Na przełomie XIX i XX wieku na terenie Dolnej Wisły, czyli północnej Polski, rosły rozległe sady śliwkowe. Były to głównie śliwki węgierki, szczególnie mało kłopotliwe przy uprawie w naszym klimacie, a na dodatek ich pestki bardzo łatwo oddzielały się od miąższu. Owoce te były szczególnie popularne wśród gospodyń, które wykorzystywały je do przyrządzania powideł. – Kiedyś w całej wiosce pachniało smażonymi konfiturami, a smaki zmieniały się wraz z mijającymi miesiącami. Jako mała dziewczynka najbardziej lubiłam zapach śliwek. Najpierw drylowało się je godzinami, a potem przygotowywało się wielkie miedziane kotły i wrzucało dojrzałe śliwki Następnie smażyło się je, najczęściej bez użycia cukru przez wiele godzin, nieustannie mieszając – mówi Teresa Gębska, gospodyni ze wsi Gościniec, niedaleko Bydgoszczy. – Ale nie zawsze był czas na zabawę z drylowaniem, często smażono więc śliwki w całości, a dopiero potem powidła przepuszczano przez specjalnie sito wykonane przez garncarza, na którym zatrzymywały się pestki. Takie powidła miały specyficzny smak, który pamiętam do dziś.
Cały proces wyrobu powideł z węgierek na obszarze Dolnej Wisły trwa nadal. Do dziś organizowane są tam imprezy plenerowe promujące ten niezwykły produkt. – Dawniej drylowano nawet porzeczki, ale to chyba za karę – śmieje się Teresa Gębska. – Moja sąsiadka specjalizowała się natomiast w robieniu konfitury z kwiatów mleczy albo borówek.
Do polskich przetworów owocowych należy także mało znany na świecie, a bardzo dobrze znany nam, kompot owocowy. Kompot można robić z najróżniejszych owoców świeżych lub suszonych, w tym także z omawianych powyżej węgierek, nierzadko z dodatkiem goździków.
Składniki: 1,5 kg śliwek węgierek • 50 dag gruszek • 50 dag jabłek • 1 kg cukru • kilka goździków • pół łyżeczki mielonego cynamonu • laska wanilii • łyżka kandyzowanej skórki pomarańczowej Sposób przygotowania: Owoce umyć, śliwki wydrylować, jabłka i gruszki obrać, wykroić gniazda nasienne. Obrane owoce pokroić w ósemki. Wszystkie owoce wymieszać, zasypać cukrem i odstawić na 12 godzin. Następnie smażyć w rondlu z grubym dnem na małym ogniu ok. półtorej godziny. Pod koniec dodać przyprawy korzenne i kandyzowaną skórkę pomarańczową. Gorący dżem przełożyć do wyparzonych suchych słoików, zamknąć szczelnie i odwróciwszy słoik do góry nogami, nakryć kocykiem i odstawić do wystudzenia. |
Marta Kawalec
Idziemy nr 33 (310), 14 sierpnia 2011 r.