Do stolicy Ukrainy przyjechali członkowie wspólnoty ze Lwowa, Iwano-Frankowska, Moskwy, Petersburga i Warszawy. Wielu jechało tam z obawami. Polacy, bo przecież u naszych wschodnich sąsiadów trwa wojna. Rosjanie – bo na Ukrainie raczej ich dzisiaj nie lubią. Ale przyjechali, wbrew logice narastających nacjonalizmów i medialnej propagandy. By pokazać, że można zmienić optykę. Że trzeba uwolnić się od stereotypów. Dostrzegać człowieka. – To spotkanie uczy mnie, że wszystkie podziały można przełamać – mówi Julia ze wspólnoty w Kijowie. – Kiedy zrozumiemy, że problem jest również w nas, wiele konfliktów może być rozwiązanych – wtóruje jej Andriej z Moskwy. Ale cóż znaczy ta grupa wobec wielomilionowych narodów? W Sant’Egidio wierzą, że kropla drąży skałę.
Podczas wspólnie przeżywanego Triduum Paschalnego miał miejsce obrzęd obmycia stóp i nabożeństwo Drogi Krzyżowej. Tak, Rosjanie, Ukraińcy i Polacy umywali sobie nawzajem nogi. Stali razem pod krzyżem. Poszli wspólnie na ulicę, by nakarmić ubogich. Bo wierzą, że duch jedności pochodzi z krzyża. Wspólnota rodzi się pod krzyżem biednych, wykluczonych i cierpiących.
Przez całe spotkanie przebijało podwójne pragnienie jedności – narodów i podzielonych chrześcijan. – To wojna w jednym Kościele. Chrześcijanie nie słyszą siebie nawzajem. Modlą się obok siebie, ale nie razem. Patrząc na dzisiejszy świat i podziały w chrześcijaństwie, to bardzo ważne, że jesteśmy razem. To jest jakimś cudem – podkreśla Svieta, odpowiedzialna za wspólnotę w Moskwie.
Momentem szczególnym była modlitwa o pokój w rzymskokatolickiej katedrze oo. dominikanów, podczas której wspominano współczesnych męczenników. Wielu z nich to ofiary ostatnich miesięcy. W Kijowie ekumeniczna modlitwa o pokój odbywa się regularnie. Podobne nabożeństwo warszawska wspólnota Sant’Egidio organizuje w każdy pierwszy wtorek miesiąca w kościele środowisk twórczych na pl. Teatralnym. Najbliższe już 5 maja o godz. 19.00.
Sylwia Gawrysiak |