Nadmiar żywności prześladuje ostatnio również nas. Producenci już narzekają z tego powodu na bardzo niskie ceny owoców i warzyw. A za kilka tygodni, po żniwach, pojawi się nadmiar zboża. Kto by przypuszczał, że przyjdzie to również na nas, którzy pamiętamy jeszcze kartki na mąkę i cukier. Co dzisiaj mają do powiedzenia ci, którzy straszyli nas widmem przeludnionej Ziemi: że nie da rady wyżywić swoich mieszkańców. Jeszcze niedawno rozmaite międzynarodowe i krajowe agendy zalecały przecież aborcję i antykoncepcję, by nie dopuścić do wzrostu ludzkiego „pogłowia”. Co mają nam do powiedzenia dzisiaj?
W Europie nie ma problemu czy ziemia nas wyżywi. Przeciwnie, trwa gorączkowe poszukiwanie nowych rynków zbytu i walka o limity na produkcję żywności. Nie wiadomo, co zrobić z chlebem, mięsem, mlekiem i cukrem, którego nie przejemy. Wbrew przysłowiu, właśnie ów przybytek dóbr jest powodem bólu głowy, nie tylko u rolników, ale i u rządzących. I wreszcie u nas wszystkich, którym grożą manifestacje, blokady dróg i zubożenie wsi, skutkujące ograniczeniem popytu na wyroby przemysłowe i dobra kultury.
Czy to przypadek, że szczególna nadprodukcja żywności występuje w krajach o tradycji chrześcijańskiej? A może Bóg tak nam pobłogosławił, żebyśmy nie mieli powodu do wykrętów przed wypełnieniem Chrystusowego nakazu: „Wy dajcie im jeść”? Kłamstwem byłoby, gdybyśmy, jak niegdyś Apostołowie, tłumaczyli się własnym niedostatkiem: „Mamy tylko pięć chlebów i dwie ryby”. Na tle świata bowiem również Polska, choć żyje w niej wielu biednych, jest oceniana jako kraj dostatku i bezpieczeństwa. Nie tylko z perspektywy Ukraińców, my już należymy do bogatego Zachodu.
Co zrobimy z nadmiarem żywności i innych dóbr konsumpcyjnych? Oczywiście, także w kraju nie brakuje potrzebujących, z którymi trzeba się dzielić. Ale może warto pomyśleć, aby w promocji Polski za granicą wykorzystywać nie tylko spoty reklamowe i uliczne bilbordy. Szwedzi swoją wysoką pozycję międzynarodową budują również przez szeroko prowadzone akcje charytatywne wobec ludności z krajów ubogich. Podobnie wiele zlaicyzowanych krajów Zachodu z Niemcami, Francją i Hiszpanią na czele już dawno doszło do wniosku, że lepiej jest dopłacać do swoich obywateli poświęcających się pracy na misjach w krajach ubogich, niżeli fundować im zasiłki w ich Ojczyźnie jako bezrobotnym.
Praktyka potwierdza wnioski z dzisiejszej Ewangelii, że dzieląc się z potrzebującymi, ostatecznie nic nie tracimy. A zyskać możemy wiele z Bożym błogosławieństwem.
ks. Henryk Zieliński |