawa, nadająca sens życiu. Chorobą współczesnej cywilizacji jest aroganckie oddalanie się od Boga i popadanie w samotność, wrogą człowiekowi, bo prowadzi do rozpaczy. Na przeciwnym biegunie samotności jest Bóg, który do nas nieustannie przychodzi. Narodziny Jezusa Chrystusa w Betlejem są poręką nieustannej troski Boga o człowieka i Jego opatrznościowej opieki nad każdą i każdym z nas.