Modlitw Krzyś uczył się z mamą na spacerach, wtedy też odpowiadała na jego pytania związane z wiarą, a wiedzę zaliczał w szkole online. – Zanim pandemia zamknęła kościoły, przez pół roku uczestniczyliśmy w Mszach świętych dla kandydatów do Pierwszej Komunii, podczas których ksiądz tłumaczył m.in. fragmenty liturgii. Gdy ich zabrakło, wrzucał do sieci filmiki. W indywidualnej Komunii widzę same plusy – dzięki niej Krzyś uniknął także porównywania prezentów na tle klasy, a dostał same religijne, które w oczach dzieci obdarowanych tabletami mogły wypaść blado. Przy dwóch kolejnych synach również chcielibyśmy skorzystać z tej formuły.
BAZAR RELIGIJNY
Limity wiernych w świątyniach w niektórych przypadkach odroczyły Komunię na kilka miesięcy, w innych proboszczowie przełożyli uroczystości na sobotę. – Odkryliśmy, że jeśli uczestniczą w nich tylko dzieci z bliskimi, jest spokojniej. Dzieci mają też szansę siedzieć w ławce z rodzicami, co wpływa na jakość przeżywania, bo nie nakręcają się wzajemnie – mówi ks. Piotr Waleńdzik, proboszcz parafii Wszystkich Świętych w Warszawie, który nie boi się zatracenia wspólnotowego charakteru tego typu inicjacji religijnej. – Razem z parafianami dzieci uczestniczą w niedzielnej Mszy świętej i kolejnych Mszach białego tygodnia. Udało nam się dzięki temu uniknąć przerostu formy nad treścią i choć formułę tę wymusiła pandemia, będziemy się jej trzymać.
Warszawska parafia św. Andrzeja Boboli po pandemii wraca do zbiorowych Komunii, ale – nauczona pandemicznym doświadczeniem – pozostanie przy mniejszych grupach. – Pewnie mniej będzie uroczystości z udziałem czwórki czy szóstki dzieci, jak to miało miejsce za czasów limitów, ale pozostaniemy przy mniejszych, trzydziesto–czterdziestoosobowych grupach – mówi proboszcz ks. Waldemar Borzyszkowski. – Wszystkie dzieci mieszczą się wówczas wokół prezbiterium, które jest u nas wyjątkowo duże. Dzieci, które przystąpiły do Pierwszej Komunii w tej formule, mówiły potem, że przeżyły ją głębiej, bo nie było rozpraszaczy typu fotografowie czy tłum bliskich.
Mniejsze grupy chwali sobie także proboszcz celestynowskiej parafii ks. Mirosław Wasiak. – Sam widziałem, że nie było wówczas tego „bazaru o charakterze religijnym”, a i rodzice chętniej angażowali się w czytania czy śpiewanie psalmów. Dzieci siedziały w ławkach z rodzicami, ale do Komunii podchodziły z innymi dziećmi, by nie stwarzać kłopotliwej sytuacji, bo nie wszyscy rodzice przystępują do tego sakramentu. Czy jednak przełoży się to na ściślejszą relację z parafią? Znam życie i podejrzewam, że na dłużej pozostaną z nami ci, którzy już wcześniej byli z Kościołem związani.
WSPÓLNIE Z RODZINĄ
Podobne przemyślenia ma ks. Andrzej Kowalski, proboszcz białołęckiej parafii św. Jakuba. – Mniejsze grupy, wymuszone niewielkimi rozmiarami naszego kościoła, z pewnością posłużyły uroczystości, w której formuły zewnętrzne od dawna przysłoniły jej aspekt duchowy – mówi. – Jednak z pełnych jej dobrodziejstw skorzystają tylko ci, którzy chcą. Do Pierwszej Komunii przystępuje w tym roku 135 dzieci. W Mszach świętych przygotowujących do tego uczestniczy 20 rodzin; na katechezy dla rodziców i dzieci uczęszcza ledwie 30 rodzin. Gdzie indziej chodzi może 10 rodzin, a pozostałe 90 nie przygotowuje się do tego wydarzenia nawet w stopniu minimalnym.
Parafia św. Jakuba jest jedną z wielu, która pozostanie przy „pandemicznych” kameralnych, jednoklasowych grupach. – Owszem, wymaga to więcej pracy, bo to trzy soboty, ale od tego tu jesteśmy – mówi ks. Andrzej Kowalski. – Nie mam jednak złudzeń, większość rodziców mniejsze grupy traktuje jako „przepustkę” dla większej liczby gości; niestety nie przekłada się to na ich zaangażowanie w czytania czy śpiew. Dla mnie równie ważne co Msza pierwszokomunijna są codzienne Msze białego tygodnia. Zwłaszcza ta bezpośrednio po Pierwszej Komunii bywa dla dziecka pierwszą szansą przeżycia Eucharystii wspólnie z rodziną. Najlepsze doświadczenia Pierwszej Komunii Świętej w małych grupach wyniosłem ze środowiska osób niepełnosprawnych – tam dzieci szły w procesji komunijnej z rodzicami. To zawsze powinno być święto rodzinne, nawet jeśli obchodzone w mniejszej lub większej grupie – uważa duchowny.
Na jakąkolwiek formułę Pierwszej Komunii Świętej zdecydują się rodzice dziecka, powinni przede wszystkim pamiętać, że to oni w pierwszej kolejności odpowiadają za jego merytoryczne i duchowe przygotowanie. A że słowa uczą, a przykłady pociągają, to najlepszą katechezą jest świadectwo wierzących i praktykujących rodziców. Oby Msza pierwszokomunijna nie była ani pierwszą, ani ostatnią Eucharystią w życiu dziecka.