7 maja
wtorek
Gizeli, Ludmily, Benedykta
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Ameryka wybrała

Ocena: 0
1509

– Stany Zjednoczone to stabilna demokracja, w której choć prezydent ma dużą władzę, to jednak nie jest dyktatorem – mówi ekspert od polityki międzynarodowej Jarosław Guzy

Z Jarosławem Guzym, ekspertem od polityki międzynarodowej, rozmawia Ewelina Steczkowska

 

Czy dużym zaskoczeniem była dla Pana wygrana Donalda Trumpa?

Z analiz do ostatniej chwili wynikało, że Donald Trump ma szansę na prezydenturę, ale były one mniejsze od szans Hillary Clinton. Dlatego zwycięstwo kandydata republikanów było dla mnie niespodzianką. Trzeba przyznać, że wybory w Stanach Zjednoczonych przypominają zawody sportowe i do ostatniego gwizdka nie wiemy, kto zwycięży. Oczywiście, w ostatnich tygodniach kampanii były różne fazy. Było tak, że przewaga Clinton była bardzo wyraźna i z trudem można sobie było wyobrazić, że Trump tę przewagę zniweluje. W ostatnim tygodniu natomiast sondaże pokazywały, że przewaga Clinton to ok. 2-3 proc., co w zasadzie mieściło się w granicach błędu statystycznego.

 

Media w Stanach Zjednoczonych wskazywały, że Clinton odniesie spektakularne zwycięstwo. Z czego wynikało to przekonanie i dlaczego amerykański mainstream tak mocno atakował Trumpa?

Nałożyło się na to kilka czynników. Po pierwsze, Clinton była faworytem z punktu widzenia preferencji establishmentu medialnego, niezależnie od tego, że media konserwatywne w większym lub mniejszym stopniu Trumpa popierały. Po drugie, Trump był bardzo niewdzięcznym kandydatem, z punktu widzenia establishmentu Partii Republikańskiej nie do końca preferowanym. Powiedzmy szczerze, że był to jednak człowiek z zewnątrz: ekscentryczny miliarder, który w swojej kampanii łamał wiele zasad, nie tylko poprawności politycznej. Wydawało się, że te błędy mogą osłabić jego kandydaturę i mogą rykoszetem odbić się na jego zwolennikach. Wielu polityków Partii Republikańskiej dystansowało się od niego. Oficjalnie został jednak zaakceptowany jako kandydat w końcówce, głównie za sprawą poparcia doświadczonego wiceprezydenta.

 

Czy nagonka medialna wobec Trumpa przypomina nagonkę mediów wobec Andrzeja Dudy, gdy został on kandydatem na prezydenta?

Między systemem demokratycznym w Polsce a systemem demokratycznym w Ameryce są ogromne różnice. U nas jest jeszcze daleki do doskonałości, jednak pewne analogie się nasuwają od razu. Wspomniałem o problemach Trumpa jako kandydata, który był wdzięcznym celem medialnych ataków. Trump popełniał wiele błędów, jednak równocześnie z punktu widzenia pewnego układu wyborczego widać było, że reprezentuje ruch protestu społeczeństwa przeciw establishmentowi. To była jego siła, znalazł sposób na swoją kampanię.

Stany Zjednoczone to stabilna demokracja, 
w której choć prezydent ma dużą władzę, 
to jednak nie jest dyktatorem

Trump reprezentował te grupy społeczne w Stanach Zjednoczonych, które przez establishment zostały wykluczone z debaty publicznej. I to zresztą jest główny powód jego wygranej. Zauważył bowiem, że tradycyjna Ameryka, która została zlekceważona przez elity w Waszyngtonie, to wyborcy decydujący o sukcesie. Oczywiście, mogą nas niepokoić pewne elementy z kampanii Trumpa: niechęć do imigrantów, Latynosów, czarnoskórych, jednak wyborców najbardziej zachęciło to, że Trump zauważył klasy nie najbiedniejsze, ale te, którym dzieje się gorzej, np. które tracą pracę. Te osoby to białe klasy pracujące, warstwy średnie. Zaskoczeniem było to, że stany, które wcześniej były ostoją demokratów, wybrały właśnie Trumpa. Kandydat, który początkowo był ignorowany, został prezydentem, podobnie jak nasz prezydent. Bo tutaj odnajdujemy analogię do sytuacji w Polsce. Nasze elity zapomniały o klasie średniej, a trafił do niej Andrzej Duda.

 

Najpierw Węgry, potem Polska, teraz Stany Zjednoczone. Czy to pokazuje, że świat dąży do zmian w świecie politycznym?

Można zauważyć jeden wspólny mianownik między Stanami Zjednoczonym a Europą: elity zapomniały, że elitami są wtedy, kiedy reprezentują zdecydowaną większość społeczeństwa. Ale oczywiście trzeba zauważyć wiele różnic między Europą a Stanami Zjednoczonymi. Europa jest raczej społeczeństwem zamkniętym, a imigracje są zjawiskiem względnie marginalnym, dopiero teraz stały się problemem, gdy zaczęły do Europy przybywać rzesze ludzi reprezentujących obce kulturowo społeczeństwa. Inaczej jest w Stanach Zjednoczonych, które są bogate pod względem obcokrajowców.

Trzeba też dodać, że Polska i Węgry to kraje bardziej nacjonalistyczne niż Stany Zjednoczone. Partie w Polsce, na Węgrzech czy w USA, w których doszukujemy się podobieństw, i tak są różne.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

W "Idziemy" pisała artykuły o tematyce historycznej i społecznej. Obecnie rzecznik prasowy Polskiego Radia S.A.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 7 maja

Wtorek, VI Tydzień wielkanocny
Poślę wam Ducha Prawdy,
On doprowadzi was do całej prawdy.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 16, 5-11
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Fatimskiej 4-12 maja
Nowenna do św. Andrzeja Boboli: 7-15 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane komentarze



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter