Inicjatorzy kampanii – Fundacja Mamy i Taty, Grupa IQS i Agencja Telescope – przeprowadzili pogłębione wywiady z kobietami i mężczyznami oraz dwuipółgodzinne warsztaty rodzinne, podczas których szukali barier i motywacji posiadania licznego potomstwa. – Wiele osób ma przeświadczenie, że produkty wysokiej jakości są niezbędne do prawidłowego rozwoju dziecka bardziej niż rodzeństwo – mówi Marek Grabowski z Grupy IQS. – Doszło także do przewartościowania dziecka, które przestało być darem, a jest coraz częściej elementem planowania. Są też bariery socjoekonomiczne: konieczność kontynuowania pracy przez oboje rodziców po urodzeniu dziecka, choć jednocześnie 40 proc. kobiet deklaruje, że zamiast pracować wolałoby wychowywać dzieci.
W narodzinach dziecka rodzice wciąż upatrują więcej barier niż szans: 51 proc. z nich twierdzi, że potomek zabierze rodzicom cały czas wolny. 45 proc. sądzi, że to zbyt duże wyrzeczenie i poświęcenie. 41 proc. obawia się, że nie będzie mogło żyć pełnią życia, a 27 proc. upatruje w dziecku negatywnego wpływu na życie seksualne małżonków. – Za dość negatywne podejście do posiadania dzieci obwiniać można także nowe trendy filozoficzne, które dehumanizują relację rodzic-dziecko i dziecko-społeczeństwo: dziecko przestało być darem, a coraz częściej jest elementem planowania, a nawet projektowania, do czego zachęcają entuzjaści eugeniki – podsumowuje Marek Grabowski.
Rodzice dostrzegają jednak także szanse, jakie daje potomek: 80 proc. z nich widzi w nim powód do dumy; tyle samo uważa, że dziecko nadaje prawdziwy sens życiu. Także 80 proc. rozmówców stwierdziło, że obserwowanie rozwoju dziecka jest największym szczęściem w życiu. Trzy czwarte rozmówców twierdzi, że dziecko scala związek i czyni go trwalszym, tyle samo uważa, że życie z dzieckiem nie jest nudne.
– Ale te motywacje zaspokaja posiadanie już jednego dziecka – mówi Marek Grabowski. – „Receptą” na chęć posiadania drugiego może być powrót do historii rodzinnych. Niektórzy pamiętają jeszcze, jak mieszkali w trudnych warunkach, w jednym pokoju, ale byli szczęśliwi, bo mieli przy sobie rodzeństwo. Gdy nasi respondenci sobie to uświadomili w trakcie pogłębionych wywiadów, mówili: „Faktycznie, z rodzeństwem spędzaliśmy wesoło święta, wakacje, a moje dziecko siedzi samotne przed laptopem”.
– Rodzice decydują się na jedno dziecko, argumentując to sytuacją materialną, ocenianą na wyrost: nie możemy mieć drugiego dziecka, bo nie mamy drugiego pokoju albo nie mamy na wyjazd zagraniczny – mówi Malina Wieczorek z Agencji Telescope, mama trójki dzieci. – I tak czekają na „dobry moment” w życiu, by zdecydować się na to, co w nim najważniejsze. A dziecko potrzebuje kontaktu z rówieśnikami, także na poziomie kontaktów rodzinnych, wówczas lepiej się rozwija. Rodzice chcą dać dziecku wszystko, co najlepsze. Często kupują to w sklepie. Obdarowanie go rodzeństwem wymaga rezygnacji ze swojego czasu i ze swoich pasji.
Paweł Woliński, prezes Fundacji Mamy i Taty oraz tata czworga dzieci przekonuje, że w kampanii ucieka od dyskusji demograficznych. – Żeby właśnie pokazać, że pieniądze to nie wszystko, co potrzebne dziecku do rozwoju. Przykład Niemiec pokazuje, że na politykę prorodzinną można wydać aż 3 proc. PKB, a wciąż mieć niską dzietność. Decyzji o posiadaniu dziecka nie można sprowadzać tylko do dobrych warunków: żłobków, przedszkoli, długich urlopów macierzyńskich. Chodzi o mentalność: o wytworzenie dobrej atmosfery wokół posiadania potomstwa, także licznego. A u nas rodziny wielodzietne wciąż budzą w ludziach zdumienie. Na 222 kraje pod względem dzietności jesteśmy na 209. miejscu. To daje do myślenia.
Monika Odrobińska |