30 kwietnia
wtorek
Mariana, Donaty, Tamary
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Marki własne

Ocena: 0
2346
Coraz częściej ludzie zastępują drogie marki produktami z tak zwanych „sieciówek”, czyli firm należących do sieci handlu detalicznego lub hurtowego.

Za takim towarem nie stoi żadna z ekskluzywnych fabryk, nie trzeba więc ponosić kosztów promocji, a koszty dystrybucji są zminimalizowane. A zdarza się, że proces technologiczny jest identyczny jak u najbardziej wiarygodnych producentów. Podejrzliwi konsumenci, a takich nie brak, twierdzą, że pierwsze, zdobywające rynek partie tanich produktów są zwykle wysokiej jakości. Kiedy jednak klient się przyzwyczai, supermarkety szukają tańszych dostawców.

Dla kogo przeznaczone są produkty sygnowane marką sieci: dla konsumentów mało zamożnych, kierujących się jedynie ceną, czy dla rozsądnych, którzy oczekują określonej jakości, ale nie chcą przepłacać? Pewnie i dla jednych, i dla drugich. Człowiek potrafi na wiele rzeczy się uodpornić. Odrobina pokory i rozsądku uodparnia na presję chwytów marketingowych, czasami na pograniczu oszustwa, działających na głupotę lub próżność konsumenta. Z reklamy się wyrasta… No, może nie wszyscy.

Ciekawie będzie spojrzeć na to zjawisko od strony producenta. Pozostawiając na boku uprzywilejowaną pozycję sieci handlowych, które mogą szantażować producentów, gdyż często monopolizują ich kanały sprzedaży, dla samej firmy sytuacja wydaje się zdrowsza. Musi wytwarzać dobre produkty, skupiając się na jakości, i nie może czarować reklamą lub utrwaloną na rynku pozycją.

Zjawisko zaniku znaczenia marki, czyli zwrócenie uwagę na treść, podsuwa analogię do życia społecznego. By rodzina, wspólnota lub naród sprawnie się rozwijały, potrzebna jest solidność, niewidoczna i pracująca w ukryciu. Bo jeżeli wszyscy pracują tylko na swoją markę, czyli dla własnego zaistnienia, trudno, by wspólnota się nie rozpadała. W wielu innych dziedzinach również spotykamy taką potrzebę: po co nam nauczyciele, którzy zapominają o uczniach, lub lekarze, którzy myślą tylko o własnej karierze, a nie o chorych?

Rodzina się sypie bez ukrytej pracy matki i ojca, Kościół potrzebuje sług, którzy by zapomnieli o swoim awansie. Naród bez ofiarnego oddania jednostek na rzecz przyszłych pokoleń traci żywotność. Hasło „No Logo” (Naomi Klein) z manifestu alterglobalizmu można zamienić na „No Ego”, czyli zapomnij o sobie na rzecz bliźnich. I posługiwać się częściej pierwszą osobą liczby mnogiej: my zamiast ja.

ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski
Autor jest duchownym Prałatury Opus Dei w Warszawie.
Prowadzi stronę www.ostatniaszuflada.pl

Idziemy nr 26 (509), 28 czerwca 2015 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter