Kobiety uzależniają się szybciej, a alkohol sieje w ich organizmach większe spustoszenie. - mówi Mika Dunin , autorka książki „Alkoholiczka” i współscenarzystka filmu „Zabawa, zabawa” w rozmowie z Moniką Odrobińską
Mika Dunin (1980) – dziennikarka, pisarka i blogerka, autorka książek „Alkoholiczka”, „Miłość i inne deliria”, „Antyporadnik”, współscenarzystka filmu „Zabawa, zabawa”. Zaczęła pić w wieku 15 lat. Nie pije od 21 lat.
Czy alkoholizm ma płeć?
Jeszcze w połowie XX w. uważano, że na alkoholizm mogą chorować tylko mężczyźni. Kobieta, która zachowywała się tak samo jak uzależniony mężczyzna, uważana była za zepsutą, zdegenerowaną. To przekonanie, zapewne niechcący, usankcjonował na kolejne lata autor najważniejszych w tamtym okresie badań nad alkoholizmem Elvin Morton Jellinek. Rzeczywistość jednak pokazywała co innego. Kobiety piły, ale w przeciwieństwie do mężczyzn raczej się z tym ukrywały, picie otwarte groziło im bowiem przykrymi konsekwencjami towarzyskimi i społecznymi.
Od kilku dekad konsekwentnie zmienia się wzorzec picia, tak jak zmienia się styl życia, pojawiają się nowe formy spędzania czasu. Kiedyś na imieninach u cioci mężczyźni wychylali z kieliszków „na raz”, a kobiety ledwie maczały usta. Teraz piją jak bohaterki serialu „Seks w wielkim mieście”: fajne życie to wyjście z dziewczynami do knajpy na prosecco i… zabawa, zabawa.
Nie ma też dziś przedziału wiekowego wolnego od ryzyka uzależnienia. Na detoksy trafiają nastolatki, i nie dlatego, że przesadziły w pierwszym w życiu kontakcie z alkoholem, ale dlatego, że taki mają styl picia – do spodu, czyli kompletnego upicia się, do utraty przytomności włącznie. Z drugiej strony zdarza się, że starsza pani ląduje w szpitalu ze złamanym biodrem, a po kilku dniach dostaje delirium tremens, towarzyszącego nagłemu odstawieniu alkoholu, bo w zamknięciu nie miała do niego dostępu. Uzależnienie starszych ludzi, którzy niezauważenie piją „na samotność” i „na sen”, jest sporym problemem.
Jednak mówienie o różnicach między męskim a kobiecym piciem i tak nie ma znaczenia w świetle zniszczeń, jakich alkohol dokonuje u przedstawicieli obydwu płci. Mechanizmy uzależnienia są te same.
A skutki?
Kobiety uzależniają się szybciej, a alkohol sieje w ich organizmach większe spustoszenie. Organizm kobiecy jest delikatniejszy, dłużej metabolizuje aldehyd octowy, dlatego też narządy wewnętrzne są dłużej wystawione na niszczące działanie tej trucizny. Mało mówi się o negatywnym wpływie alkoholu na płodność i na całą sferę seksualną. Tymczasem dla wielu kobiet jest on przepustką do życia erotycznego: bez niego nie są w stanie wejść w relację intymną. Jednak skutkiem ubocznym, prócz ryzyka uzależnienia, są niepożądane sytuacje, także przemocowe.
Ale nie wiem, czy znacznie poważniejsze nie są skutki emocjonalne: utrata poczucia godności, wartości, sprawczości, potworny wstyd, niezdolność do budowania relacji, kompletne oddzielenie od ludzi i świata – nawet jeśli się w tym świecie stara funkcjonować, co w alkoholowym wydaniu wymaga ogromnych nakładów sił, manipulacji.
To chyba powinno odstraszyć od picia.
Obawiam się, że świadomość nawet najbardziej dramatycznych skutków nie jest w stanie odwieść osoby uzależnionej od picia. Stoi tu na przeszkodzie sama istota choroby, która zmienia widzenie rzeczywistości. Po pierwsze, „to mnie nie spotka”. Po drugie, nawet jeżeli spotkało, „to był przypadek, na pewno nie konsekwencja picia”.
Jak daleko jest od sączenia prosecco do alkoholizmu?
Dla niektórych bardzo daleko. Ale dla 2 do 5 proc. społeczeństwa – bez względu na pochodzenie, status społeczny, wykształcenie i płeć – granica jest cienka. Na pewno nikt nie uzależnia się celowo. Ludzie sięgają po alkohol, bo jest elementem socjalizującym, bo znajduje się w kadrze „atrakcyjnego życia”, bo przypadkowo okazał się lekiem na lęk, napięcia, bezsenność. Trudno zrezygnować z czegoś, co przynosi korzyści, ba, co pozwala w miarę normalnie funkcjonować. Jeśli zaczynam się niepokoić, że z moim piciem jest coś nie tak, możliwe, że moment na bezbolesne wycofanie się z używania dawno minął.
Dzwonek alarmowy powinien się odezwać, gdy po wypiciu alkoholu nie pamiętam, co się działo; gdy zrobiłam coś, czego żałuję albo mimo świadomości zgubnych konsekwencji i tak po niego sięgam.
Na co tak naprawdę chorują osoby uzależnione od alkoholu?
Mówi się o nieprzystosowaniu, skrajnej nieakceptacji rzeczywistości, braku podstawowych umiejętności interpersonalnych, niektórzy specjaliści mówią o braku miłości i odrzuceniu w kluczowych momentach konstruowania się tożsamości człowieka. Jedna z definicji określa alkoholizm jako chorobę ciała, duszy i umysłu, w tym emocji, i chorobę społeczną. Choroba ciała, bo uzależnienie odbywa się na poziomie biochemicznym; nauczony ulgi po spożyciu organizm domaga się substancji „pomagającej” osiągnąć pożądany stan.