Niedawno w mediach społecznościowych pojawiła się informacja o kłopotach finansowych mBanku. Ten natychmiast ją zdementował – we wszystkich możliwych kanałach komunikacji z klientami: na stronie internetowej oraz w mediach społecznościowych. I tak wykaraskał się z kłopotów PR-owych, zanim większość z nas zdołała je dostrzec. Naukę z tak wzorowego działania PR-owsko-komunikacyjnego powinna wyciągnąć partia rządząca.
Od początku objęcia rządów przez PiS piszemy, że kierunek ma dobry, ale PR słaby. Dopóki dodatkowe 500 zł na koncie nie stanie się czymś, „co się należy, bo jest od dawna” – będą oni traktować Prawo i Sprawiedliwość życzliwie, co widać jeszcze w słupkach poparcia. Z czasem jednak braki PR-owe, wynikające z braków komunikacyjnych, będą uwierać społeczeństwo coraz bardziej. I zamiast wdzięczne, stanie się ono czepliwe.
Nie jest nowością – raczej prawidłowością typową dla wszystkich partii – że gdy zaprowadza swoje rządy, na urzędy wyższych i niższych stopni wprowadza swoich. Wyższych – to rozumiem. Ale niższych? Często bywa, że pracowników z doświadczeniem, ale nie z tego klucza politycznego, zastępują urzędnicy bez dorobku, ale z plecami. W jednym z obecnych ministerstw byłam świadkiem scenki, w której jeden z takich „pleczystych” urzędników kazał swojemu podwładnemu sporządzić notkę prasową – „tylko nie taką, która pokazuje, co robimy, ale taką, która wytknie błędy poprzednikom”. Toż to komunikacyjna skucha! Co nas, obywateli, obchodzi zeszłoroczny śnieg? Chcemy wiedzieć, czy tegoroczny spadnie.
Na wywiad w ministerstwie edukacji nasz tygodnik czeka od listopada. Dopóki funkcjonowała w nim, już za tego rządu, rzeczniczka prasowa z poprzedniej ekipy – z którą przez całą poprzednią kadencję miałam doskonały kontakt – przynajmniej można było do niej się dodzwonić i posłuchać gładkosłowia: „Zajmiemy się, oddzwonimy”. Ale już jej nie ma. Obecna nawet nie odbiera telefonów.
Owszem, znam przypadek, że za PO w jednym z ministerstw pozostawiono świetnego specjalistę w swojej dziedzinie, mimo że nie ukrywał on sympatii do PiS-u. Z kolei w jednym z najważniejszych obecnych, PiS-owskich ministerstw pozostawiono pracowników z poprzedniego nadania, także niekryjących antypatii do partii rządzącej, ale z doświadczeniem kluczowym w obliczu nadchodzących wydarzeń międzynarodowych w naszym kraju. Ale to niestety wyjątki.
Jeśli politycy nie komunikują się z mediami, które przecież są ich drogą łączności z obywatelami, jak chcą do tych ostatnich dotrzeć? Na programie 500+ PiS długo nie pojedzie. Komunikację musi usprawnić od zaraz!
 |
Monika Odrobińska |
Co? Gdzie? Kiedy?
