Na początku XXI wieku zgodził się na współpracę z radiem Plus. Był gościem sobotniej audycji sportowej. Kilka razy miałem szczęście ją prowadzić. I to, czym zaimponował mi pan Bohdan, to szacunek dla języka. Nie używał ozdobników. Nie silił się nigdy na tanie zachwyty. Szukał konkretu. Zawsze też prosił nas o to, by szanować słuchacza. Żeby nie podawać niesprawdzonych informacji. Poza tym, bardzo często podkreślał, że szczególnie w radiu ważna jest cisza. Nie bał się jej. Wręcz ją wymuszał. Ale z tej ciszy często rodziły się niesamowite programy.
Niby nic wielkiego. W studiu siedziało dwóch lub trzech dziennikarzy. Mieliśmy przygotowanych kilka informacji oraz jeden temat przewodni, okraszony nagraną wcześniej rozmową z gościem. Poza tym było słowo. I chociaż pewnie trudno w to uwierzyć, to wystarczało. Pan Bohdan szanował słowo, ale też drugiego człowieka. Przecież takiego młodzieńca jak ja mógł zbyć na dzień dobry. Nigdy jednak nie dał odczuć, że to on jest najważniejszy. Takich rzeczy nie da się nauczyć. A właśnie taką postawą, takim przykładem Bohdan Tomaszewski wpływał na innych.
Wychował wielu wspaniałych dziennikarzy. Nigdy nie zapomnę tego, że choć przez chwilę mogłem czerpać z jego wiedzy i jego życia.
Mariusz Jankowski |