Zdaniem starosty Uścińskiego tego rodzaju praktyka rodzi podejrzenia „popełnienia przestępstwa przeciwko życiu nienarodzonego dziecka i zdrowiu ciężarnej kobiety”. Wołomińska prokuratura nie doszukała się jednak w tym znamion czynu zabronionego. Jak donosi „Rzeczpospolita”, wg prokuratora rejonowego Artura Orłowskiego nie jest to forma podlegającego ściganiu „pomocnictwa” w aborcji, czyli nakłaniania do niej.
Po interwencji Uścińskiego reklama zniknęła, co nie zmienia faktu, że była widoczna w przeglądarce co najmniej przez dwa miesiące.