Do tej pory to rodzice wspólnie z lekarzem decydowali o wyborze płci dla dziecka, które urodziło się z cechami obu płci, czyli z męskimi i żeńskimi chromosomami albo też z męskimi i żeńskimi organami płciowymi. Od pierwszego listopada będą mogły o wyborze płci zadecydować same dzieci po osiągnięciu pełnoletności, jeśli wcześniej nie zrobią za nich tego rodzice. Ale istnieje też możliwość, że nie wybiorą one ani płci męskiej, ani żeńskiej i do końca życia pozostaną osobami o płci X. Nowo przyjęte prawo, na mocy przyjętej w styczniu przez Bundestag ustawy, pociąga za sobą również zmiany w paszportach, gdzie oprócz płci o symbolach „M” (Mann – mężczyzna) i „F” (Frau – kobieta), pojawi się również symbol „X” (płeć otwarta).
Dla niemieckiej minister sprawiedliwości Sabine Leutheusser-Schnarrenberger jest to ważny krok w pokonywaniu dyskryminacji, co dla „osób interseksualnych oznacza wielką ulgę, a dla naszego społeczeństwa ważną modernizację”. Należy jednak zauważyć, że jest to radykalna zmiana. Do tej pory wszelkie fachowe słowniki określały interseksualność jako zaburzenie różnicowania narządów płciowych. Niemiecka Rada ds. Etyki, która postulowała zmianę przepisów, twierdzi, że mają one służyć dobru dzieci. Liczbę osób interseksualnych żyjących w Niemczech Rada ds. Etyki szacuje na ok. 80 000. Przy całym szacunku dla tych osób, należy się jednak zapytać, czy ich dobro wymaga wprowadzenia kolejnej płci? Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zastrzega wszakże, że nie chodzi bynajmniej o wprowadzanie trzeciej płci, tylko o to, aby rodzice mieli więcej czasu na podjęcie decyzji o operacji dziecka, jako że do tej pory musieli zgłosić płeć noworodka w urzędzie w przeciągu jednego miesiąca.
Gdyby wierzyć Ministerstwu, należy się zapytać, dlaczego w takim razie nie wydłużono jedynie czasu zadeklarowania płci dziecka, ale uchwalono możliwość pozostania przy płci X do końca życia? W takim kontekście trudno nie mówić o trzeciej płci. Takie rozwiązanie pociąga za sobą całą serię praktycznych problemów, przed którymi będą musieli stanąć politycy, rodzice i same dzieci. Zaczynając od wyboru imienia, które będzie musiało być neutralne płciowo, czyli nie sugerować ani płci męskiej, ani żeńskiej. Następnie poprzez neutralne wychowywanie w domu i w szkole, tak aby nie kierować dziecka w kierunku konkretnej płci. Jak ma to funkcjonować w praktyce? Na przykład na lekcjach wychowania fizycznego? I w końcu dorosłym życiu, kiedy przyjdzie do podjęcia decyzji o małżeństwie?
Media zapowiedziały już konieczność przeprowadzenia zmian w prawie rodzinnym i małżeńskim, jakie przyjęta ustawa będzie musiała za sobą pociągnąć. I chociaż zmiany w przepisach o płci pasują jak ulał do fali seksualnych reform przetaczających się przez Europę, to jednak można mieć wątpliwości, czy naprawdę mają one służyć człowiekowi.
Stefan Meetschen |