1 listopada
piątek
Seweryna, Wiktoryny
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Świat wobec walczącej Warszawy

Ocena: 0
1136

 

Zachodni alianci mogli zrobić więcej. Nie wierzę, że tak wytrawny polityk, jak Winston Churchill, był pod wpływem Stalina, mającego powstanie za awanturę rozpętaną przez „grupkę zbrodniarzy dla pochwycenia władzy”. Brytyjski premier odpowiednio definiował komunizm i stalinowski totalitaryzm. Ale i jego wpływ na Stalina był ograniczony – w Jałcie to Stalin i Roosevelt rozdawali karty. Przy całej sympatii dla Polaków Churchill pozostawał wyznawcą starej brytyjskiej maksymy, że Brytyjczycy nie mają stałych przyjaciół, ale interesy. A w ich interesie było utrzymanie stanu, w którym to Sowieci ponosili ofiarę w konflikcie z Niemcami. Pamiętajmy też, że to Churchill naciskał na Roosevelta, by wobec Rosji zajął ostrzejsze stanowisko, ale i prezydent USA był zainteresowany przede wszystkim tym, by Sowieci szybko uporali się z Niemcami i pomogli im z Japończykami.

 

Polska była więc osamotniona, mimo to 26 września Churchill przed Izbą Gmin złożył hołd bohaterskiej AK i zapewnił, że dla powstańców zrobiono, ile się dało. Czy rzeczywiście?

Zacznijmy od tego, że zachodni alianci nie musieli proponować Stalinowi koalicji zaraz po tym, jak Niemcy zaatakowali ZSRR. Mogli odczekać i przez jakiś czas wywierać naciski dyplomatyczne, to być może inaczej ustawiłoby ich relację ze Stalinem. Wówczas nie musieliby może pytać go o zgodę na zrzuty z pomocą dla powstańców. Mogli też po prostu wylądować z nią na terytorium kontrolowanym przez ZSRR i czekać na jego reakcję.

Przemówienia, jak to wspomniane przez panią, służą zawsze uspokojeniu opinii publicznej, a ta w Wielkiej Brytanii była poruszona polskim zrywem. Gorzej było dotrzeć do tej amerykańskiej, bo jej uwaga koncentrowała się wokół działań na Pacyfiku.

 

Właśnie, opinia publiczna – na ile prawda o powstaniu mogła się do niej przedrzeć przez wojenną cenzurę i prosowieckie lobby?

Przy takiej dynamice zdarzeń i technicznych ograniczeniach w przepływie informacji opinii publicznej trudno było być na bieżąco. Depesze jednak docierały na Zachód. W brytyjskiej prasie opublikowano wywiad z „Borem”, o wydarzeniach donosili niezależni komentatorzy, nie mówiąc o dosadnym określeniu George’a Orwella dotyczącym podporządkowania się aliantów Sowietom. Nie możemy jednak zakładać, że na Zachód docierała pełna prawda, bo do dziś nie mamy dokładnych szacunków np. liczby ofiar niemieckich zbrodni. Ale o tym, że miały miejsce, ludzie na pewno wiedzieli.

 

To chyba nie utrudniony przepływ informacji sprawił, że z uznaniem AK za część Polskich Sił Zbrojnych alianci czekali do końca sierpnia, a z potępieniem niemieckich zbrodni na ludności cywilnej aż do 10 września…

Trudno to racjonalnie wyjaśnić. Może wynikało to z niechęci do drażnienia Stalina, może z zaniedbań urzędniczych, a może z braku woli politycznej? Wszystko to z pewnością spowalniało oficjalne ustosunkowanie się do powyższych tematów. Możliwe też, że politycy nie wierzyli w sprawczość tych słów. Trudno powiedzieć, czy wcześniejsze zajęcie stanowiska ocaliłoby wiele istnień, ale faktem jest, że po tych deklaracjach Niemcy zaczęli nieco lepiej traktować powstańców.

 

Roosevelt i Churchill musieli sobie zdawać sprawę z cynizmu Stalina. Czy spory wokół pomocy powstańcom można uznać za początek „zimnej wojny”?

Jestem zwolennikiem tej teorii. „Zimną wojnę” Churchill ogłosił w marcu 1946 r., gdy nie dało się już dłużej tego ukryć przed wymęczonym społeczeństwem, które nie chciało słyszeć o kolejnej wojnie. Ale można powiedzieć, że „wybuchła” ona z chwilą, gdy Stalin odmówił lądowania w ZSRR zrzutów z pomocą dla Warszawy. Wielu lotników zginęło przez tę jego decyzję właśnie.

 

Czy w postawie świata wobec osamotnionych powstańców można znaleźć analogię z obecną sytuacją na Ukrainie?

Obrazy zbrodni w Mariupolu rzeczywiście mogą kojarzyć się z niemieckimi zbrodniami w Warszawie, ale to nieco inna sytuacja. Przede wszystkim Ukraina nie jest sojusznikiem państw NATO, a wobec Polski w czasie II wojny światowej alianci mieli zobowiązania. Wsparcie dla Ukrainy jest o wiele większe niż to, które otrzymali warszawscy powstańcy. Pozwala im ono prowadzić w miarę wyrównaną walkę z najeźdźcą. My, Polacy, rozumiemy, że toczy się ona także za nas, stąd nasze zaangażowanie w pomoc, przewyższające zaangażowanie państw zachodnich w 1944 r. Ale pamiętajmy też, że wówczas cały świat był pogrążony w wojnie. Napaść Rosji na Ukrainę z kolei nie przekształciła się w III wojnę światową i by tak się nie stało, państwa NATO oferują każdą pomoc prócz militarnej.

 

Nie wyobrażam sobie też, by dziś Ukraińcom ktoś powiedział tak, jak Churchill Mikołajczykowi: „Nie myślicie o przyszłości Europy, macie na myśli tylko swój własny, pożałowania godny interes”…

Ostre słowa, ale czytałbym je w kontekście ówczesnej sytuacji. W październiku 1944 r., gdy padły w Moskwie po potwierdzeniu linii Curzona, sprawa polska była przegrana. Jedyną stawką w dalszej grze mogło być utrzymanie Lwowa po polskiej stronie, ale Churchill doskonale wiedział, że raz zajętych terenów Rosja dobrowolnie nie oddaje. Warto o tym pamiętać także w kontekście dzisiejszego jej najazdu na Ukrainę.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Absolwentka polonistyki i dziennikarstwa na UW, dziennikarka, autorka książek o tematyce rodzinnej i historycznej


monika.odrobinska@idziemy.com.pl

- Reklama -

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 31 października

Czwartek, XXX Tydzień zwykły
Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie.
Pokój w niebie i chwała na wysokościach.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): Łk 13, 31-35
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
Nowenna za zmarłych cierpiących w czyśćcu

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Najczęściej czytane artykuły



Najczęściej czytane komentarze



Najwyżej oceniane artykuły

Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter