26 kwietnia
piątek
Marzeny, Klaudiusza, Marii
Dziś Jutro Pojutrze
     
°/° °/° °/°

Między lojalnością a prawem

Ocena: 3.825
1133

– Potrzebna jest reforma Krajowej Rady Sądownictwa. Zgadzam się z zasadniczymi kierunkami tej reformy, potrzebna jest też reforma SN, ale powinna być to reforma przeprowadzona mądrze i spokojnie – zaapelował 18 lipca, podczas sejmowych prac nad ustawą o Sądzie Najwyższym, prezydent Andrzej Duda. I poinformował o wniesieniu do sejmowej laski marszałkowskiej swojej nowelizacji ustawy o KRS, zgodnie z którą sędziowie będą do KRS wybierani nie zwykłą większością, ale stosunkiem 3/5 poselskich głosów. Jednocześnie zapowiedział, że nie podpisze ustawy o SN, jeśli przedtem Sejm nie przyjmie jego nowelizacji.

Nieoczekiwane ultimatum, przed którym prezydent Duda postawił PiS, znacznie skomplikowało partii rządzącej sprawę. Żądanie 3/5 sejmowych głosów to 276 posłów. PiS ma ich 234, partia Pawła Kukiza – 32, zaś posłów „Wolnych i Solidarnych”, niezrzeszonych i republikanów jest w sumie 11. Razem to daje 277 głosów. A z góry wiadomo, że PiS nie będzie mógł liczyć na głos np. Piotra „Liroya” Marca. Trudno liczyć, że projekt ustawy o KRS poprze którykolwiek z 16 posłów PSL. W dodatku zebranie przez nią wymaganych głosów możliwe byłoby tylko przy pełnej frekwencji poselskiej w czasie głosowania.

Stąd być może histeryczne reakcje niektórych prawicowych dziennikarzy, organicznie utożsamiających się ze wszystkim, co robi PiS, utyskujących na „zły ruch prezydenta” oraz protekcjonalnie wypominających głowie państwa, że „niszczy projekt radykalnej naprawy państwa”. Nie dość tego. Po prawej stronie mediów pojawiły się oskarżenia prezydenta o „podlizywanie się systemowi”.

Warto więc postawić – ściśle w odniesieniu do przypadku forsowanej przez PiS ustawy o KRS – proste, ale ważne pytanie: czy uznanie niewątpliwej konieczności reformy naszego sądownictwa usprawiedliwia zgodę na wprowadzanie prawa będącego w sprzeczności z konstytucją? Wiele wskazuje na to, że prezydentowi, gdy wypowiadał wspomniane na początku tego tekstu słowa, o to właśnie chodziło. I że jako prawnik, będąc między młotem lojalności wobec swojej macierzystej partii a kowadłem obowiązującego w Polsce prawa, tak, a nie inaczej postanowił partii Jarosława Kaczyńskiego sprawę utrudnić.

Kto jednak ma prawo odbierać prezydentowi RP możliwość posiadania własnych opinii, które nie w pełni będą się pokrywać z tym, czego oczekuje od niego PiS? Kto zastrzegł, że jego sojusz z „reformatorami” ma być bezrefleksyjny i w każdej sprawie? Dlaczego chce się mu odebrać prawo do wątpliwości natury prawnej wobec ustawy o KRS? I w końcu dlaczego prezydent miałby nie podejmować działań zmuszających posłów PiS do zaprzestania działania w pojedynkę i współdziałania z innymi parlamentarzystami? Tak, by zaczęli przekonywać ich do własnych racji w miejsce – jak dotąd – wprowadzania koniecznych zmian taranem. Dlatego zarzucanie prezydentowi, że „podlizuje się systemowi” to wyraz nie tylko braku dobrej woli, ale i buty dziennikarzy prawicowych, próbujących ganić prezydenta za to, że nie jest Andrzejem z „Ucha prezesa”.

Nieoficjalnie mówi się, że prezydenckie ultimatum nie będzie jedyne, że zgłosi kolejne. Być może. Warto jednak trzeźwiej spojrzeć i zapytać, czy działania Andrzeja Dudy – zważywszy na zapisy nowej ustawy o KRS – nie są dla PiS jakimś kołem ratunkowym?

Wystarczy przypomnieć, że ustawa zakłada wygaszenie kadencji obecnych sędziów w KRS, tymczasem długość tej kadencji jasno określa ustawa zasadnicza. A więc bez zmiany obowiązującej Konstytucji RP, a przynajmniej jej art. 187, propozycje PiS, jeśli wejdą w życie, de facto będą niekonstytucyjne. I być może w ten sposób – utrudniając wprowadzenie w życie tej ustawy – Andrzej Duda ratuje ugrupowanie, z którym jest związany, przed rzeczywistym, a nie wydumanym przez opozycję, łamaniem konstytucji?

To wszystko nie znaczy, że tylko PiS jest zły, a opozycja dobra. Warto przypomnieć, że wcześniej to właśnie PiS i Andrzej Duda słusznie skorzystali z art. 197 konstytucji, nie uznając wyroków Trybunału Konstytucyjnego działającego niezgodnie z ustawą. Sytuacja powtórzyła się w przypadku skorzystania przez prezydenta z jego prerogatywy do ułaskawienia Mariusza Kamińskiego na podstawie art. 139 konstytucji. W obu tych przypadkach to PiS i prezydent stali twardo na straży zapisów konstytucji, natomiast opozycja totalna jawnie te zapisy lekceważyła. W przypadku nowej ustawy o KRS sytuacja się odwróciła. Czy powinniśmy się dziwić, jeśli prezydent w tej akurat sytuacji nie zechce iść ręka w rękę z PiS?

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ:

Katolik, mąż, absolwent polonistyki UW, dziennikarz i publicysta, współtwórca "Idziemy" związany z tygodnikiem w latach 2005-2022. Były red. naczelny portalu idziemy.pl. radekmolenda7@gmail.com

 

DUCHOWY NIEZBĘDNIK - 26 kwietnia

Piątek, IV Tydzień wielkanocny
Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.
Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.

+ Czytania liturgiczne (rok B, II): J 14, 1-6
+ Komentarz do czytań (Bractwo Słowa Bożego)
+ Nowenna do MB Królowej Polski 24 kwietnia - 2 maja

ZAPOWIADAMY, ZAPRASZAMY

Co? Gdzie? Kiedy?
chcesz dodać swoje wydarzenie - napisz
Blisko nas
chcesz dodać swoją informację - napisz



Blog - Ksiądz z Warszawskiego Blokowiska

Reklama

Miejsce na Twoją reklamę
W tym miejscu może wyświetlać się reklama Twoich usług i produktów. Zapraszamy do kontaktu.



Newsletter