„W tej Hostyi jest Bóg żywy, choć zakryty, lecz prawdziwy” – śpiewamy w jednej z pieśni kościelnych. Bywa jednak, że Eucharystia może stać dla nas rutyną, a przyjmować Ją możemy z przyzwyczajenia. Na to najczęściej narażeni są ci, którzy są najbliżej świętych czynności, a więc duchowni – którzy codziennie sprawują Eucharystię, siostry czy bracia zakonni – którzy posługują przy ołtarzu lub w zakrystii, ale także wierni świecy, którzy codziennie lub co niedziela idą do kościoła bardziej z przyzwyczajenia, niż pobożności czy wewnętrznego pragnienia lub przynaglenia.
Rutyna może doprowadzić do tego, że Chleb Niebieski, stanie jednym z pokarmów przyjmowanych przez nas w czasie dnia. A przecież do przyjęcia Najświętszych Postaci mamy być przygotowani, nie tylko zewnętrznie – godny ubiór, ale i wewnętrznie – przez spowiedź, a także, o czym często się dziś zapomina, post eucharystyczny, który obowiązuje wszystkich. Na godzinę przed przyjęciem Chleba Eucharystycznego nie przyjmujemy żadnych pokarmów stałych ani płynnych, za wyjątkiem wody. Zwolnione z tego obowiązku są osoby chore, która muszą spożyć pokarm. Warto nadmienić, że jeszcze do Soboru Watykańskiego II post eucharystyczny obwiązywał od północy do momentu przyjęcia Komunii Świętej.
Szacunek i cześć
W jednym z polskich klasztorów kontemplacyjnych siostry przygotowywały się do świąt wielkanocnych. Sprzątanie dotyczyło klasztoru i kościoła. Wyznaczona nowicjuszka wraz z przeoryszą miały zająć się zakrystią i czyszczeniem naczyń liturgicznych. Kiedy młoda siostra wzięła się za pucowanie kielichów, doświadczona przełożona zwróciła się do niej: „Droga siostro, do czyszczenia naczyń mszalnych zakładamy świąteczny habit, to naczynia święte!”.
Eucharystia jest skarbem Kościoła,
przechowywanym w złoconych naczyniach
i w najgodniejszym z miejsc.
Ktoś pomyśli: to lekka przesada! Ale czy na pewno? Przecież to właśnie w tych naczyniach przechowuje się Najświętsze Postacie – Ciało i Krew Chrystusa. Cześć, szacunek i miłość do Jezusa na zewnątrz uwidocznia się poprzez piękno naczyń liturgicznych, świeże kwiaty ustawiane przy ołtarzu, czystość bielizny kielichowej oraz często bogato zdobione szaty liturgiczne. To zewnętrzny wyraz kultu eucharystycznego, a nie, jak by niektórzy uważali, zbędny przepych, bufonada i niepotrzebne wydawanie pieniędzy.
Jakiś czas temu rozgorzał w Kościele spór związany z tym, czy klękać do Komunii Świętej – jak było to w polskim zwyczaju, czy też przyjmować Eucharystię na stojąco – jak to jest w zwyczaju Kościołów na Zachodzie. Polski episkopat w swoich wskazaniach napisał, że jedna i druga forma jest jak najbardziej poprawna. Przystępując do Stołu Pańskiego na kolanach, wyrażamy naszą cześć i wielbienie oraz małość przed majestatem Boga. Podchodząc na stojąco, wyrażamy szacunek – bo postawa stojąca o nim informuje, oraz gotowość do tego, by po przyjęciu Jezusa zabrać Go i zanieść do świata, do ludzi, do naszej codzienności.
Jedna i druga postawa jest jak najbardziej właściwa i dopuszczalna i w żaden sposób nie ujmuje szacunku Panu Jezusowi. Ze względu na powagę liturgii, która wyraża jedność Kościoła, powinniśmy stosować się do zwyczajów powszechnie obowiązujących w danej diecezji. Jeśli wszyscy przyjmują Komunię procesyjnie, a ktoś bardzo chce uczynić to na klęczkach, nie powinien przyklękać pod nogami idących, ale na stopniach ołtarza, i w skupieniu zaczekać.
Nawiedzanie Eucharystii
W naszą piękną polską pobożność eucharystyczną bardzo mocno wrosło nawiedzanie Najświętszego Sakramentu. W wielu miastach, ale i wioskach, kościoły są otwarte przez cały dzień i każdy może choć na chwilę wejść, aby pokłonić się Chrystusowi, powiedzieć Mu o swojej miłości. Tak robi wielu wiernych. Wchodzą na chwilę modlitwy i… modlą się krótkimi, znanymi wszystkim od maleńkości modlitwami. „Niechaj będzie pochwalony przenajświętszy Sakrament, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen”. Czy też: „Chwała i dziękczynienie bądź w każdym momencie Jezusowi w Najświętszym, Boskim Sakramencie. Ile minut w godzinie, a godzin w wieczności, tylekroć bądź pochwalon, Jezu, ma miłości”. Tak proste słowa, a wyrażają tak wiele – miłość człowieka do Boga, dziecka do Ojca.