27 kwietnia
sobota
Zyty, Teofila, Felicji
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Deutschland Tour

Ocena: 0
1311

Smażenie się na plaży na Majorce, Ibizie lub innej egzotycznej wyspie nie leży w kręgu moich ulubionych sposobów spędzania czasu wolnego od pracy. Dlatego część urlopu, przynajmniej tydzień, poświęcam na odwiedziny u rodziny i znajomych, do których w ciągu roku nie zawsze mam czas się wybrać. Nazywam tę podróż „Deutschland Tour”, chociaż nie odbywam jej rowerem, ale samochodem, ze względu na odległości pomiędzy poszczególnymi etapami.

Tym razem objazd Niemiec trwał dłużej i był bardziej męczący niż zwykle z powodu dużej liczby prac budowlanych prowadzonych na autostradach. Jednak doświadczenia z licznych spotkań, które odbyłem w przeróżnych regionach mojej ojczyzny, są bezcenne. Dostarczają bowiem ciekawego obrazu odnośnie do sytuacji kraju i jej mieszkańców. Obrazu znacznie różniącego się od kreowanego przez niemieckie media. Ale także od tego, jaki mają obywatele innych państw europejskich, myśląc o Niemcach.

A zatem „Deutschland Tour” zacząłem od mojego rodzinnego regionu, czyli Nadrenii-Północnej Westfalii, a dokładniej Zagłębia Ruhry – najbardziej przemysłowego regionu kraju. Spotkania zarówno ze starszym, jak i z młodszym pokoleniem mojej rodziny nasunęły ciekawe spostrzeżenie: osoby będące daleko od Boga, które do tej pory popierały multi-kulti, zmieniły kierunek o 180 stopni, wracając do wiary przodków. Zagłębie Ruhry, które w ostatnich dziesięcioleciach stało się tyglem kulturowym i religijnym, jednak z coraz większym wypieraniem tradycji chrześcijańskich, przedstawia się obecnie jako region zaniedbany, z częściowo opustoszałymi i coraz to burzonymi domami. Z niemieckimi seniorami i młodymi, wielodzietnymi rodzinami imigrantów.

Ciekawostką było, że główne spotkanie rodzinne zostało zorganizowane w historycznej dzielnicy Düsseldorfu leżącej nad samym Renem, Kaiserswerth, która w VIII w. dała początek miastu dzięki klasztorowi założonemu przez św. Switberta, benedyktyńskiego biskupa i apostoła Fryzów. To on dał początek westfalskiej cywilizacji chrześcijańskiej nad Renem – o czym z dumą opowiadał mi kuzyn, który do tej pory przestępował próg kościoła tylko z okazji pogrzebów. „Nie oddamy naszych bożonarodzeniowych jarmarków, kolęd, parad św. Marcina” – słyszałem od wszystkich, z którymi się spotykałem i którzy dotychczas bardziej interesowali się kursami jogi i figurkami Buddy niż chrześcijaństwem.

Dalsza podróż wyglądała podobnie: w Badenii Wirtembergii i Bawarii, gdzie oprócz głosów uznania dla Polski i polityki polskiego rządu wszędzie padały deklaracje obrony tradycyjnych wartości przed zmasowaną ofensywą „Kerneuropy”, czyli centralnych państw Unii Europejskiej, które zaraz po Brexicie zapowiedziały jeszcze większą centralizację, ujednolicenie i integrację państw członkowskich. Jakby w ogóle nie wzięły pod uwagę przesłania, które Brytyjczycy chcieli zakomunikować unijnym komisarzom: chcemy pozostać Brytyjczykami, a nie „Unijczykami”.

Podobnie myśli wielu niemieckich obywateli, którzy dopiero teraz, w obliczu coraz to bardziej absurdalnych pomysłów UE w kwestii ujednolicania europejskich zwyczajów, powoli zaczynają się zwracać ku swoim korzeniom. Widzą wszak masowy napływ imigrantów z innych kręgów kulturowych, domagających się od niemieckich władz uznania praw sprzecznych z europejskim i niemieckim prawodawstwem. Niemcy zaczynają zwracać się ku przeszłości, nie tej z ostatnich dziesięcioleci, ale sprzed wielu stuleci, kiedy ich kraj wysyłał swoich misjonarzy na Wschód, by szerzyli chrześcijaństwo. I kiedy strzegł chrześcijaństwa jako Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego.

Szkoda, że musiało dojść do tak trudnych i w niektórych przypadkach nieodwracalnych procesów w Europie, żeby ludzie zaczęli powracać do swoich korzeni, do prawdziwego europejskiego dziedzictwa. Tak jest jednak zawsze: dopiero w obliczu tragedii następuje przebudzenie. Oby tej tragedii udało się tym razem uniknąć.

Stefan Meetschen
Autor jest dziennikarzem niemieckiego tygodnika
Die Tagespost
Idziemy nr 28 (562), 10 lipca 2016 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter