Ale to dopiero początek drogi. Jezus stawia przed nimi nowe zadanie, o wiele trudniejsze. Mają opowiadać o Jego nauce ludziom konkretnej kultury, żyjącym w konkretnych czasach. Mają iść do ludzi, którzy mają swoje przemyślenia, którzy stawiają sobie pytania wypływające z ich osobistych doświadczeń. Jak wyjaśniać, że Jezus, Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie są odpowiedzią na ludzkie pytania, wątpliwości, problemy rodzące się na dnie serca? Jak powiedzieć, że Bóg od wieków działał pośród ludzi, a Jezus jest „pełnią czasów”? Jak przekonać, że wszystkie porywy ludzkiego ducha znajdują swoje ostateczne wypełnienie w Jezusie? Nic bowiem na ziemi nie dzieje się bez odniesienia do Jezusa – Pana i Zbawiciela.
I dlatego Jezus „oświecił ich umysły, aby rozumieli pisma”. Mojżesz i prorocy przez wieki ukazywali, że Bóg interesuje się światem i działa na korzyść ludzi, aby doprowadzić ich do siebie. Mówili również, że „na końcu czasów” przyjdzie Mesjasz – wysłannik Boga – który wszystko naprawi. Na pewno nie do wszystkich te prawdy docierały. Nie wszyscy je rozumieli i nie wszyscy chcieli je przyjąć.
Dla apostołów, bardzo dobrze znających te teksty, było niewątpliwie odkryciem, że właśnie cierpiący Jezus jest tym zapowiadanym wybawicielem. Zrozumieli także, że Bóg „nie rzuca słów na wiatr”, ale konsekwentnie prowadzi historię świata i człowieka ku sobie.
Kiedy czytam tę Ewangelię, rodzi się we mnie pragnienie, aby Jezus oświecił i mój umysł, abym zrozumiał pisma i historię. Bo ja także mam pytania, także wielu rzeczy, wydarzeń, spraw nie rozumiem. I gdzieś w tym gąszczu gubię przekonanie, że Bóg nie tylko czuwa, ale i prowadzi historię mojego świata. A przecież Bożą odpowiedzią jest Jezus!
ks. Piotr Klimek |