27 kwietnia
sobota
Zyty, Teofila, Felicji
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Czas modlitwy z Jezusem

Ocena: 4.9
997

Rozpoczął się Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Dlaczego warto się nim przejąć i weń włączyć? Z jednego choćby powodu: pierwszym, który się o to modlił, był Jezus Chrystus!

Zadanie, by między 18 i 25 stycznia wypełnić ludźmi poszczególne świątynie, w których odbywają się nabożeństwa Tygodnia, wydaje się karkołomne z co najmniej dwóch powodów. Oba dotyczą naszych postaw.

Pierwszy powód to ten, o którym dopiero co pisała w swoim komentarzu „Ekumenizm i niewiara” moja znakomita koleżanka redakcyjna Irena Świerdzewska. Jeśli coraz trudnej nam stosować się do nauki własnego Kościoła, dlaczego mielibyśmy robić więcej niż konieczne – pójść do „obcej” świątyni, by modlić się za „obcy” Kościół?

Jest i drugi powód, można powiedzieć, że przeciwstawny. Za bardzo nasze światłe umysły zagmatwały się w trudną historię stosunków między katolikami, protestantami i prawosławnymi. Za dobrze pamiętamy i przykłady na bufonadę cerkwi prawosławnej, święcie przekonanej, że tylko ona jest depozytariuszem wiary zgodnej z Tradycją Kościoła Powszechnego, i herezje Marcina Lutra. Ich konsekwencje, objawiające się w postmodernizmie, widzimy dziś ostrzej niż kiedyś. No i jeszcze ta pięćsetna rocznica reformacji, którą każe się nam, katolikom, świętować.

Jak więc poradzić sobie z obiema tym postawami i otworzyć na ekumenizm?

Odpowiedź podsunął mi kiedyś – gdy rozmawialiśmy o tym w mateczniku tzw. duchowego ekumenizmu, czyli siedząc na schodach kaplicy przy 12 Rue Henri IV w Lyonie – szwajcarski pastor Henri Hartnagel. Przypomniał – w wersji koni biegnących w wyścigu – dobrze znaną w Polsce historię o dwóch wilkach, dobrym i złym, mieszkających w ludzkim sercu. – Wyścig wygra ten z naszych koni, którego postanowiliśmy karmić – powiedział. Ale jest jeszcze koń trzeci, o którym niżej.

Nieszczęściem pierwszego okresu starań ekumenicznych Kościoła katolickiego, rozpoczętych na przełomie XIX i XX wieku z udziałem jedynie anglikanów, było to, że ten ekumenizm sprowadzał się do prozelityzmu – inicjatyw zmierzających do konwersji anglikanów na katolicyzm. Nie dziwi więc, że nic z tego nie wychodziło.

Przełom nastąpił w 1935 roku. Wtedy mieszkający w Lyonie, opiekujący się wspomnianą kaplicą i przejęty ideą ekumenizmu skromny francuski ks. Paul Couturier przedstawił kompletnie nowe podejście do sprawy. Zaapelował, by fundamentem Tygodni Modlitw o Jedność Chrześcijan nie były spotkania dyskusyjne, kto ma rację, ale modlitwa Jezusa: „Aby wszyscy byli jedno”. A skoro tak, to apelu samego Boga nie mogły odrzucić Kościoły protestanckie i prawosławny.

Ks. Couturier uważał poza tym, że to nie Kościoły mają ustalać środki na drodze do jedności, ale trzeba się wsłuchać w to, jaką drogę do ekumenizmu podpowiada im sam Bóg. W tym celu chrześcijanie różnych wyznań powinni spotykać się po to, by – jak mówił ks. Couturier – wspólnie się modlić, tworząc „niewidzialne klasztory”. Odtąd za główne narzędzia ekumenizmu uznano więc wzajemny dialog i wspólną modlitwę.

Dodać warto, że tę intuicję ks. Couturiera potwierdził wiele lat później Jan Paweł II, pisząc w encyklice „Ut unum sint”, że „od czasu Soboru Watykańskiego II Kościół katolicki wszedł nieodwołalnie na drogę ekumenicznych poszukiwań, wsłuchując się w głos Ducha Pańskiego, który uczy go uważnie odczytywać «znaki czasu»”. Z kolei Benedykt XVI podczas spotkania ekumenicznego w Kolonii 19 sierpnia 2005 roku przypomniał o „«niewidzialnym klasztorze», który w swych murach gromadzi ludzi zachwyconych Chrystusem i Jego Kościołem”.

Ta postawa, że chrześcijanie z różnych Kościołów spotykają się razem nie po to, by przeciągać się na swoją stronę, ale by wspólnie – tak jak Jezus – modlić się, „aby wszyscy byli jedno”, pytając Ducha Świętego, co mają w tym celu robić – to jest wspomniany trzeci koń.

Od nas samych zależy, czy tego konia będziemy dokarmiać – by wygrał. I czy wybierzemy się na któreś z nabożeństw w ramach Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan. A dwóm pozostałym koniom – naszej obojętności oraz rozpamiętywania ran z trudnej, wzajemnej historii – najlepiej zaordynujmy nie tylko przez najbliższy tydzień ścisłą dietę.

A jeśli nie uda nam się trafić na żadne z tych nabożeństw – pamiętajmy, że nie chodzi tylko o samą obecność. Chodzi o wspólną modlitwę, o wejście – w jedności z tymi, którzy wybrali się na te nabożeństwa – do „niewidzialnego klasztoru”, choćby w domowym zaciszu. A modlić się możemy tak, jak od czasów ks. Couturiera do dziś modlą się jego modlitwą w kaplicy przy 12 Rue Henri IV chrześcijanie różnych wyznań:

Panie Jezu, który modliłeś się, aby wszyscy byli jedno, prosimy Cię o jedność chrześcijan
taką, jakiej Ty chcesz, poprzez środki, jakie Ty wybierasz.
Niech Twój Duch Święty da nam doświadczyć cierpienia podziałów, zobaczyć nasz grzech
i mieć nadzieję ponad wszelką nadzieję. Amen

Program warszawskiego Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan znajdziemy na stronie: http://bit.ly/2jnQINx.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter