Ja spokojnie czekałem na zapowiedziany tekst wspólnego przesłania, który został podpisany przez patriarchę Cyryla I i abp. Józefa Michalika. Na jego widok niektórym zrzedły miny, bo w kontekście treści dokumentu nie sposób już dłużej serwować papki o wielkim pojednaniu rozumianym jako brak chęci wyjaśniania czegokolwiek. Owszem, jest w dokumencie mowa o jednaniu, ale takim, które przyniósł nam Chrystus przez swoją Mękę i zmartwychwstanie. Tego rodzaju pojednanie nie ma nic wspólnego z jakąś tchórzliwą wymianą uścisków kosztem prawdy i sprawiedliwości. Biskupi wspominają ogólnie o historycznych podziałach i napięciach, i apelują o wybaczenie krzywd, ale czynią to w duchu modlitwy „Ojcze nasz”, a to zupełnie coś innego niż brak honoru i „amnezja” w imię doraźnych celów. W dokumencie czytamy: „Przebaczenie nie oznacza oczywiście zapomnienia. Pamięć stanowi bowiem istotną część naszej tożsamości. Jesteśmy ją także winni ofiarom przeszłości, które zostały zamęczone i oddały swoje życie za wierność Bogu i ziemskiej ojczyźnie”. Co więcej, biskupi polscy i rosyjscy podkreślają, że „obiektywne poznanie faktów oraz ukazanie rozmiarów tragedii i dramatów przeszłości staje się dzisiaj pilną sprawą historyków i specjalistów”. To mądre, wyważone słowa, które dają nam właściwą perspektywę. Pamiętajmy więc o przeszłości, zadawajmy adekwatne pytania, docierajmy do prawdy, ale bez nienawiści i chęci zemsty. Można by powiedzieć, że proces pojednania, to wspólne – co nie znaczy: takie samo – przeżywanie napięć, ze wzrokiem utkwionym w Jezusie Chrystusie, który jest Panem dziejów…
Moim jednak zdaniem, istotą przesłania podpisanego przez Cyryla I i abp. Michalika jest punkt 3 zatytułowany: „Wspólnie wobec nowych wyzwań”. Najważniejszym zadaniem Kościoła pozostaje – podkreśla dokument – głoszenie Ewangelii Jezusa. Pomimo pewnych doktrynalnych różnic oraz historycznych podziałów, prawosławni i katolicy mogą i powinni razem Ewangelię głosić. To wspólne wskazywanie na Jezusa jako Pana i Zbawiciela jest dziś tym bardziej potrzebne, że „nierzadko spotykamy się z przejawami wrogości wobec Chrystusa, Jego Ewangelii i Krzyża, a także z próbami wykluczenia Kościoła z życia publicznego”.
Wspólne przesłanie wskazuje na fałszywie rozumianą świeckość, która jest współczesną formą ateizmu i fundamentalizmu. Ja nazywam to zjawisko laickim zamordyzmem. Biskupi ubolewają, że „pod pretekstem zachowania zasady świeckości lub obrony wolności kwestionuje się podstawowe zasady moralne oparte na Dekalogu. Promuje się aborcję, eutanazję, związki osób jednej płci, które usiłuje się przedstawić jako jedną z form małżeństwa, propaguje się konsumpcjonistyczny styl życia, odrzuca się tradycyjne wartości i usuwa z przestrzeni publicznej symbole religijne”. Hierarchowie wzywają zatem do poszanowania życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci oraz podkreślają wagę rodziny jako stałego związku mężczyzny i kobiety. Oj! Nie takiego raczej przesłania oczekiwali redaktorzy „Gazety Wyborczej” oraz innych środowisk, które od lat mówią nam coś dokładnie odwrotnego.
o. Dariusz Kowalczyk SJ |