26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Groza czy groteska?

Ocena: 0
908

Niespełna 5 tys. osób wzięło udział w pierwszym proteście przed Sejmem w związku z reformą wymiaru sprawiedliwości. Biorąc pod uwagę skalę mobilizacji opozycji i jej histeryczny ton, frekwencja była marna. Siła wakacyjnych nawyków jest tak ogromna, że paraliżuje każdy dalej idący plan opozycji. Ale jeszcze będzie gorąco, bo stawka jest bardzo wysoka.

Reforma wymiaru sprawiedliwości idzie daleko. Sam Jarosław Kaczyński przyznaje, że to działanie radykalne. Jego istotą jest odebranie sędziom części władzy nad tą sferą życia publicznego i przekazanie jej parlamentowi, którego nominaci w nowej Krajowej Radzie Sądownictwa będą mieli znacznie więcej do powiedzenia. KRS – przy dużym wpływie ministra sprawiedliwości – będzie z kolei decydowała o awansach sędziów, obsadzie najważniejszych stanowisk; także ona wskaże obsadę Sądu Najwyższego. Są to więc zmiany bardzo głębokie, ale też ogólnie uzasadnione. Bo sama korporacja sędziowska nie tylko nie zdołała się oczyścić – kadrowo i intelektualnie – po PRL; przede wszystkim nie zapewniła Polakom sprawiedliwego i sprawnego wymiaru sprawiedliwości. Mimo że wydajemy na sądownictwo procentowo więcej niż kraje zachodnie i mamy więcej sędziów.

Opozycja ogłasza, że reforma oznacza koniec trójpodziału władzy. Gdyby brać te słowa na poważnie, należałoby uznać, że zasady tej nie dochowują np. Niemcy, gdzie ministrowie i parlament mają wpływ na obsadę kluczowych stanowisk w wymiarze sprawiedliwości. Trójpodział władzy nie oznacza przecież konkretnego modelu przyjętego w III RP; może on wyglądać bardzo różnie. Równie ważna jest też zasada balansowania się władz. A sądownictwo wyjęte spod jakiegokolwiek wpływu parlamentu i wyborców finalnie demokracji bardzo szkodzi. Pewien wpływ polityków jest konieczny, zwłaszcza gdy dotykamy spraw organizacyjnych, związanych z ustrojem sądów.

W gorącej polskiej atmosferze poziom wzajemnego zaufania jest jednak bardzo niski, i niespecjalnie dziwi postawa opozycji, która ogłasza właśnie narodziny dyktatury. To zresztą jedna z cech naszej pookrągłostołowej rzeczywistości: każde z przyjętych wówczas rozwiązań zyskuje status niemal uświęcony; staje się rozwiązaniem jedynie możliwym, od którego trwania zależy demokratyczność bądź niedemokratyczność naszego państwa. Każda zmiana ma nas rzekomo oddalać od Europy, choć nie ma jednego europejskiego wzorca ani obyczaju.

Najwięcej wątpliwości opozycji – i także niektórych publicystów prawicowych – budzą przepisy przejściowe, które pozwalają ministrowi sprawiedliwości wskazać sędziów, którzy pozostaną w Sądzie Najwyższym. Pozostali automatycznie przejdą w stan spoczynku. Intencja jest jasna: chodzi o uniemożliwienie jakiejś spektakularnej kontrakcji, np. orzeczeń o niekonstytucyjności nowych przepisów. Formalnie to zadanie Trybunału Konstytucyjnego, ale sędziowie mogą się tym nie przejmować, tak jak nie przejęli się jasnym przepisem konstytucji i podważyli prawo prezydenta do stosowania aktu łaski. W każdym razie owe przepisy przejściowe są solidnym argumentem przeciwko reformie. Być może w tym obszarze Prawo i Sprawiedliwość pójdzie na ustępstwa.

W tle jest pytanie, czy czeka nas powtórka z grudniowego puczu. Sytuacja jest o tyle groźna, że choć frekwencyjnie akcje opozycji słabną, to jednocześnie widzimy jej radykalizację. Względnie łagodny KOD zastąpili dużo ostrzej działający Obywatele RP. Ich lider Paweł Kasprzak snuje wizje, które można uznać za zapowiedź szturmu na Sejm, ze wsparciem posłów opozycji działających od środka. Znani dziennikarze lewicy sugerują „Majdan”, czyli okupację i rozlew krwi. Liderzy opozycji mówią z kolei o „parlamentarnym nieposłuszeństwie”, co może oznaczać np. blokowanie mównicy. Takie są zamiary, ale wiele zależy od reakcji społecznych. Opozycja nie zaryzykuje frontalnego zderzenia, jeśli uzna, że jej działaniom towarzyszy chłód społeczny.

A chłodu można się spodziewać, bo wszystkie te słowa – od „dyktatury” po „faszyzm” – padały ostatnio tak często, że przestały cokolwiek znaczyć. Stały się już nie zarzutem, ale pustym rytuałem. Opozycja wpadła w klasyczną pułapkę przedwczesnego radykalizmu. Zamiast grozy, potrafi dziś kreować jedynie groteskę.

 

Idziemy nr 30 (616), 23 lipca 2017 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Autor jest redaktorem naczelnym tygodnika „W Sieci”

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter