28 kwietnia
niedziela
Piotra, Walerii, Witalisa
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Zbożowa gra interesów

Ocena: 3.5
979

Według mnie dobrym rozwiązaniem byłoby przejmowanie ukraińskiego zboża przez Polskę i następnie sprzedawanie go za granicę. - mówi Tomasz Obszański, przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”, w rozmowie z Piotrem Kościńskim

fot. DESPIERRES Cécile/link

Komisja Europejska nie przedłużyła embarga na ukraińskie zboże dla Polski i czterech innych krajów. Minister rolnictwa Robert Telus, a także wielu innych polityków, także tych z opozycji, mówili wcześniej, że będzie inaczej. Jest Pan zaskoczony?

Wieści, które do mnie docierały z Brukseli, wskazywały, że decyzja nie będzie dla nas pozytywna, że pani Ursula von der Leyen jest przeciwna embargu. Dobrze więc, że polski rząd chce dbać o interesy naszego rolnictwa i zdecydował się na wprowadzenie jednostronnego zakazu przywozu z Ukrainy pszenicy oraz m.in. kukurydzy i nasion rzepaku oraz słonecznika. Podobnie zresztą postąpiły inne kraje. Cieszę się, że minister Telus wykazuje wolę walki o nasze sprawy.

 

Polska ma w Komisji Europejskiej swojego komisarza i Janusz Wojciechowski zajmuje się właśnie sprawami rolnictwa. Dlaczego nie udało mu się skutecznie zadziałać?

Myślę, że naprawdę się starał. Ale też sądzę, że nie miał wielkiej możliwości zrobienia czegokolwiek. Wiem, że zdecydowanie popierał przedłużenie unijnego zakazu importu zboża do Polski i innych żądających tego krajów, ale był blokowany przez innych członków Komisji Europejskiej. Nie miał szans na zbudowanie większości w tej sprawie.

 

Dlaczego sprawa ukraińskiego zboża nie została rozwiązana już dawno temu? Przecież wiadomo było, że w wyniku rosyjskiej agresji na Ukrainę transport zboża przez Morze Czarne może zostać zablokowany i trafi ono do Polski.

Sprawa zboża jest przedmiotem wielkiej gry interesów. Na Ukrainie wielkie gospodarstwa rolne należą do Niemców, Francuzów, Belgów, a nawet Amerykanów, a im szczególnie zależało na tym, by – skoro nie mogło być transportowane inaczej – zboże ukraińskie trafiło do Polski, a także na Słowację czy do Rumunii, a więc do tak zwanych krajów przyfrontowych, z Ukrainą graniczących. Trzeba przy tym dodać, że i niektórzy polscy politycy mogli być tym zainteresowani. Wiele polskich firm kupowało ukraińskie zboże i nikt o tym nie wiedział? Niemożliwe! Jestem przekonany, że niejeden urzędnik ma w tym swój udział! Chodzi przecież o wielkie pieniądze.

Organizacje rolnicze protestowały, pokazywały błędy w istniejącym systemie. Brakowało skutecznej kontroli zboża wwożonego do Polski. Sprawdzano co dziesiąty jadący samochód i wszystkie raporty były pozytywne, stwierdzały, że 95 proc. tego, co do nas dociera, to dobre, zdrowe zboże. W rzeczywistości było inaczej. Na granicy stosowano też rozmaite sztuczki. Zgłaszano na przykład przywóz „zboża technicznego”, gdy w rzeczywistości jechało coś zupełnie innego.

Niedawno została odkryta jeszcze inna afera. Deklarowano na przykład przywóz do Polski „odpadu paszowego”. Rozmawiałem z lekarzami weterynarii i oni mówili, że nasze służby bez problemu ten „odpad” przepuszczały, bo czegoś takiego w Polsce nie ma, nie istnieje na przykład w kodach PKD [Polska Klasyfikacja Działalności – red.]. Po dokładniejszym zbadaniu okazywało się, że tak naprawdę jest to zboże bardzo wysokiej jakości. Było to po prostu oszustwo.

 

Czy Pana zdaniem ktoś za to wszystko zostanie ukarany?

To był proceder mafijny, gra o wielkie pieniądze. I powtarzam: moim zdaniem mieli w nim swój udział także urzędnicy. Być może znajdzie się jakiś kozioł ofiarny, może ktoś trafi do więzienia, ale jestem przekonany, że ostatecznie wszystko zostanie rozmyte, a sprawy umorzone z powodu nieodnalezienia sprawców. Trudno tu o optymizm.

 

Jak można długofalowo rozwiązać sprawę?

Według mnie dobrym rozwiązaniem byłoby przejmowanie ukraińskiego zboża przez Polskę i następnie sprzedawanie go za granicę. I to nie tylko zboża, ale także wszystkich produktów rolnych, które Ukraina chce eksportować, na przykład owoców. Powinniśmy po prostu odegrać rolę pośrednika. Wszyscy dookoła zarabiają na tym pieniądze, dlaczego my nie możemy tego zrobić? Konieczne są dalekosiężne, długofalowe rozwiązania, które będą z korzyścią dla naszego kraju i polskiego rolnictwa, bo inne są tylko tymczasowe. Przecież sprawa embarga, gdyby Komisja Europejska je przedłużyła, wróciłaby za dwa miesiące.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Dziennikarz, politolog, analityk, działacz społeczny. W przeszłości związany z "Tygodnikiem Demokratycznym", "Kurierem Polskim" i "Rzeczpospolitą". Specjalizuje się w tematyce wschodniej.

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 27 kwietnia

Sobota, IV Tydzień wielkanocny
Jeżeli trwacie w nauce mojej,
jesteście prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 7-14
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)


ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter