Leki niewłaściwie stosowane szkodzą. I dlatego będą sprzedawane wyłącznie w aptekach. Farmaceuci i ministerstwo zdrowia przekonują, że w każdym cywilizowanym kraju leki można kupić tylko w aptece. Z tym że Polska nie wszędzie wygląda jak Warszawa, gdzie co krok to apteka. Ale z drugiej strony czy kiosk, gdzie leki na półce smażą się w słońcu lub przechowywane są w wilgoci, to odpowiednie dla nich miejsce? Czy aspiryna obok bułek i płynu do mycia naczyń nie sprawia wrażenia, jakby była równie neutralna co one?
Poza aptekami sprzedaje się ponad 3 tys. różnych leków. A Inspekcja Farmaceutyczna może kontrolować produkty lecznicze tylko w hurtowniach, aptekach i punktach aptecznych.
Polska jest krajem, w którym sprzedaje się najwięcej leków bez recepty, głównie przeciwbólowych. Dwie trzecie Polaków chciałoby utrzymania podstawowych środków – przeciwbólowych, na przeziębienie czy przeciwgorączkowych – poza aptekami. Połowa z nich przyznaje, że kupując je tam, nie konsultuje się z lekarzem. W koszyku ląduje czasem kilka preparatów przeciwbólowych, które mają tę samą substancję czynną – przedawkowanie jej może prowadzić do powikłań. Ustawodawca zezwala więc na obrót nimi, ale w mniejszym stężeniu i w małych opakowaniach, by rzeczywiście nie były traktowane jak drażetki i by chory skonsultował się ze specjalistą.
Na drugim biegunie zmian mamy wyprowadzenie z aptek kosmetyków i suplementów diety. Owszem, sama nazwa „suplementy diety” plasuje je raczej na półce sklepowej. Ale czy to nie woda na młyn „lekomanów” łykających „cudowne” pastylki na wszystko? Ekspedientka w sklepie nie uprzedzi o ryzyku łączenia danego suplementu z lekami, które pacjent przyjmuje.
Z drugiej strony każdy, kto był w aptece, spotkał się z agitacją na rzecz bezpłatnego specyfiku. Menedżerowie aptek i firm farmaceutycznych wymuszają na farmaceutach cele sprzedażowe. Na lekach refundowanych apteki nie zarobią bowiem tyle, co na pozostałych specyfikach. Niektóre apteki trudno odróżnić od drogerii – kolorowe pudełeczka zachęcają cudownym działaniem swojej zawartości, a sprzedawca nastawiony na zysk nie będzie ich odradzał.
Inaczej rzecz się ma z dermokosmetykami. Są to specyfiki mocno specjalistyczne – przy ich zakupie rada specjalisty jest i potrzebna, i przydatna. Nie bez powodu więc niektóre z nich można było dostać wyłącznie w aptece.
Dzięki wycofaniu kosmetyków i suplementów diety z aptek farmaceuta ma przestać być zwykłym sprzedawcą – i chwała Bogu. Ale czy nie wylewamy dziecka z kąpielą, udostępniając suplementy i dermokosmetyki bez informacji o nich?
– Apteka to miejsce zaufania – powiedział mi Jarosław Lichodziejewski, prezes Suplementy Polska Związek Producentów i Dystrybutorów. – Farmaceuta wie, co to minerały, witaminy. Żadna apteka nie wprowadzi nielegalnych czy sfałszowanych produktów. A jak się zachowają dermokosmetyki w temperaturze 30 stopni w bazarowej budzie, wolę nie myśleć. Czy chcemy wrócić do maści tygrysiej ze straganu?
W sklepie jesteśmy tylko klientem. W aptece – mimo wszystko pacjentem.